środa, 2 lutego 2022

Wszystko, o co chciałam zapytać fanki [wywiad z Aeris Events]

 Hello!

Wywiad z dzisiejszymi gośćmi chciałam przeprowadzić w okolicach kwietnia i opublikować w tym miesiącu, bo jak wiadomo, kwiecień to mój ulubiony miesiąc. Niestety, organizacja Aeris Events wraz z końcem stycznia zaprzestała działalności, ale członkinie zgodziły się opowiedzieć o planowaniu, byciem fanem EXO i ciekawych i kreatywnych przygodach związanych z działaniem w fandomie. 

Aeris Events


1. Aeris Events niestety przestaje działać – czy mogłybyście przybliżyć historię organizacji, na jakich platformach działałyście i ogólnie opowiedzieć o projekcie?

Wika: Wszystko zaczęło się od inspiracji zagranicznymi EXO-Ls. Byłyśmy grupą koleżanek, którą połączyła miłość do muzyki EXO i fandomu. Pewnego dnia zobaczyłyśmy zdjęcia ze zlotu filipińskich (chociaż tutaj mogę się mylić, na pewno były to EXO-Ls z Azji) Eris, który odbył się na sali gimnastycznej, prawdopodobnie w szkole. Były tam przeróżne stoiska z fanmade goodsami. Wyglądało to, jak szkolny kiermasz, ale zamiast wypieków i ręcznie robionych ozdób były ciastka z logiem EXO czy duży wybór merchu stworzonego przez fanów. Urodziła się w nas wtedy chęć do stworzenia podobnego wydarzenia w Polsce — nie wyglądał on przecież na bardzo skomplikowany do zrealizowania… Cóż… nic bardziej mylnego.

Okazało się, że wynajęcie takiej sali w warszawskiej szkole, która jest stosunkowo blisko centrum, graniczyło z cudem, dlatego musiałyśmy rozglądać się za salami konferencyjnymi. Jednak nie był to nasz największy problem. Musiałyśmy przecież wymyślić, co będzie się działo w trakcie takiego wydarzenia. Konwencja kiermaszu czy mini targów nie wydawała nam się wtedy wystarczająco atrakcyjna, chciałyśmy spędzić czas z członkami fandomu jak najlepiej. Nasza wyobraźnia zaczęła pracować na najwyższych obrotach i dzięki pomocy innych EXO-Ls, w tym ówczesnej administracji grupek członków zespołu, udało nam się zrealizować pierwszy tak duży zlot Eris w Polsce. Na wydarzenie przyszło ponad 300 osób.

Nie spodziewałyśmy się aż tak dużego zainteresowania. Tak naprawdę miał to być nasz pierwszy i ostatni zlot. Jednak morze miłych komentarzy oraz uśmiechnięte twarze EXO-Ls na sali zmotywowały nas do kontynuowania naszej pracy. Wtedy też powstało Aeris Events oraz misja, którą realizowałyśmy przez trzy lata naszej działalności. Od pewnego momentu zostało nam to niestety utrudnione i musiałyśmy przenieść się w sferę wirtualną. Dzięki temu powstały liczne konkursy, akcje, projekty oraz streamy na Twitchu, które również zostały zainspirowane koncertami online, organizowane przez zagraniczne EXO-L. Starałyśmy się jak najlepiej przystosować do nowej rzeczywistości, w której dane nam jest teraz żyć.

2. Zastanawiałyście się, czy wpisać działanie w organizacji do CV?

Wika: Nie skończyło się na samym zastanawianiu, a na realnym czynie! Na początku sama miałam wątpliwości, czy taką nieoficjalną aktywność wpisywać do CV, jednak po konsultacji z zawodowym rekruterem podczas jednego z kursów, zmieniłam na ten temat pogląd. Bycie członkiem fanowskiej organizacji można porównać do bycia częścią np: samorządu szkolnego. Dzięki czynnemu uczestnictwie w życiu organizacji można przecież poszerzyć swój wachlarz umiejętności oraz doświadczenia na wielu płaszczyznach.

