Hello!
Motyw zemsty jest stale obecny w kulturze, popkulturze, a w koreańskich dramach stanowi wręcz ich osobny podgatunek. Jednym z ostatnich jego przedstawicieli jest serial Perfect Marriage Revenge.
W przeciwieństwie do podobnych tytułów Perfect Marriage Revenge nie jest szczególnie mroczną i morderczą dramą. To dosyć prosta rozrywka, choć trzeba pamiętać, że główna bohaterka jednak się mści i jej celem jest sprawienie - eufemistycznie rzecz ujmując - przykrości swojej rodzinie. Oczywiście rodzina jest taka, że nie wzbudza szczególnego współczucia, a wręcz kibicujemy głównej bohaterce, aby narobiła im jak najwięcej kłopotów.
Punkt wyjścia dramy jest taki: Han Yi-joo (w tej roli Jung Yoo-min) naiwna, szara myszka, adoptowana córka bogatej rodziny odkrywa, że jej mąż kocha się w jej siostrze, która ma wyjść za potencjalnego dziedzica wielkiej fortuny, ale na razie szefa własnego start-upu Seo Do-guka (Sung Hoon). Na wielkim charytatywnym przyjęciu zostaje wrobiona przez matkę w podrabianie obrazów. Przytłoczona tym wszystkim wsiada do samochodu, ale ulega wypadkowi i cofa się w czasie. Gdy tylko ogarnia, co się stało, postanawia, że w tym życiu wyjdzie za mąż za Seo Do-guka i podokucza swojej rodzince.
Co jednak ciekawe od początku - nawet w teraźniejszości - widać, że Seo Do-guk wiedział coś wcześniej o naszej głównej bohaterce i widzimy zupełnie niesubtelne sygnały, że musiała ich wcześniej łączyć jakaś przeszłość. Pewnie też dlatego od samego początku bez większych oporów przystaje on na plan Yi-joo i sprawdza się w swojej roli idealnie, a nawet lepiej. Jest rycerzem na białym koniu ratującym księżniczkę. Ogólnie ta drama jest fantastyką nie dlatego, że główna bohaterka podróżuje w czasie, ale prawdziwie niespotykaną i wyciągniętą z bajki rzeczą jest to, jak zachowuje się wobec niej Do-guk. To jest trochę taka drama o zemście, jakby ją robił Disney.
Wraz z kolejnymi odcinkami miałam coraz większe poczucie, że Perfect Marriage Revenge mniej przypomina typowe k-dramy, a jest bardziej jak telenowela/opera mydlana. Chociaż ładunek emocjonalny nawet bardzo szokujących scen nie jest tak wielki, jak w tego typu seriach. Ta drama jest wciągająca i bawiłam się świetnie, ją oglądając, ale jednocześnie - chyba właśnie z powodu tego trochę bajkowego anturażu - pomimo wielkich rewelacji, skomplikowanych rodzinnych intryg i tajemnic nie rozemocjonowuje widza i nie trzyma go w ciągłym napięciu. Przy czym dla ludzi oglądających ją, gdy wychodziła, te odczucia mogły być nieco inne - ja pochłonęłam ją w 4 dni. Bo niezaprzeczalnie wciąga i łatwo się ogląda. Nie ma w niej nic, co szczególnie obrażałoby inteligencję widza (choć plot twisty są naciągane), główna para aktorów świetnie ze sobą gra, a szczególne wyrazy uznania należą się odgrywającej główną bohaterkę Jung Yoo-min, ale aktorka grająca jej siostrę i aktor wcielający się w jej niedoszłego męża także zasługują na uwagę.
Raczej nie pozostawia niezapomnianego wrażenia, ale do takiego po prostu oglądania jest świetna.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Pozdrawiam, M
O, zapisuję sobie tytuł do obejrzenia, skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńIle to już dram z motywem podróży w czasie widziałam... Najgorsza była Reborn Rich, gdzie również głównyv bohater się mścił... Zrobiłam jednak błąd i przeczytałam jakie było zakończenie serialu... I tak mnie to rozczarowało, że przestałam oglądać w połowie produkcji.
Na pewno pokaże twojego posta mojej przyjaciółce. Myślę, że jej się spodoba i obejrzy.
OdpowiedzUsuńMuszę oglądnąć, myślę, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńBeautiful blog
OdpowiedzUsuńObejrzę to przede wszystkim dla Sung Hoona. Uwielbiam go! Spodobało mi się to, jak grał w "My Secret Romance". Aktorki akurat nie znam, ale nie szkodzi :). Motyw cofnięcia w czasie wydaje mi się ciekawy.
OdpowiedzUsuńZupełnie nieznany mi gatunek, ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń