niedziela, 15 czerwca 2025

Black Mirror S7

 Hello!

Udało mi się obejrzeć nowe odcinki Black Mirror - i jak to w antologiach serialowych bywa: są odcinki lepsze, są odcinki słabsze i są odcinki z absurdalnymi konceptami.

Common People

To w zasadzie interesujący odcinek, ale znudził mi się gdzieś w połowie - za dużo można się było domyślić już na początku, po czym obserwowało się to, czego człowiek się spodziewał, w nadziei na jakiś zwrot akcji, który w zasadzie nie następuje i trudno być zaskoczonym decyzją bohaterów, bo byli to common people z common sense. Zakończenie nie jest szokujące ani smutne na dobrą sprawę, jest takie rozsądne, że jednak aż trochę boli.

Ale też jeśli odcinek chciał zobrazować to, że uzależniamy swoje życie od subskrypcji firm, które nie wiadomo, co mogą wymyślić, oczekiwać i za co będziemy musieli jeszcze dopłacać - to robi to, waląc łopatą prosto w mózg widza. W tym odcinku nie ma ani grama subtelności, może nie jest on grubiański per se, ale niewiele mu brakuje.

Bete Noire

Na początku odcinek mnie nudził, a główna bohaterka nie wydawała się postacią łatwą do polubienia, jednak wraz z kolejnymi mijającymi minutami razem z nią miałam wrażenie, że moje władze umysłowe mnie zawodzą. Aż okazuje się, że tak, za całym pojawieniem się znajomej ze szkoły głównej bohaterki w jej obecnej pracy, może stać głębsza fabuła. Więc z czasem oglądanie odcinka staje się coraz bardziej niekomfortowe i nie wiadomo, czy chce się dowiadywać, dokąd ten obłęd zaprowadzi główną bohaterkę.

A potem się okazuje, że zakończenie odcinka jest nie wiadomo, czy bardziej kuriozalne, czy żenujące, ale gdzieś w tych rejestrach. I nawet jeśli próbował (a może wcale nie próbował, może to był tylko pretekst) powiedzieć coś na temat skutków plotek i prześladowania w szkole, to mu się to nie udało.

Hotel Reverie

Czyżby wszystkie pieniądze castingowe poszły na ten odcinek? Ale nie narzekam, jeśli obecność znanych twarzy na początku ma sugerować ciekawy epizod.

To był bardzo ładny epizod, wzruszyłam się na koniec. Trochę przeciwieństwo pierwszego - wydaje się, że mówi i pokazuje dokładnie to, co musi, aby widz jednak sam przemyślał sobie pewne podejmowane w nim tematy i zagadnienia, zamiast łopatologicznej przewidywalności. A czego tu nie mamy: i samotność połączona z chęcią ucieczki od świata, i AI, i wymyślne technologie zamknięte w pomyśle tego, aby nagrać stary film jeden do jednego jak był tylko z nową aktorką w roli głównej - przenosząc ją na wygenerowany plan tegoż filmu.

 Plaything

Och, to Peter Capaldi! Tego aktora też znam (i teraz się zastanawiam, czy nie poznałam kogoś z pierwszych odcinków).

Programista stworzył Tamagochi tylko na komputerze. Tylko że to prawdziwe stworzenia zdolne do zbudowania komputerowej cywilizacji, o ile dostarcza im się osprzęt. Główny bohater oddaje swoje życie zajmowaniem się nimi, bo natura ludzka w postaci jego znajomego się ujawniła i postanowiła stworki pozabijać - a on cóż... zabił znajomego. A stworki wszystko widziały. (I kto nie robił różnych rzeczy w Simsach, niech pierwszy rzuci kamieniem; ale ludzie i bez dystansu monitora potrafią być tak po prostu okrutni, poczytajcie sobie o performansie Mariny Abramović „Rytm 0”).

Zakończenie odcinka jest trochę otwarte: albo możemy uwierzyć głównemu bohaterowi, że stworki postanowiły koegzostować z ludźmi, stworzyć świat pełen pokoju, zbiorowej inteligencji, albo biorąc pod uwagę to, czego były świadkami trzy dekady wcześniej, postanowiły jednak uśmiercić ludzkość. 

Eulogy

Jak spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Jak zmarnować sobie życie i obwinić za to kogoś innego, bo nie rozumiało się, jak ważna jest to dla niego jedna prosta rzecz i nie dostrzegało się poświęceń, które ta osoba dla ciebie robiła. To bardziej psychologiczny odcinek i takie trochę studium osobowości i osobistego egocentryzmu niż kwestia technologii. W tym przypadku możliwość spojrzenia na swoją przeszłość poprzez wejście do zdjęć i przebycie pewnej wędrówki z wirtualną przewodniczką pomogła bohaterowi w końcu pogodzić się z przeszłością. To krótki i kameralny odcinek i po ukazaniu się siódmego sezonu słyszałam, że jest z niego najlepszy i chyba trzeba się z tym  stwierdzeniem zgodzić.