Aby organizować zloty, musiałyśmy zdobyć wiedzę w zakresie event managementu, prawa, prowadzenia social mediów, marketingu, komunikacji, copywritingu i wiele więcej. Co prawda, nie można tego wpisać jako doświadczenie zawodowe, jednak rekruterzy naprawdę doceniają takiego typu zaangażowane w społeczność fanowską. To daje im jasny sygnał, że potrafimy współpracować w grupie, dobrze gospodarujemy wolnym czasem i co najważniejsze — mamy pasję. O ile tych pierwszych można się z czasem wyuczyć, to posiadanie pasji, jest wielkim atutem dla każdego pracodawcy. To jest dla nich znak, że nie będziemy żyli jedynie pracą (pod warunkiem, że aplikujemy do pracy, która nie pokrywa się z naszą obecną pasją), posiadanie swojej pasji i licznych zainteresowań jest dla nich niemal gwarancją, że szybko się nie wypalimy, ponieważ, po powrocie do domu mamy takie swoje „coś”, co sprawia nam frajdę i nas odstresuje.

Kasia: Wyda się to pewnie dziwne, ale tak. Od samego początku mojego „dorosłego” życia wszelkie takie fanowskie, niezawodowe aktywności wpisuje za radą pewnego nauczyciela do CV. Powiedział mi kiedyś: „Kasia nigdy nie wiesz, co będzie twoją kropką nad i, za którą zostaniesz doceniona”. Wszystko, czego nauczyłam się sprzed czasów organizacji, jak i z czasu pobytu jako członkini Aeris Events jest moim bogatym doświadczeniem. Będąc w AE, nauczyłam się wiele na temat prowadzenia social mediów, planowania działań oraz koordynowania grupą osób. Poszerzyłam swoją wiedzę i umiejętności o korzystanie z nowych narzędzi oraz programów i aplikacji. Dziś kończąc rozdział historii Aeris Events, jego namiastka podąża ze mną w mojej drugiej pasji.

3. Ja bym to zrobiła. Gdy widzę, ile rzeczy organizujecie (czy organizowałyście), myślę sobie, że nie ma lepszej wiedzy niż praktyka. Jednocześnie wiem, że musiało się to wiązać ze stresem. Możecie opowiedzieć dokładniej o swoich pierwszych działaniach?

Wika: Pierwszy zlot był bardzo stresujący, ponieważ żadna z nas nigdy nie miała doświadczenia w organizowaniu tak dużych spotkań. Zazwyczaj były to małe pikniki w parkach, jak już. Tu za to obrałyśmy formę zlotu z prawdziwego zdarzenia. Współpracowałyśmy wtedy z restauracjami, sklepami, artystami i innymi podwykonawcami. Na dodatek ze względu na młody wiek czułyśmy, że przez osoby znacznie starsze jesteśmy traktowane niepoważnie. Jak to grupa dzieciaków chce wynająć salę konferencyjną w centrum stolicy? Będzie ich w ogóle na to stać? Oraz wielka niewiadoma, czyli… ile osób tak naprawdę możemy się spodziewać?

Zero doświadczenia, a jedyne co miałyśmy to motywację, kreatywność i pasję. Popełniłyśmy mnóstwo błędów po drodze, nie wszystko zawsze szło zgodnie z planem, jednak najwspanialsze, o czym możemy teraz z dumą mówić, to fakt, że EXO-Ls zawsze były dla nas wyrozumiałe. Nigdy w niemiły sposób nas nie krytykowały, zamiast tego wyrażały swoje opinie z szacunkiem i w kulturalny sposób. Często mówi się „jaki zespół, tacy fani” i to w przypadku polskich Eris ma zastosowanie. Członkowie EXO są zawsze skromni, pełni pokory i szacunku do drugiej osoby, cieszymy się, że fandom bierze z nich przykład. 

4. Lubię trochę zaczynać wywiady od skoku na główkę i dowiedzenia się najciekawszych rzeczy, ale powinnyśmy zacząć od jeszcze wcześniejszych początków: dlaczego EXO?

Wika: Na początku mojej drogi w k-popie przewinęły się naprawdę świetne boysbandy, czyli SHINee, Infinite i Block B. Jednak to właśnie EXO skradło moje serce. Dlaczego? Przede wszystkim dzięki muzyce i ciekawemu konceptowi supermocy oraz pochodzenia członków z Planety EXO. Jako fanka Marvela i Gwiezdnych Wojen byłam wręcz oczarowana faktem, że EXO ma w sobie tyle rzeczy, które kocham najbardziej. Poza tym ich powalające visuale i hipnotyzujące choreografie sprawiały, że nie tylko miło się ich słuchało, ale również oglądało!

Poznanie bliżej członków zespołu jedynie spotęgowało początkowe zauroczenie. Ich różnorodne charaktery sprawiły, że szczerze ich polubiłam, za to Kaia obdarzyłam wielkim szacunkiem. Jego pracowitość, wytrwałość, zawziętość w dążeniu do celu niezwykle mi imponuje. To cudowne doświadczenie obserwować jego rozwój w tańcu oraz śpiewie na przestrzeni lat. Dołączenie do fandomu i rozgoszczenie się w nim przyszło mi z ogromną łatwością. Mimo że bardzo dobrze wspominam fandomy BBC czy INSPIRIT, to jednak po poznaniu polskich EXO-Ls mogłam w końcu powiedzieć it feels like home.

Kasia: Pytasz, dlaczego EXO, a ja zapytam, dlaczego by nie? 🤭

Tak po prawdzie byłam jedną z tych zatwardziałych „anty k-pop”, a nawet anty drama... Moja historia różni się od historii Wiktorii... Lecz kiedyś przez moją pasję do fansubów byłam ciekawa oryginału koreańskiego, na podstawie którego był zrobiony turecki serial i tak obejrzałam pierwszą, potem drugą dramę... Szukając urywków dram na YouTube, trafiłam na występ EXO z „Wolf”. Stało się! Xiumin rzucił na mnie jakiś urok i zaczęłam szukać więcej i więcej... Tak minęły mi trzy dni! To pierwszy zespół, który pokochałam. Tu, w fandomie EXO-Ls czuje się wolna, akceptowana. Nie napotkała mnie nigdy żadna przykrość ze strony innych Eris. A niestety miałam okazję być zwyzywana za bycie EXO-L. Jest jeszcze jedna bardzo istotna rzecz... Piosenki, a właściwie teksty tych piosenek. Sprawiają, że w wielu sytuacjach życiowych potrafię zmienić negatywne emocje w coś pozytywnego na sam ich dźwięk. Są takie wersy, przy których ponownie potrafię stanąć na nogi z dumnie podniesioną głową... Znajdziesz taki kawałek, przy którym będziesz chciała dążyć do swojego celu, by spełnić swe marzenie. Tak jak chłopaki osiągają swoje cele i marzenia.

5. Muszę się do czegoś przyznać: rozentuzjazmowani fani (szczególnie na Twitterze) mnie przerażają. Może zazdroszczę im energii, może to wynik mojej nieśmiałości. Chciałam zapytać – jako zorganizowany fandom – jak nie zniechęcić niechcący potencjalnych fanów swoimi działaniami? Czy to nie jest w ogóle coś, nad czym się zastanawiałyście? Albo może macie historie z drugiej strony: ktoś się przekonał i powstały piękne przyjaźnie?

Wika: Znam wiele przypadków, których rezultatem naszych działań jako organizacji było powstanie nowych przyjaźni czy nawet związków! W komentarzach czy w formularzach po zlotach spotkałyśmy się również z informacjami, że dzięki nam ktoś polubił polski fandom EXO-L lub po jakimś czasie do niego wrócił, bo okazało się, że są w nim wspaniałe osoby. Wydaje mi się więc, że problem w postrzeganiu fandomów leży chyba w anonimowości, jaką daje Internet. To właśnie tam niektórzy dają upust swoim frustracjom, nie czując na swoich karkach chłodnego oddechu odpowiedzialności za swoje słowa. Dopiero spotkania na żywo weryfikują, jak dane osoby się zachowują czy wypowiadają.

