sobota, 22 maja 2021

Nic - Języczni. Co język robi naszej głowie

Hello!

Ostatnio mam szczęście - czy raczej nieszczęście - do książek, których sam początek skutecznie psuje mi czytanie całości. We wstępie albo innym początku od autora, albo w pierwszym rozdziale pojawiają się dziwne zdania albo tezy, albo ogólny ton tych fragmentów sprawia, że niestety źle nastawiam się do reszty tekstu. I tak trochę było z książką Języczni.Co język robi naszej głowie.

Języczni.Co język robi naszej głowie

Tytuł: Języczni.Co język robi naszej głowie

Autorka: Jagoda Ratajczak

Ilustracje: Ola Niepsuj

Wydawnictwo: Karakter

Strony: 200

Rok: 2020

Szczególnie pierwszy rozdział miał bardzo dziwny jakby arogancki i złośliwy ton. I nie rozumiem za bardzo dlaczego. Autorka próbowała chyba przedstawić definicję dwujęzyczności, ale zaprezentowała dwa najbardziej skraje stanowiska; nie miałam poczucia, że zdefiniowała chociażby najbliższe jej rozumienia dwujęzyczności (co jakby przekłada się na całą książkę, bo jeśli tego nie zdefiniowała, to do czego się odnosi w reszcie tekstu?) i w sumie całe to rozumowanie zaprowadziło czytelnika donikąd. 

I to też jest coś, co powtarza się w tej książce. Brakuje podsumowań. Nie za bardzo wiadomo dokąd biegnie wywód. Jakiegoś celu. Ale chyba mój największy problem to to, że autorka podaje pewne oczywistości (i nie trzeba być po semestrach językoznawstwa, aby stwierdzić, że to oczywistości) tak, jakby były to najbardziej sensacyjne odkrycia na świecie. Wiem, że czasami trudno na takie niektóre oczywistości znaleźć badania naukowe - a autorka znajduje i powołuje się na różne - ale część z tych dość oczywistych stwierdzeń jest naprawdę zaprezentowana z większą pompą niż zasługiwały. Autorka przywołuje przykład, że jeśli ktoś w swoim drugim języku będzie czytał teksty filozoficzne, to będzie mu się o nich łatwej w tym języku opowiadało. Ja lata temu odkryłam, że jeśli przeczytam cokolwiek po angielsku, to łatwiej będzie mi o tym powiedzieć po angielsku. Ba, nawet jestem prawie pewna, że na temat k-popu (ale wyskoczyłam w kontraście do filozofii, która tak naprawdę nie była ważna jako przykład, ale jednak filozofia to filozofia - i właśnie o to chodzi w tym podnoszeniu prestiżu przykładów) byłoby mi zdecydowanie łatwiej pisać i rozmawiać po angielsku, bo 98% rzeczy w tym temacie dociera do mnie po angielsku. Ale ja się w sumie nie czuję dwujęzyczna ani nic - jasne czytam, oglądam po angielsku, na pierwszych studiach miałam część zajęć w tym języku i tak dalej, ale czy to czyni mnie dwujęzyczną? Z książki się nie dowiedziałam, bo autorka traktuje ludzi, którzy uczyli się języka i osoby wychowujące się w dwóch językach równoważnie. I pamiętajmy, że jednocześnie nie podaje definicji.

Na szczęście to krótka książka i szybko się ją czyta, chociaż jest to męczące. Oprócz dwóch ostatnich rozdziałów. Myślałam już, że jej nie doczytam, ale byłoby mi głupio pisać o tak krótkiej książce bez dokończenia jej. W całej książce panuje ogólny chaos, który nawet trudno wytłumaczyć. A ostatni rozdział jest żenująco krótki i żenująco napisany, tak że zrobiło mi się przykro, że na wykładach z językoznawstwa nie poruszano więcej zagadnień związanych ze słowami kulturowo nieprzetłumaczalnymi albo takimi sprawami, jak to że są języki, które mają ileś tam liczebników, a później już tylko "dużo". To są bardzo fascynujące sprawy, a podane w książce w sposób, który chyba miał być humorystyczny a dla mnie wyszedł żenujący. 

Albo inna kwestia, która wydała mi się ciekawa. Autorka odnosi się do niechęci ludzi w PRL-u do nauki języka rosyjskiego, ale nie podejmuje tematu tego, że dzieci w szkołach nie chcą się uczyć niemieckiego - a to wydaje się zagadnienie bliższe czasowo. Są w książce dwie anegdoty wiązane z niemieckim. 

Zastanawiam się, kto miał być odbiorcą tej książki, do kogo jest ona kierowana? Bo trudno mi to stwierdzić. 

Podsumowując, nie podobała mi się ta książka, czytanie było męczarnią i gdyby nie to, że jest krótka, to zwyczajnie bym jej nie skończyła. 

Pozdrawiam, M

4 komentarze:

  1. Oj nie, to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Autorka odnosi się do niechęci ludzi w PRL-u do nauki języka rosyjskiego, ale nie podejmuje tematu tego, że dzieci w szkołach nie chcą się uczyć niemieckiego - a to wydaje się zagadnienie bliższe czasowo."
    o to o mnie. W podstawówce miałam zajęcia z niemieckiego, ale ich nie lubiłam, więc a gimnazjum wybrałam zajęcia z angielskiego.
    Po książkę nie sięgnę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówię pas, to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3