czwartek, 7 listopada 2019

Daily blog: Prawda staje się funkcją uczonego osądu, a nie samej materii...

Hello!
... która w miarę upływu czasu zaczyna wręcz zawdzięczać swoją egzystencję orientalistom (Edward W. Said Orientalizm, Zysk i S-ka 2018, strona 100). Przepraszam, że cytat tak bez cudzysłowu, ale dziwnie wyglądałby takim w tytule.
Czwartkowi patronuje moje seminarium i źródło cytatu jest najlepszym punktem wyjścia, aby opisać, co będę na nim robiła przez najbliższe dwa lata. 

Orientalizm, Edward W. Said

Zostałam w klimacie mojego licencjatu, ba, w licencjacie to ja sobie zapowiedziałam tę pracę, wycinając z niego dużą część książek o Korei Północnej. I dosłownie pisząc, że tych książek jest tak dużo, że można by napisać o nich osobą pracę. Na magisterce będę się zajmowała 3 książkami: reportażem, relacją z podróży oraz autobiograficzną relacją z pobytu w Korei Północnej. I właśnie tej ostatniej książki tyczy się wielka niespodzianka, o której wspominałam we wtorek. 

Otóż autorem tejże książki jest doktor, który prowadzi zajęcia ze sztuki interpretacji. 

Po pierwszym seminarium przeglądałam zasoby biblioteki i internet w poszukiwaniu inspiracji i konkretnych książek. Tę o której wspominam widziałam już przy researchu do licencjatu, ale podobnie jak wiele innych, została wycięta z mojego materiału badawczego. I trochę o niej zapomniałam. Do czasu. Początkowo, gdy zobaczyłam imię i nazwisko autora nie sądziłam, że to możliwe, aby to był ten prowadzący, ale po głębszym przeszukaniu internetu, okazało się, że tak, to jest on.  Tu możecie wyobrazić sobie ten gif z "wybuchającym" mózgiem, bo tak się właśnie dokładnie czułam. Pierwsze, co zrobiłam to oczywiście zadzwoniłam do Mamy: "Mamo, mój wykładowca był w Korei Północnej i napisał o tym książkę!" A później powiedziałam to bliższym znajomym z kierunku, chyba osoby z seminarium też już wiedzą. Prowadzący też już został poinformowany, że taka praca o tej książce będzie pisana i podobno chętnie przeczyta. Od promotorki dowiedziałam się za to, że gdy ta książka się ukazała, to wszyscy na uczelni byli mniej więcej w takim samym szoku, jak ja gdy to odkryłam. To całkiem pocieszające. 

Seminarium jako takie mam na 9.45 do 11.15 i jeśli nie mamy dodatkowych konsultacji to całe moje zajęcia na ten dzień. Więc opiszę trochę tego co robiłam po powrocie do akademika. Nie jest to nic szczególnie zaskakującego - przygotowywałam się do jutrzejszych zajęć. Muszę napisać, że chyba dzięki tym wpisom zmotywowałam się do nauki (udało mi się już przepisać część językoznawstwa! a o wielkie osiągnięcie), bo niestety zmiana czasu i to jak wcześnie robi się ciemno sprawia, że cierpię i trudno jest mi się przestawić. Poza tym na za dwa tygodnie muszę się rozliczyć z czytania Orientalizmu i przygotować referat. Co mniej więcej oznacza, że muszę napisać fragment rozdziału o tej książce. Co w sumie oznacza, że chciałabym napisać cały rozdział - a na seminarium opowiem tylko o tym, co interesowało promotorkę.W każdym razie zapewne zajmowałam się dzisiaj orientalizmem.

A na marginesie, jako dowód, że naprawdę wszystkie zajęcia w tym semestrze jakoś mi się łączą. Otwieram Orientalizm a tam: Bopp, bracia Grimm, Rasp, Humbolt, Schleicher, czyli twórcy językoznawstwa porównawczo-historycznego. A skąd oni w tej książce? Otóż porównywano z sanskrytem, a sanskryt to Indie (tak w ogromnym uproszczeniu).

Pozdrawiam, M

2 komentarze:

  1. Łał, nieźle trafiłaś z tą książką :O Miło że chce przeczytać Twoją pracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ^^ Grimm w takiej książce ;)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3