Wydawać by się mogło, że studenci wycieczki powinni zostawić w szkole, a na studiach samemu sobie organizować wyjścia czy zwiedzanie. Ale prawda jest taka, że porzucenie przyzwyczajeń ze szkoły jest trudne i mało wygodne. I ogólnie człowiekowi łatwiej jest zabrać się za zrobienie czegoś, go ktoś inny zajmie się zamówieniem biletów. Przekonałam się o tym niejednokrotnie w ciągu ostatnich trzech lat. A ostatnio dokładnie wczoraj, gdy 14 osób z filologii polskiej, na propozycję jednej z prowadzących zajęcia na specjalizacji nauczycielskiej, odpowiedziało pojechaniem do Pelplina.
Dojechanie z Gdańska do Pelplina to żadna sztuka, a jednak, jakoś fajniej zebrać się grupą i jechać "na wycieczkę" niż samemu.
Od pierwszego semestru powtarzano nam, a przynajmniej na pewno osoby na specjalizacji edytorsko-redaktorskiej słyszały to nie raz, że wypadałoby się wybrać do Pelplina przynajmniej raz w życiu, bo jedyną Biblię Gutenberga w Polsce trzeba nam zobaczyć.
Ale nasza wycieczka rozpoczęła się od wizyty w skryptorium i lekcji muzealnej oraz mini warsztatów z pisania piórem. I faktycznie pan w odpowiednim stroju (mnicha cystersa) i z odpowiednim entuzjazmem opowiadał o produkcji pergaminu (byłam jedną z dwóch osób z edytorstwa, a na pierwszym semestrze mieliśmy zajęcia z historii książki, na których była mowa o sposobach pozyskiwania pergaminu - ciekawie obserwowało się reakcje koleżanek i kolegów, gdy pan skryba opowiadał o tym jak wyprawia się skóry) i narzędziach pisarskich. To na pewno ciekawszy sposób przyswajania wiedzy niż czytanie podręczników, tym bardziej, że naprawdę było widać, że pan skryba jest jakby to kolokwialnie określić mega zajarany tematem.
Po warsztatach udaliśmy się do Bazyliki katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Od zewnątrz może być nie widać, że to jeden z najwyższych i największych kościołów w Polsce, ale gdy wejdzie się do środka i spojrzy na sklepienie można poczuć zawroty głowy, bo jest naprawdę wysoka. A warto tę głowę podnosić i na to sklepienie patrzeć, gdyż jest bardzo ciekawe, szczególnie po bokach, gdyż zobaczyć tam można sklepienie kryształowe, ale całe jest naprawdę bardzo ładne.
Dzięki temu, że kościół jest wysoki i pozłacany ołtarz może być bardzo wysoki, nie wiem czy przypadkiem nie najwyższy w Polsce. Sprawdziłam- najwyższy.
Na zdjęciach widać też organy główne, a po zdjęciem z ołtarzem- ambonę oraz drugie organy i fragment sklepienia. Ogólnie zdecydowana większość wystroju bazyliki jest zdecydowanie barokowa. Dużo złota, dużo zdobień, ale są w niej także obrazy w stylu manierystycznym czy renesansowym.
Chociaż w nie najlepszej jakości dodaję także obraz przedstawiający scenę Bożego narodzenia, gdyż trzeba go oglądać, czy też czytać, jak komiks i to od prawej do lewej. Mamy aniołów, którzy informują pastuszków, co się właśnie wydarzyło, następnie jeśli dobre pamiętam, pastuszków idących do Betlejem, samą scenę z Jezusem, będącym jednocześnie źródłem jasności dla tej części, co istotne dla zastosowanej w obrazie techniki światłocienia i ostatnią część z, jak to ładnie określiła pani przewodniczka, Józefem uspokajającym rozśpiewane aniołki w euforii, aby trochę się przyciszyły, bo być może Jezusek chce spać.
