Wróciłam. Niestety póki co żadnych zdjęć z koncertu ani z przesłuchania nie znalazłam, nagrań też nie ma, ale jak tylko się pojawią to zaraz je tu zamieszczę. Sam pobyt w Bydgoszczy można zaliczyć do udanych. Chór, w którym śpiewam zdobył Brązowy Kamerton a to bardzo dobry wynik. Spałyśmy w internacie w lekko spartańskich warunkach, ale nie było źle. Jedzenie całkiem jadalne i smaczne i wgl wszystko sympatycznie. Razem z nami mieszkał drugi chór z Ostrołęki, który występował w starszej kategorii niż mój i udało im się zdobyć Złoty Kamerton. Zdjęć zrobionych przeze mnie jest mało, bo po pierwsze nie było czasu i jak ich robić, a po drugie nie było czemu robić tych zdjęć, bo nie chciało nam się iść i zwiedzać.
Tytuł posta związany jest ze strojami, które posiadamy. Delikatnie rzecz ujmując wyglądamy w nich trochę jak zakonnice, ale to zobaczycie jak tylko dostanę się do zdjęć i nagrań z koncertów.
Teraz jeszcze opiszę jedną nieprzyjemną sytuację, która spotkała nas w Filharmonii. Musiałyśmy przybyć na próbę na godzinę 10, byłyśmy za dziesięć. Usiadłyśmy i czekamy. Na scenie ustawiały się chóry i w końcu woła nas pani od reżyserii koncertu. To i my ustawiłyśmy się na scenie, ale nie było czasu na przećwiczenie naszego utworu, bo musieliśmy ćwiczyć machanie rękami do Modlitwy o pokój. Trzy razy, ba baba chyba miała nas za idiotów. Pisze nas bo na scenie były pięć chórów w tym chóry mieszane. Pomachałyśmy, pomachałyśmy i skończyła się próba części pierwszej. Od próby do naszego wyjścia na scenę czekałyśmy około 2 godzin. Ale to jeszcze nic. Jeszcze tylko wspomnę jakie wszystkie z tego powodu byłyśmy zadowolone. W końcu przychodzi po nas dziewczynka, że mamy się ustawić za kulisami. Stajemy jak trzeba i czekamy. Kończy się piosenka, po której miałyśmy wejść, a baba stojąca przd drzwiami kulis nie chce nas wpuścić na scenę: "Jeszcze chwileczkę". A my słyszymy, że chóry zaczynają Modlitwę o pokój. Pani profesor : "A co oni dwa razy śpiewają to samo?" A my stoimy z miną typu "WTF? Osz ku*wa! Zapomnieli o nas" I ciężki szok. Przez korytarz biegnie pani reżyser i z pretensją do pani prof, że czemu nie wchodziłyśmy. Pewnie nie dlatego że nie chcieli nas wpuścić. A my stoimy, nie wiemy co ze sobą zrobić i słuchamy. Reżyserka, że wejdziemy i zaśpiewany jak oni skończą, ale pani prof, że nie bo to po finale i jak to tak. I stoją się kłócą, Ona tylko powie osobom prowadzący galę, żeby nie zapowiadali przerwy, a pani prof, że nie nie zaśpiewamy. Ale druga baba przyszła i mówi że już wszyscy na nas czekają. Cóż wtedy już nie było odwrotu. I zaśpiewałyśmy, weszłyśmy na tą scenę z takimi uśmiechami, że głowa mała i prawdopodobnie zaśpiewałyśmy tą piosenkę najlepiej ze wszystkich naszych jej wykonań. Po pierwsze kompromitacja Filharmonii, po drugie Pałacu Młodzieży, po trzecie całego konkursu, po czwarte tych pań, które za to odpowiadały. Myślałam, że pani prof wydłubie tym paniom oczy. Tak jej wkurzonej nie widziałam chyba nigdy. No nie powiem mu też byłyśmy wkurzone, bo czekałyśmy na to 2 godziny. Ale pomijając to było git.
Pozdrawiam M <3
Widok z okna internatu ^^ |
ciekawa przygoda c;
OdpowiedzUsuńoh, Mirabelko, przesadzasz. ;o karki się fajne, a co!
OdpowiedzUsuńooo to gratuluję osiągnięć ;dd
OdpowiedzUsuń