wtorek, 29 października 2013

Kto sieje wiatr ten zbiera burzę

Hej!
Tytuł dzisiejszej notki to moje pierwsze skojarzenie po zobaczeniu tytułów książek Mai Lidii Kossakowskiej na półce w bibliotece szkolnej. Akurat pierwsza część i dwa tomy następnej stały obok siebie, a ja skuszona opisem o Aniołach i scenach batalistycznych wypożyczyłam tom pierwszy, by już następnego wrócić po dwa następnej części. 
"Siewca Wiatru" przedstawia nam całkiem ciekawą wizję nieba, chociaż sam pomysł chyba nie do końca był oryginalny. Co nie zmienia faktu, że już na prologu całkiem się rozkleiłam. Potem akcja się rozwijała, pozornie nawet całkiem powoli, ale potem doszłam do wniosku, że wręcz przeciwnie. Ale co mi się najbardziej podobało, jak zwracają się do siebie Archaniołowie typu: "Michasiu, Gabrysiu" itp. No i sami w swoim gronie nieźle się kłócili, co też było dość ciekawe. Co do przezwisk, na Lucyfera mówili Lampka i potajemnie się z nim układali. W książce ujawnia się niezwykła zdolność manipulacji, nie jestem pewna czy autorki czy bohatera czytelnikiem, jest to niesamowite, bo momentalnie wczuwamy się w świat przedstawiony. A nie jest to takie łatwe gdyż pisarka zadała sobie sporo trudu żeby mocno nagmatwać. Ale nie żeby mi to przeszkadzało. Wątków jest sporo, ale i książka jest spora objętościowo. A moimi ulubionymi bohaterami chyba byli Drago i Drop, oprócz oczywiście Archaniołów, ale to nich moja słabość była narzucona z góry. Poza tym książka na pewno zmienia patrzenie na sprawy dobra i zła. 
I to tyle byłoby z zachwytów, bo dwa tomy "Zbieracza burz" delikatnie mówiąc mnie zawiodły. Pierwszy zaczyna się ciekawie, walką Daimona z Lokim, pytanie tylko skąd tam Loki? A to podobno policzek dla jakiegoś innego polskiego twórcy fantastycznego, ale nie czytałam dokładniej. Potem dowiadujemy się o strasznym rozkazie, który Daimon musi wykonać, a jago przyjaciele Archaniołowie nie wierzą mu, uważają że przewróciło mu się w głowie i w zasadzie książka opiera się na uciekaniu przez niego przed przyjaciółmi. Przerywana ciekawymi wątkami o Asmodeuszu, a jego imię wgl mi się nie skojarzyło z Amadeuszem, a demona zdążyłam już polubić. W końcu dzięki temu, że prawie się zabił za Otchłań Archaniołowie uwierzyli Daimonowi, a on pogodził się z Lampką. A potem poleciało, bo nie dodałam jeszcze, że Michał zwariował i też się uwziął na Daimona, aż w końcu doszło miedzy tymi dwoma do pojedynku. Sami widzicie tą część łatwiej można streścić, ale nie można podać walorów językowo-narratorskich, że tak to ujmę. Zawiodłam się, bo spodziewałam się naprawdę bardzo dużo po pierwszej części.
Ale jednego nie można odmówić tym książkom - niesamowitych ilustracji, pomimo tego, że są ciemne, a może właśnie dlatego, niesamowicie wpisują się w klimat i dodają smaczku. 


Nie byłabym sobą gdybym nie zamieściła cytatów. Ale ograniczę się tylko do 3.

> "– To pan Asmodeusz – rzekł beznamiętnie. – Właściciel największej sieci kasyn i burdeli w Limbo i Otchłani, zwany Zgniłym Chłopcem, bo w wódce, cynizmie i luksusie próbuje utopić samotność i brak sensu życia."

> "– Ene due rabe,
Zjadł głębianin żabę,
Żaba w brzuchu skacze,
A głębiani płacze."


>„- Nie mów do mnie Lampka! - A jak mam mówić?! Jaśnie Oświecony Nosicielu Światła?” 



3 komentarze:

  1. HaHaHaHaHaHa :D ten ostatni cytat jest genialny!! xD

    okładka książki mnie trochę przeraziła o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni cytat najlepszy :p Chyba sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten ostatni cytat powala :D Cóż, cenię sobie treść, więc raczej nie byłabym zadowolona. Chyba znalazłam sobie pierwszego krytyka do moich opowiadań ^^

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3