Bazylika robi ogromne wrażenie i trochę żałuję, że zwiedzanie to była trochę przebieżka bez możliwości zatrzymania się na dłużej i dokładniejszego przyjrzenia się niektórym obrazom. A jest tam jeszcze jeden bardzo ciekawy, na którym ukrywa się Anioł Stróż, gdy przewodniczka nam go pokazała większości opadły szczęki, naprawdę niesamowity zabieg malarza.
Następnie przeszliśmy pięknym parkiem do Muzeum Diecezjalnego, w którym znajdują się między innymi bardzo ciekawe Madonny szafkowe. I dużo innych rzeźb i obrazów od średniowiecza do współczesności. I jak to w muzeum oświetlenie jest takie, że chociaż zdecydowana większość eksponatów nie jest za szybkami, to zdjęcia wychodziły fatalnie, dlatego pokazuję tylko spojrzenie na kawałek pierwszej sali.
Kulminacyjny punkt programu został oczywiście na sam koniec: proszę państwa oto jedyna w Polsce Biblia Gutenberga! I to nie żadne faksymile, które zwykle znajduje się za tą pancerną szybą, tylko prawdziwa i oryginalna. Mieliśmy to szczęście, że w zeszłym tygodniu w Pelplinie był prezydent więc i skryptorium było posprzątane i Gutenberg był wystawiony. Jak widać Biblia jest dobrze strzeżona, trzeba bardzo uważać, aby nie stanąć na dywan, który jest za barierkami, bo alarm się bardzo szybko włącza. O czym mogliśmy się przekonać, bo jedna koleżanka trochę za bardzo wysunęła stopę, a ja o mało nie dostałam zawału.
Jeśli planujecie wyjazd nad morze albo jesteście w Gdańsku i na przykład nagle zepsuła się pogoda i nie macie co ze sobą zrobić przez cały dzień, a lubicie zwiedzać to bardzo polecam. Pociągiem jedzie się godzinę, normalny bilet kosztuje 13 złotych, studencki około 7. Szczególnie polecam tę lekcję muzealną w skryptorium, bo zapewniam, że to frajda nie tylko dla dzieci.
Trzymajcie się, M
Przeglądam sobie Facebooka i widzę znajome kąty, to aż grzech nie skomentować!
OdpowiedzUsuńW Pelplinie spędziłem 3 lata mojego życia. Nie wiem czy Wam pokazywali, ale tuż obok katedry znajduje się szkoła - to właśnie moje stare liceum! A sama katedra jest rzeczywiście przepiękna! Moim zdaniem najpiękniejsza w Polsce! Ogólnie, mam duży sentyment do tego miasta!
Pozdrawiam!
Szczerze zastanawiałam się czy się odezwiesz ;>
UsuńPokazywali, przechodziliśmy obok niej.
Nie widziałam wszystkich katedr w Polsce, ale tak zdecydowanie ta jest w czołówce najpiękniejszych ;)
Haha, ja bym się nie odezwał w temacie miejsca, gdzie spędziłem pół życia? :D
UsuńNa blogu się nie odzywasz od końca grudnia, ale cieszę się, że dla Pelplina postanowiłeś skomentować, to miłe :>
UsuńWygląda super, ale zdjęcia na pewno nie oddają całego uroku.
OdpowiedzUsuńJa w sumie chyba wolę jeździć z przyjaciółmi gdzieś na wlasną rękę, a nie ze szkoły. Mam większą swobodę i w ogóle. Mam nadzieję niedługo się do Gdańska przeprowadzić, więc być moźe tam zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Koniecznie zajrzyj!
UsuńCo do podróżowania, z jednej strony masz rację, ale trzeba mieć przyjaciół, którym się chce podróżować i załatwiać, którzy nie są wygodniccy ^^ Poza tym, jeśli jedziesz do muzeum, to i tak zbyt wielkiej swobody się nie ma ;>