USS Callister: Into Infinity

To przygodowy odcinek będący kontynuacją pierwszego odcinka czwartego sezonu. Oglądałam z zaciekawieniem, ale jest trochę za długi. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

 

środa, 11 czerwca 2025

Wyszywany kiciuś

 Hello!

Prawdopodobnie okazją, na którą wyszyłam najwięcej obrazków w swoim życiu, jest pierwsza komunia święta. Haftowałam takie obrazki jeszcze zanim miałam bloga i już kiedyś wspominałam, że na ten pierwotny wzór komunijny nie mogę patrzeć. Kilka lat temu opracowałam więc sobie schemat gołębia i zrobiłam takie trzy (i wydaje mi się, że tego ostatniego nigdy nie pokazałam) i też stwierdziłam, że temu wzorowi podziękujemy. I gdy przyszło do wyszywania na kolejną komunię, postanowiłam porzucić religijny wymiar tego wydarzenia i wyszyć coś, co prawdopodobnie bardziej spodoba się obdarowywanemu. Po konsultacjach okazało się, że lubi on kotki, więc kotka dostał.

Wyszywana haftem krzyżykowym głowa brązowego kota, z zieloną kokardką
 

Wyszywana haftem krzyżykowym biało-brązowa głowa kota z zieloną kokardką, w kwadratowej ramce, leżąca na szarym obrusie w białe kwiaty

W zasadzie nie mam za wiele do napisania o samym procesie wyszywania - może oprócz tego, że był szybszy, niż się spodziewałam. Blogger postanowił zepsuć jakość zdjęć (szczególnie drugiego), ale muszę napisać, że jestem bardzo zadowolona z kolorów, które udało mi się dobrać do tego wzoru.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

 

sobota, 7 czerwca 2025

Minirecenzje totalnie przypadkowych kosmetyków 4

 Hello!

Oto kolejna odsłona prawie regularnego cyklu na blogu! Jak człowiek pisze tyle tekstów, recenzji i opinii, to trudno mu się powstrzymać od oceniania i pisania o wszystkim - a szczerzę wierzę też w polecenia i ostrzeżenia! 

 

Eveline Better Than Perfect podkład nawilżająco-kryjący

W skrócie rozczarowanie. A nie spodziewałam się wiele, ale podkład nie jest ani szczególnie kryjący, ani szczególnie nawilżający, za to utlenia się BŁYSKAWICZNIE i bardzo brzydko. Dosłownie w drodze dłoń-gąbka-twarz. Być może jest odporny na ścieranie, ale wyświeca się tak szybko, że trzeba go dobrze przypudrować, więc i tak się ściera. Najogólniej to jeden z najbrzydszych podkładów, z jakim miałam do czynienia. 

Aktualizacja: okazuje się, że ten podkład lepiej działa z czasem i nie mam pojęcia, czym to się ma. Wątpię, czy moja skóra się zmieniła/przyzwyczaiła. Nie wiem, ale uczciwie napisać, że ostatecznie nie jest taki okropny, jak się początkowo sprawdzał. Ale raczej nie kupię drugi raz.

Dr. Jart+ Cicapair™ Tiger Grass Color Correcting Treatment

Wiecie za to, co nie okazało się rozczarowaniem? Magiczny krem z internetu! Gdzieś w lutym 2024 roku moja skóra postanowiła się zbuntować na amen (prawdopodobnie dostałam bardzo mocnego uczulenia na serum Face Boom skin dopamine - po zużyciu połowy opakowania i w zasadzie byłam z niego całkiem zadowolona) i nie za bardzo chciałam się malować, ale nie mogłam też chodzić cała czerwona do pracy. I zdecydowałam się wypróbować zielony krem, który staje się koloru skóry. I była to jedna z najlepszych inwestycji kosmetycznych mojego życia, bo mi ten krem sprawdza się fantastycznie. Jakimś sposobem nie jest za ciężki dla mojej skóry, kryje lepiej niż niektóre podkłady, a jak się przypudruje, to nie sposób powiedzieć, że to krem a nie podkład. Wiem, że na niektórych osobach robi efekt ducha - i co ciekawe robi taki na przykład na moim o wiele bledszym bracie - ale nie na mnie. Jakimś sposobem do mojej skóry dopasowuje się idealnie. 