Jednak z drugiej strony nie powinniśmy aż tak zwracać uwagi na to, czy swoimi działaniami niechcący kogoś zrazimy do fandomu. O ile nie wykazujemy toksycznych i nagannych zachowań typu obrażanie innych osób/fandomów/zespołów itp., to nie powinniśmy się dla nikogo zmieniać. Jeżeli ktoś będzie chciał zinterpretować nasze intencje czy słowa w negatywny sposób, to my i tak nie wpłyniemy w żaden sposób na tok myślenia, czy postrzegania fandomu danej osoby, gdy już wyrobi sobie konkretne zdanie. Niech każdy z nas będzie sobą i jednocześnie szanuje innych.

Sądzę również, że to nie nie zawsze z zachowaniem rozentuzjazmowanych fanów jest problem, a raczej ze sposobem ich odbierania. Moje zachowanie jako fanki EXO zmieniało się na przestrzeni lat i wpływ miał na to wiek oraz środowisko. Poza tym każdy z nas ma inny charakter i inaczej reaguje na różne rzeczy. Z perspektywy niektórych osób nadmierne fangirlowanie do koreańskiego zespołu może się wydawać żenujące, a dla innych będzie to wspaniały sposób na uzewnętrznienie swoich emocji. Moją radą jest nabranie dystansu do zachowań, których nie rozumiemy i obserwowanie osób np. na Twitterze, których styl wypowiedzi nam najbardziej odpowiada. Może jest to tak zwane zamykanie się w swojej bańce, ale ja nie widzę w tym nic złego.

6. To może być pytanie trochę pod włos – proszę nie brać go bardzo do siebie – ale czy naprawdę zawsze podoba Wam się wszystko, co wypuszcza EXO i jego członkowie? Czy czasami promowanie to taki obowiązek i w sumie Wasze osobiste podobanie niewiele ma tu do rzeczy?

Wika: Nie wszystko, co wydaje EXO, zawsze trafia w mój gust. Moim największym rozczarowaniem był comeback z „Call Me Baby”, ale to dlatego, że poprzedzony był legendarnymi Pathcodami, przez które moje oczekiwania były dosyć spore. Spodziewałam się wtedy wielkiego powrotu do konceptu z mocami oraz mrocznych klimatów. Co prawda album „EXODUS” jest teraz jednym z moich ulubionych albumów EXO, jednak w momencie wyjścia teledysku, który miał go promować, byłam niemiło zaskoczona.

Twórczość EXO jest bardzo zróżnicowana pod względem muzycznym, co jest plusem i minusem jednocześnie. Jednak wierzę, że dzięki temu każdy znajdzie choć jedną piosenkę, która mu się spodoba. W moim przypadku działa to jednak w taki sposób, że nawet jeżeli przy pierwszym przesłuchaniu dana piosenka mi „nie wejdzie”, to widząc występ z nią na żywo, za każdym razem zmieniam zdanie. Nie wiem, w czym tkwi magia występów na żywo EXO, ale na mnie działa!

Nigdy też nie czułam, że promowanie comebacków EXO czy solo członków było czymś w rodzaju obowiązku i działania wbrew własnym opiniom. Dla przykładu: nie należę do osób lubujących się w balladach, dlatego nowe OST do dram nigdy nie wywołuje u mnie większych emocji. Jednak to nie zmienia faktu, że szanuję pracę EXO oraz wiem, że wśród EXO-Ls, które nas obserwują, na pewno znajdzie się choć jedna osoba, którą ta nowa piosenka ucieszy. Z tych powodów za każdym razem czuła wielką przyjemność, gdy trzeba było poinformować o nowych piosenkach, bez względu na to, czy mnie osobiście się podobały.

Patka: Osobiście kochałam prawie wszystkie piosenki EXO i nie zdarzyło się, by pisanie jakichkolwiek postów czy tworzenie materiałów związanych z danym konceptem stanowiło dla mnie problem. Wiadomo, to prawie niemożliwe, aby każdy utwór wydany przez artystę był naszym faworytem (jak ja nie jestem największą fanką np. "Peaches"), jednak nie wydaje mi się, aby wpływało to jakkolwiek na nasze działania jako organizacji.

Kasia: Masz rację, były momenty gdzie mówiłam: „no nie siadło mi to”. Jednak mimo pierwszego wrażenia po którymś z kolei odsłuchaniu, bo w domu nie tylko ja słucham chłopaków... W końcu nadchodził moment, gdzie stwierdzałam, że to jednak jest dobre. W takich chwilach córka mi zawsze mówi: „mamo, bo ty się nie znasz”, albo w cięższych przypadkach „nie wstyd ci mamo, to Twój bias!” 🙈

Jednak pomimo tych małych zawirowań z „podoba mi się / nie podoba mi się” nigdy nie miałam problemu, by promować, streamować... Można rzec, że w twórczości chłopaków, dzięki ich podróżom po gatunkach i stylach każdy może znaleźć coś dla siebie. Coś, co sprawi, że to właśnie dlatego pokochał EXO!

7. Jaka jest proporcja pomiędzy działaniami kreatywnymi i wymyślaniem akcji a samymi działaniami organizacyjnymi? Trudniej wymyślić czy wprowadzić pomysł w życie?

Wika: Zrzucę klasyką — to zależy. Zależy oczywiście od rodzaju aktywności. Ze zlotami było zazwyczaj tak, że po porządnej burzy mózgów jedyne co nam pozostawało, to selekcja najlepszych pomysłów oraz zadanie sobie pytania: co w rzeczywistości jesteśmy w stanie zorganizować po jak najmniejszych kosztach? Właśnie ten proces tuż przed wydarzeniem był najbardziej pracowity i wymagał dużej wyobraźni, aby przewidzieć, co może pójść nie tak. Za to sam dzień zlotu był dosyć spokojny.

Jeżeli chodzi o działania w sieci, to najpierw myślałyśmy jaki efekt chcemy uzyskać, a dopiero wtedy dopasowywałyśmy do tego konkretny rodzaj działań. Streamy miały to do siebie, że były dosyć schematyczne, dlatego z czasem były szybkie, łatwe i przyjemne do realizacji. Jednakże przygotowywanie pierwszego z nich było najbardziej skomplikowane pod względem dobrania odpowiedniej platformy. A podczas samego eventu również trzeba było czuwać i nauczyć się moderacji czatu.

Wniosek z tego nasuwa się jeden — to te „pierwsze razy” zawsze są bardzo wymagające zarówno pod względem kreatywnym, jak i realizacji. Z czasem zarówno wymyślanie, jak i organizowanie przychodzi z wielką łatwością.

Patka: Dla mnie chyba najtrudniejszy był ten etap kreatywny, ponieważ czasami ciężko było wymyślić coś dobrego, coś odpowiedniego pod każdym względem i coś, co pasowałoby każdej z nas na tyle, aby każda chciała nad danym projektem pracować. Jednak kiedy już miałyśmy ustalony kurs, wprowadzenie danego pomysłu było jedynie kwestią czasu — może dłuższą i usłaną milionem poprawek — ale jednak był to proces o wiele pewniejszy i prostszy.

Kasia: W sumie każda z tych rzeczy jest trudna. Jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z organizacją eventów czy to na żywo, czy też online. Nie zna „praw” social mediów to mając najlepsze pomysły, nie jest w stanie zbyt wiele sam zdziałać. W każdej organizacji nie bez powodu są „stanowiska” i jest ktoś, kto to wszystko trzyma w przysłowiowej kupie. U nas liderem była Wika i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie raz przynajmniej mnie stawiała do pionu ;) 

W Aeris Events nie było czegoś takiego jak brak kreatywności przy składzie takim, z jakim miałam okazję współpracować na hasło „robimy XXX” padało co najmniej pięć lub sześć propozycji na gorąco, w jakim stylu coś zrobić, co puścić, jaki motyw... Potem były burze mózgów i wraz z nimi nadchodził podział obowiązków oraz ład... Ale nie myślcie sobie, że było tak różowo! Nie raz się miało zszargane nerwy (a to przecież była kwestia poprawienia głupiego marginesu), nieprzespane noce, by coś stworzyć, albo wskakiwanie na zastępstwo 🤭 Właśnie takie zawirowania wyzwalały w nas największe pokłady kreatywności, z których dziś jesteśmy dumne, bo są w pewnym sensie niektóre z tych zadań naszymi krokami milowymi. 

