Sherlock Holmes to postać, która się nie nudzi. Wystarczy popatrzeć na ciągle powstające seriale i filmy. W zeszłym roku, do tego stale powiększającego się grona, dołączył "Pan Holmes".
Powoli i do przodu
Fabuła posuwa się do przodu powolutku, natomiast stan Sherlocka pogarsza się w tempie zastraszającym. Bardzo potrzebowałam filmu, który nie pędzi, opowiada historię i nie potrzebuje wybuchów, tragedii i akcji, aby być ciekawym. "Mr. Holmes" podzielony jest na wątki: najmniej ważny - japoński, dziejący się tuż przed bieżącymi wydarzeniami, teraźniejszy, w którym obserwujemy życie Sherlocka z pszczołami, jego poważne zmagania z podeszłym wiekiem i próbę przypomnienia sobie ostatniej sprawy, która spowodowała, że odszedł z zawodu. I to właśnie stanowi część trzecią - retrospekcje ze śledztwa.
Ostatnia sprawa
Sherlockowi nie spodobał się jak Watson opisał jego ostatnią sprawę, a jeszcze mniej podobał mu się film, który powstał na jej podstawie, postanowił więc opisać ją samemu, zgodnie z prawdą. Problem w tym, że detektyw nie pamięta wielu, bardzo wielu rzeczy, ale tak zależy mu, aby sobie przypomnieć, że wyjeżdża do Japonii w poszukiwaniu żłótodrzewu.
Kwestia japońska
Wątek japoński w filmie wziął się nieco nie wiadomo skąd, donikąd nie prowadzi. Sherlock pojechał tam w poszukiwaniu lepszego niż mleczko królewskie środka na zniedołężnienie starcze, ale okazuje się, że Umezaki miał swój osobisty interes w sprowadzeniu detektywa do Japonii. Zaskakujące było pokazanie Hiroszimy i osób, które przeżyły, a potem okazało się, że będzie to miało osobisty wpływ na Sherlocka.
Pamięć nie zając... a może jednak ucieknie?
W pewnym momencie filmu, patrzenie na starego Sherlocka jest wyjątkowo smutnym przeżyciem, wręcz niesamowicie bolesnym, ale prawdziwym. Starość dopadnie każdego z nas, bez różnicy czy jesteśmy genialnym detektywem czy jego przyjacielem Watsonem.
Intelekt nie jest lekiem na samotność
To konkluzja płynąca z rozwiązania ostatniej zagadki.
Pszczoły, osy i Roger
Na starość Sherlock zaprzyjaźnia się z synem swojej gosposi Rogerem. Jest to relacja ciekawa i niespodziewana, a zaangażowanie Holmesa zaskakujące. Bardzo. Ale człowiek uczy się całe życie, a Sherlock nauczył się, że nie może być sam i że potrafi mu zależeć na innym człowieku.
Pozdrawiam, M
Ojej ^^ Zaraz dodam na filmwebie ^^
OdpowiedzUsuńIana McKellena trudno nie uwielbiać, strasznie go lubię na ekranie. Tego Sherlocka już od dawna mam w planach obejrzeć, ale te zdjęcia to kop w tyłek, żeby wreszcie się zebrać I zobaczyć, kocham piękne kostiumy! <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj w telewizji ma być Holmes, więc obejrzę :) cieszysz się? :D
OdpowiedzUsuńSherlocka mam w planach, ale u mnie z oglądaniem filmów bardzo krucho. Raczej sięgam po książki :)
OdpowiedzUsuń