Lirene, Power of Plants, masełko do demakijażu mango

Najbardziej działające na mnie hasło reklamowe - mango! Oraz zielona herbata / matcha. Ale teraz o mango. Zmywa makijaż i działa, ale masełko nie jest rewelacyjne i nie wierzcie w te super zapewnienia o blasku i nawilżeniu. 

tołpa, pure trends, krem upiększający na dzień, malina i dzika róża

Mam dziwne (nie)szczęście do kremów, które okazują się błyszczące - w tym dosłownie jest brokat. Nie jest odpowiednio nawilżający dla mojej skóry, ale na dwie warstwy dawał radę. Nawet ładnie wyrównuje kolor skóry, ale powoduje też uczucie ściągnięcia. Nie był to najgorszy krem, którego używałam, ale na pewno nie kupię go nigdy więcej. 

TOŁPA Pure Trends Super Fruits, Żel-peeling do mycia twarzy, z czerwoną glinką 

Nie wiem, czy to zapach aceroli czy borówki, ale ten peeling pachnie bardzo nieprzyjemnie, powiedziałabym, że chemicznie. Działać działa i nawet nie podrażnia skóry, ale używanie go przez ten zapach jest trudne.

Pureheals Centella 70, łagodzący krem do twarzy z wąkrotą azjatycką

Moja skóra, gdy na kosmetyku jest napisane „łagodzący, redukujący czerwony kolor itd.”, prawie zawsze reaguje dokładnie tym - podrażnieniami i zaczerwienieniem. Ale nie tutaj. Ten krem jest cudny! Jest takie hasło reklamowe, że krem działa jak plaster lub coś w tym stylu - idealnie pasowałoby do tego produktu. 

hydrastars, moist&mild, nawilżające serum barierowe 

Sprawdziło mi się fantastycznie, bardzo polubiło się z moją skórą, ale co najważniejsze przy tego typu produktach - jest bardzo wydajne i nie kończy się po dwóch tygodniach (a niektóre sera tak właśnie robią).

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

 

wtorek, 3 czerwca 2025

K-pop 2025 - maj

 Hello!

Niech o stanie k-popu świadczy fakt, że ten wpis zaczęłam tworzyć dokładnie 19 maja i to tylko z poczucia, że jeśli tego w końcu nie zrobię, to może się skończyć tak, że wpisu majowego w ogóle nie będzie. A jak już zacznę pisać, to dokończę. Problem jest tylko taki, że nie za bardzo - przez większą część maja - było o czym.


ROSE - Messy  

To piosenka ze ścieżki dźwiękowej filmu F1 i naprawdę bardzo mi się podoba.

TXT - Love Language 

Ta piosenka jest taka dziwna, to znaczy wywołuje we mnie dysonans poznawczy. Muzyka, słowa, a już najbardziej ta superintensywna choreografia - w tym układzie nic się nie zgrywa. Choreografia wcale nie pasuje do tej muzyki i nawet gdyby piosenka była o czymś innym, też by nie pasowała. Słowa i delikatny koncept teledysku nie pasuje do warstwy instrumentalnej, czy do czegokolwiek, co tam piszczy w tle. Każdy z elementów tej układanki osobno i w innych puzzlach mógłby się sprawdzić, ale razem jest to naprawdę... cudaczne.

DAY6 - Maybe Tomorrow  

To trochę piosenka jak Zombie (i ponadto koresponduje tematycznie z Twisted Paradise i nową piosenką tripleS, którą przesłuchałam, ale nie opisuję), ale z większą nadzieją. 

BOYNEXTDOOR - I Feel Good

Sympatyczna grupa z bardzo sympatyczną piosenką.

YUTA - Twisted Paradise

Ależ to jest dramatyczne, tragiczne, głębokie, teatralne, j-rockowe, ale też jak... Queen. W każdym razie - dlaczego WSZYSCY nie mówią i piszą o tej piosence???

BAEKHYUN - Elevator

To bardzo przyjemna piosenka, ale taka nijaka w zestawieniu z innymi głównymi singlami Baekhyuna. To jakby taka troszkę młodsza siostra Candy, ale niestety bez tego czegoś. A w teledysku jest taki chaos, że nie wiadomo, na czym się skupić. 

To bardzo spójny krążek (zatytułowany Essence of Reverie), ale niestety oznacza to, że piosenki są bardzo do siebie podobne (prawie nierozróżnialne). Nie jestem pewna, o czym BBH śpiewa, ale muzycznie wydaje się to spokojny (prawie smutny, ale zdecydowanie niesmętny) album – najogólniej jego klimat bardzo pasuje do jego tytułu, który Google twierdzi, że można przetłumaczyć jako esencja marzeń sennych. Ale bardzo, bardzo, bardzo brakuje mi na nim utworu jak Ice Queen czy Cold Heart

A INB100 dalej jest niepoważną wytwórnią, bo jak można w 2025 roku do teledysków członków EXO nie dodawać napisów, nie pojmuję. 