Osobiście miałam problemy i z kreatywnością i z organizacją, lecz koniec końców zawsze jakoś z trudności udało mi się przy pomocy dziewczyn wybrnąć. 

8. Skąd zaangażowanie w akcje charytatywne?

Wika: Natchnęli nas do tego sami członkowie EXO oraz oczywiście zagraniczna część fandomu. EXO i Eris zawsze mają wielkie serce dla potrzebujących, dlatego poszłyśmy w ich ślady i również chciałyśmy sprawić, aby czyjeś życie uległo poprawie. Poza tym już wcześniej administracja niektórych grupek członków organizowała takie akcje z okazji urodzin. Sama brałam w tym udział, gdy byłam częścią moderacji na grupie Baekhyuna. Lecz po pewnym czasie z tego zrezygnowano oraz nie odbywało się to niestety na każdej grupce. Dlatego postanowiłyśmy, że każdy fan chłopaków powinien mieć okazję do zakupienia fanmerchu ze swoim ulubieńcem oraz jednocześnie do pomocy innym.

9. Wiem, że organizacja nie funkcjonuje, jak funkcjonowała wcześniej (teraz w ogóle przestaje), ale to może być trochę zaskakujące: wydawać by się mogło, że prowadzenie działań w internecie będzie łatwiejsze. Dlaczego to niekoniecznie prawda?

Wika: Oj tak… Pandemia nas zaskoczyła oraz dosyć negatywnie odbiła się na nas w sferze prywatnej. Mogłyśmy co prawda zrezygnować z jakichkolwiek działań i z nadzieją poczekać, aż będziemy mogły wrócić do organizowania spotkań na żywo. My jednak postanowiłyśmy zaryzykować i wkroczyć głębiej w sferę wirtualnej rozrywki. Czułyśmy się wtedy bardzo zagubione, jakbyśmy zaczynały znowu od zera, ponieważ nie miałyśmy aż tak dużego pojęcia o codziennym prowadzeniu kont społecznościowych. Wcześniej były one dla nas jedynie narzędziem do promowania zlotów.

Czas, w którym ludzie nagle zaczęli spędzać więcej godzin w sieci, był bardzo krótki, co oznaczało, że musiałyśmy się ścigać ze wskazówkami zegara i wymyślić coś na szybko, co przykuje uwagę naszych odbiorców. Kiedyś ta fala dobrych zasięgów musiała się przecież skończyć, a ludzie wrócić do rzeczywistości. Na początku trwania pandemii naszym priorytetem było zakomunikowanie odbiorcom, że zaczęłyśmy działać również w Internecie i przedstawić naszą ciekawą ofertę. Wtedy liczyłyśmy na to, że jak pandemia się skończy, to ludzie o nas nie zapomną i znowu powstanie duży zlot. Jednak chwila, w której sobie uświadomiłyśmy, że powrót do dawnego życia jest niemożliwy, był chwilą decyzji o zakończeniu działalności.

10. Gdy Aeris Events działało jeszcze normalnie, jak wyglądał dzień z życia organizatorki i jak przebiegał kontakt pomiędzy członkiniami?

