Takiej zapaści ambicji jak prezentuję ostatnio, nie miałam dawno. Wszystko przez kochaną matematykę. Jak o niej pomyślę to robi mi się słabo. Tym bardziej jak uświadomię sobie, że muszę zdać z niej maturę. I już to widzę jak logarytmy, działania na potęgach czy pierwiastki, już nie wspominając o funkcjach, przydadzą mi się w życiu. Ale przynajmniej się staram, zostaję na fakultetach do 16 i nawet próbuję robić zadania. Fakt, że niewiele z tego wychodzi, dopóki ktoś mi tego od początku nie wyśni. Moja porcja narzekania na ten tydzień załatwiona więc można przejść do części muzycznej.
Dzień 25: Piosenka, o której zagranie poprosisz DJ’a na imprezie.
Wiem, że nie jest zbyt imprezowa, ale jak tylko przeczytałam te zdanie to o niej pomyślałam.
Dzień 26: Dobra piosenka z lat 60tych.
Dzień 27: Piosenka z liczbą w tytule.
Nie mogłam się powstrzymać.
Dzień 28: Piosenka starej daty (który rok?)
1961
Dzień 29: Piosenka Michaela Jacksona.
Dzień 30: Jedna z najstarszych piosenek, które lubisz.
Dzień 31: Jeżeli robił/a byś imprezę urodzinową, ta piosenka byłaby puszczana.
Dzień 32: Piosenka z obecnych list przebojów, którą lubisz najbardziej.
Trzymajcie się, M
Niemiło to zabrzmi, ale cieszę się, że ja mam matematykę już za sobą :)
OdpowiedzUsuńPiszę rozszerzoną matę, także no . Ach, Herkules <3 I wgl jaki ty masz śliczny nowy wygląd bloga. Jestem tym zachwycona *___*
OdpowiedzUsuńMJ <3
OdpowiedzUsuń