RIIZE - Fly Up

Co prawda to nie jest Honestly ani Impossible, ale nie jest to także straszne Bag Bad Back. Nie jestem pewna, czy zespół dostaje plusa za klip w bibliotece, czy jednak nie promujemy nieodpowiednich zachowań (to trochę żart - teledysk bardzo mi się podoba), ale ogólnie Fly Up to bardzo w porządku piosenka, odpowiednia dla RIIZE. Początkowo wydawało mi się, że to piosenka pasująca do High School Musical, ale może bardziej do musicalu In the Heights

Ogólnie cała płyta - zatytułowana Odyssey - bardzo mi się podoba, na czele z utworem tytułowym. Wiele piosenek ma taki vibe utworów z bajek Disneya, tu głównie Inside My Love, które spokojnie mogłoby być w Królu Lwie. The End of Day to naprawdę przykład najlepszych balladowych tradycji SM, a Another Life powinno dostać wersję z zespołem na żywo i to wczoraj. A co do BBB - mam teorię spiskową: otóż SM chciało poczekać z wydaniem tej piosenki aż Taeyong wróci z wojska, ale traciło do niej prawa/licencję/cokolwiek z końcem maja i musieli ją komuś oddać, bo ktoś w SM tak ją polubił, że nie wyobrażał sobie, że nie ujrzy ona światła dziennego w tej wytwórni.

i-dle - Good Thing

Ja nie wiem, czego się spodziewam za każdym razem, gdy włączam kolejny klip i-dle, ale za każdym razem, Soyeon (jako że jest przedstawiana jako główna siła muzyczna tego zespołu) rozczarowuje mnie jeszcze bardziej - tym razem nasłuchała się Charlie XCX i myśli, że osiągnie Soyeon summer oraz odkryła Avril Lavinge i myśli, że jest taka alternatywna. Ogólnie naprawdę podobają mi się partie Miyeon i Minnie - reszty tego tworu nie trawię, bo w zasadzie nie słyszę tam piosenki.  

SHINee - Poet I Artist

Napiszę wprost - Starlight podoba mi się bardziej niż Poet I Artist
Ale też zupełnie nie mam potrzeby ani chęci posiadania k-popowych (ani innych albumów), ale wciąż zastanawiam się, czy nie kupić tych fluffy breloczków. Chociaż Poet I Artist zyskuje przy kolejnych przesłuchaniach, gdy skupia się na innych elementach muzycznych (bo początkowo można odnieść wrażenie pewnego chaosu).

A z zupełnie innej bajki, ale muszę to napisać - mam sweter inspirowany swetrem, który na na sobie w teledysku i miał na zdjęciach zapowiadających Taemin. Jakim sposobem? Jakiś czas temu (być może w okolicach początku kwietnia) zobaczyłam na Twitterze (X) zobaczyłam zdjęcie Jeffa Satura w tymże swetrze, który wyglądał jak zrobiony na szydełku. Więc zrobiłam mema: "Mamo, chcę sweter Valentino", mama: "Mamy sweter Valentino w domu" - to znaczy zrobiła mi prawie taki sam na szydełku i w kolorze, który podoba mi się zdecydowanie bardziej niż oryginalny. I gdy pojawiły się zdjęcia Taemina w nim, to mogłam lub nie zareagować tak: "Maaaaamoooooo, patrz, jeszcze jeden w tym swetrze, zobacz, jaki popularny!". (A jeśli będziecie ciekawi, jak wygląda, to dajcie znać, to przygotuję wpis!).

Red Velvet - IRENE & SEULGI - TILT

Jak RIIZE dostało w spadku piosenkę po NCT, tak Irene i Seulgi dostały po aespie. A klip trochę po aespie, a trochę po XG. Ogólnie największym problem tej piosenki jest jednak to, że jest zupełnie niespecjalna, chociaż w zasadzie nie ma co się w niej nie podobać. Natomiast cała płyta jest taka, że każda kolejna piosenka jest lepsza od poprzedniej, a reprezentują one w sumie szeroką - jak na minialbum - gamę gatunków, tworząc jednak nawet koherentną płytę. Chociaż w What's Your Problem producentom przypomniało się o squeaky bed sample… I Tilt trochę zyskuje przy kolejnych przesłuchaniach.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M