W tamtym tygodniu wybrałam się na film "Bogowie". Trochę z ciekawości, trochę z dużego zainteresowania, dlatego, że dużo się o nim słyszało, i ze względu na nagrody, które dostał. Powodów sporo, ale jak się okazało wszystkie słuszne. Oto, postaram się, krótka recenzja.
Dla tych, którzy nie słyszeli. Jest o profesorze Relidze oraz o tym jak doszło do tego słynnego przeszczepu serca.
Lubię oglądać biografie. Chyba dlatego, że nie można zrobić jej nudnej. Książkę owszem, film raczej nie. Jeśli ktoś zabiera się za robienie tego typu produkcji, to po pierwsze wybiera ciekawą osobę, a po drugie jeśli samo życie nie jest zbyt ciekawe, to biografia zostaje ubarwiona. Ale zawsze są jak najbardziej interesujące i, przynajmniej mnie, pobudzają do szukania informacji o danej osobie.
Miało być o filmie. Po pierwszej scenie, przesiedzianej z dłonią na oczach, pomyślałam: "W co ja się wpakowałam?". Niby wiedziałam, że to film o lekarzach, ale krojenia nie spodziewałam się tak wcześnie. Potem było lepiej, znaczy było tego mniej. Sam film robi duże wrażenie. Wręcz ogromne. Chociaż z czasem robi się nieco trudny do przetrawienia. Ale reżyserowi udało się rozładować napięcie. To może dziwne stwierdzenie, ale siłą napędową tego filmu były tragedie. Pierwsza, najbardziej poruszająca i wywołująca reakcję. Potem kolejna, w pewnym momencie posypały się jedna za drugą. A to ukazywało niezłomność, ambicję głównego bohatera. Jest to bardzo podkreślone w całym filmie, w każdej scenie. Co najlepsze to wszystko doprowadza do celu. Mocno motywujący.
Bardzo, bardzo mi się podobał, ale staram się nie rozpływać w zachwytach. Jednak co warte nadmienienia to przepiękne scenerie, świetne sceny gdy jeżdżą samochodami i ogólne budowanie pięknych, takich, ja bym to określiła kanonicznych, kadrów. Ah, no i jak mogłabym zapomnieć o muzyce, świetna, doskonale dopasowana do poszczególnych scen. Drugi plan filmu, świetny, aktorzy wspaniali. Trochę tylko żonę głównego bohatera potraktowano po macoszemu.
Film zasługiwał na wszystkie nagrody jakie dostał.
Pozdrawiam, M.
w sobotę wybieram się na ten film :)
OdpowiedzUsuńmówisz, że film dobry ? W takim razie obejrzę, bo w sumie zastanawiałam się nad tym, nie lubię polskiego kina, ale może własnie ten film to zmieni.
OdpowiedzUsuńSkusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńMusze go obejrzeć :-)