czwartek, 25 czerwca 2015

Zgrzytanie zębów ("Mechaniczna księżniczka")

 Hello!
"Mechaniczna księżniczka" to ostatni tom trylogii "Diabelskie maszyny". Autorka nie patyczkuje się z czytelnikiem od pierwszych stron książki, nie ma taryfy ulgowej, jest wyjątkowo dramatycznie. Ale to tylko przygotowanie na to co czeka nas pod koniec. Zaryzykuję stwierdzenie, że pani Clare jest wręcz okrutna. A potem wręcz absolutnie brutalna. Ta książka to jazda bez trzymanki po naszych emocjach. O ile w poprzedniej części jeszcze działo się wyjątkowo dużo w tej jest odrobinę spokojniej, ale po skończeniu czytania czułam się jakby mnie przejechał walec. Właśnie ze względu na przeżywanie uczuć bohaterów.



Gdy pod koniec "Mechanicznego Księcia" pojawiła się siostra Willa już wiedziałam, że nie ma możliwości abym ją polubiła. I nie pomyliłam się, niesamowicie calutką książkę grała mi na nerwach. Te jej dylematy i troska o Willa. Cały czas miałam wrażenie, że jest zupełnie w książce niepotrzebna. I podejrzana. Ponadto później przekonałam się, że została wprowadzona do książki chyba tylko po to, aby Gabriel miał parę.

Wspominałam, że od początku polubiłam Henrego? Może przez to, że był niedoceniany przez innych. Ale ja widziałam swoje. Też dzięki przeczytaniu pięciu tomów Darów Anioła i naprawdę polecam czytać Diabelskie Maszyny jednak po Darach, albo w trakcie, w kolejności jak książki zostały wydane. Wracając do Henrego. To Magnus był osobą, która pierwsza naprawdę go doceniła. A ja uwielbiam go jeszcze bardziej.On wręcz zaprzyjaźnił się z Henrym. W morzu tragedii jakie serwuje nam autorka takie przejawy wzajemnej serdeczności są na wagę złota. Tu się wkrada jeszcze jeden element pozytywny czyli Gideon i Sophie, i to jest para, którą lubię najbardziej ze wszystkich.

Wróćmy jednak do tragedii. Po pewnym czasie przestałam wierzyć, że za tą historią stoi kobieta. Nawet nie ze względu na pogrywanie z uczuciami czytelników, bo to pasuje, ale za bawienie się z emocjami bohaterów. Jest w książce scena, która absolutnie skrzywdziła trójkę głównych bohaterów. Nie polubiłam szczególnie Tessy, nawet historia jej wisiorka okazała się ciekawsza niż jej własna, ale Willa i Jema owszem. A autorka to zepsuła. Po tym jednym momencie miałam syndrom wyparcia i aby móc czytać dalej zapomniałam. Ale jakiś taki niesmak pozostał.

Jednak nie spodziewałam się, że tak mocno zżyję się z postaciami i bardzo, bardzo przeżywałam całą książkę. Nie mam pojęcia ile chusteczek zużyłam. Z jednej strony trzeci tom jest wręcz niewiarygodnie smutny, ale epilog daje nadzieję na przyszłość.

Chciałam jeszcze napisać o dwóch rzeczach odnośnie całej trylogii. Gdy zaczęłam ją czytać pierwszym moim odruchem była chęć sprawdzenia drzew genealogicznych postaci, te znane z Darów nazwiska, i od razu dowiedzieć się jaki stopień pokrewieństwa łączy poszczególne postaci. Niektórych można się było domyślić, niektóre były zaskakujące, ale całość fascynująca. Na przykład okazuje się, że Jace, Isabelle i Alec mają wspólnych prapraprapradziadków, bawiłam się w rysowanie tych drzew. Druga fantastyczna sprawa, to fakt, że każdy rozdział zaczynał się cytatem, fragmentem wiersza i to wyjątkowo trafnie dobranym do tego, co się miało dziać. A bohaterowie- Will i Tessa- sami byli absolutnie zafascynowani książkami. Czasami było to denerwujące, bo pojawiały się spoilery, na przykład z dzieł Dickensa, ale tym samym zachęcało to do ich przeczytania, ale generalnie popisywanie się znajomością literatury i poezji było genialne. Plus pod koniec "Mechanicznej księżniczki" pojawia się fragment z "Davida Copperfielda", którą to książkę skończyłam czytać tuż przed zaczęciem "mechanicznej" serii.

To jeszcze nie koniec, z "Diabelskimi maszynami" spotkamy się jeszcze jutro, M

2 komentarze:

  1. Ja jestem ogromną fanką całej serii i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę. Tymczasem muszę w końcu dokończyć serię Dary anioła, bo został mi ostatni tom :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: ta wersja okładki jest genialna! Ja sama czytałam w pdf, niestety. Ale ogromnie dziękuję Ci za przypomnienie mi niektórych momentów tej książki, bo pamięć bywa ulotna, a "Mechaniczną księżniczkę" czytałam już jakiś czas temu. A co do drzewa genealogicznego - miałam dokładnie tak samo i sporo czasu spędziłam na szukaniu więzi między bohaterami Darów Anioła a Diabelskich Maszyn :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3