Wika: Każdy dzień był różny, ale schemat działania dosyć podobny. Ze względu na to, że mieszkamy w różnych częściach Polski, nasz kontakt przebiegał głównie online. Dzięki temu miałyśmy do dyspozycji niezliczoną ilość narzędzi i aplikacji do jak najefektywniejszej pracy w grupie. Trochę nam czasu zajęło na testowanie różnych rozwiązań oraz na nauczeniu się najlepszego sposobu komunikacji, jednak sądzę, że było warto, gdyż ostatni rok działalności wspominam jako najbardziej uporządkowany. Każda z nas wiedziała dokładnie, co ma robić, zdawałyśmy sobie sprawę z naszych mocnych i słabych stron, dzięki czemu łatwiej było nam się nawzajem uzupełniać.

11. Czy spotkałyście się kiedyś z jakimś zmasowanym hejtem bądź trollami?

Wika: Nigdy nie spotkałyśmy się z hejtem. Tak, jak wcześniej wspomniałam — fandom EXO-L jest pełny szacunku i kultury osobistej, dlatego wszelkie drobne uwagi umieli przekazać w odpowiedni sposób. Jednak na słowo „troll” przypomniały mi się dwie sytuacje.

Pierwsza z nich miała miejsce w trakcie głosowania na miasto inne niż Warszawa, aby odbył się w nim nasz pierwszy zlot zimowy. Wzięłyśmy sobie do serca liczne komentarze na temat tego, że stolica dla niektórych jest za daleko, dlatego postanowiłyśmy zorganizować coś mniejszego, ale bliżej właśnie tych osób. Publiczne głosowanie wygrywały Katowice, co jednak nie spodobało się pewniej grupce, która anonimowo zaczęła spamić w naszym formularzu przedzlotowym, że jakby to delikatnie ująć… Katowice im się nie podobają. Po czasie się oczywiście dowiedziałyśmy, kim dokładnie były te osoby. Mimo że ta sytuacja na początku była dla nas nieprzyjemna, to jednak dzięki temu ankieta z głosowaniem uzyskała rozgłos, dlatego możemy w sumie nawet podziękować grupie trolli, że udało nam się potrzeć do większej liczby osób.

Druga sytuacja była wynikiem naszego krótkiego obycia z platformą Twitch i pojęciem „rajdowania”. Nie ogarniałyśmy na początku wszystkich ustawień na tym serwisie, przez co w trakcie jednego ze streamów miałyśmy rajd osób, które zapewne nie wiedziały co to k-pop. Wypisywały rasistowskie i wulgarne wiadomości na czacie, a my musiałyśmy szybko zareagować. Myślałyśmy już wtedy, że wyglądało to, jak nieudane wydarzenie z naszej winy, jednak EXO-Ls obróciły to wszystko w żart i zamiast odpowiadać chamstwem na chamstwo, zaczęły ich ignorować, a potem powstały z tego inside jokes i memy.

Bardzo dziękuję za odpowiedzi i życzę powodzenia w Waszych przyszłych przedsięwzięciach!

Wika: My dziękujemy za pytania i za zauważenie naszej organizacji! Życzymy powodzenia w prowadzeniu bloga. Obyś miała jak najwięcej interesujących wpisów! 

 

Muszę napisać, że po otrzymaniu odpowiedzi byłam pod wielkim, wielkim  wrażeniem i sama czytałam je z ogromną ciekawością. Muszę też jeszcze raz podziękować dziewczynom za odpowiedzi i zaangażowanie w cały proces powstawania tego wywiadu. Bardzo szkoda, że takie miłe miejsce znika z sieci (ja Aeris Events znam głównie z Instagrama) i z fandomu.

Pozdrawiam, M

8 komentarzy:

  1. Nie znałam wcześniej Aeris Events :)
    Bardzo ciekawy wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad przeczytałam z ogromną przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny i ciekawy wywiad :)
    Dobrze że grupa, nie miała zbyt wielu trolli ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej organizacji, aż szkoda, że pandemia popsuła taką świetną działalność. Niestety wiele innych rzeczy też. Podoba mi się to pytanie o cv. Może uświadomić wielu osobom, że nie tylko wykształcenie i doświadczenie zawodowe może zaciekawić pracodawce, a prowadzenie takiej organizacji to naprawdę jest coś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy i rzetelnie przygotowany wywiad. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wpis, bardzo interesujący ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3