Hello!
W zeszłym roku jakoś się złożyło, że na Twitterze widziałam zaskakująco dużo treści od osób, które dopiero zaczynały studia i były bardzo zdziwione (to eufemizm, w większości były oburzone), jak studia działają. Dlatego postanowiłam odpowiedzieć, może dla kogoś będzie to pomocne.
1. Tak, są prowadzący, których głównym zajęciem jest autopromocja.
2. Tak, prowadzący zapominają, że mieli coś wysłać, przekazać, przesłać i dobrze im się przypominać.
Tylko nie piszcie "Miał/a Pan/Pani nam wysłać"! Wybierzcie sobie na starostę roku/grupy (czy jakkolwiek inaczej nazywa się ta funkcja na waszej uczelni) osobę, która potrafi pisać kulturalne maile. Podobno to umiejętność, która zanika.
3. Tak, gdy piszecie do pracownika naukowego uczelni = osoby, z którą macie zajęcia i ta osoba ma tytuł magistra, to piszecie Szanowna Pani / Szanowny Panie Magister. Chyba że powiedziała że nie trzeba. Ogólnie jednak komunikacja mailowa na uczelni charakteryzuje się dużym poziomem formalności.
I nie, nie kłóćcie się na temat "Witam", po prostu go nie piszcie. Nawet jeśli wasz prowadzący stosuje tę formułę.
4. Tak, na studiach jest mnóstwo przedmiotów zapychaczy. Takich które wydają się lub naprawdę są niepotrzebne. I tak, często są to trudne przedmioty.
5. Tak, uczelniana biurokracja jest STRASZNA.
Tak, zarówno do załatwienia spraw takich jak Erasmus, stypendium socjalne czy praktyki dokumentów jest TONA. I trzeba je zdobyć i przesłać/przekazać i na każdym etapie tego procesu może się okazać, że coś jest nie tak, potrzeba więcej dokumentów albo innej pieczątki. To nie żart. Mogą nie przyjąć dokumentu, bo zamiast pieczątki firmowej ktoś przystawił na papierze pieczątkę firmową, ale z imieniem i nazwiskiem. Albo odwrotnie.
Tak, kolejki do dziekanatów są prawdziwe. Tak, są na całe korytarze.
Przy czym często są to newralgiczne momenty roku akademickiego, nie zawsze. Zwykle - jeśli nie jest to czas ogólnego załatwiania rzeczy przez wszystkich studentów - do dziekanatu można się dostać z marszu.
6. Tak, uczelnia, twój wydział, twój kierunek, ludzie w akademiku - to zgraja naprawdę różnorodnych osób. Bardziej różnorodnych niż te, z którymi miałeś/miałaś do czynienia w liceum.
Tak, na studiach jest o wiele więcej osób, które zadają pytania na zajęciach. Pamiętajcie, że dyskusja to część instytucji, a wy jesteście tam, aby się czegoś dowiedzieć.
7. Tak, wykładowcy bardzo często zakładają, że coś wiecie, coś mieliście, coś pamiętacie, gdzieś o czymś słyszeliście, macie czegoś świadomość, coś zaobserwowaliście. Albo gdzieś byliście.
8. Tak, przeskok poziomu między liceum a studiami będzie ogromy. Tak, trzeba będzie dużo robić po zajęciach, nawet jeśli nikt nie nazywa tego "pracą domową".
Czy będzie to czytanie, czy robienie obliczeń, pisanie programów.
9. Tak, wbrew pozorom w internecie nie ma wszystkiego.
Tak, prowadzący będą oczekiwać, że sam sobie coś znajdziecie, pójdziecie do biblioteki, zapytacie starszych kolegów. Nie oczekujcie, że podadzą wam źródła na tacy. Zwykle prowadzący są pomocni, niektórzy nawet bardzo, ale nikt nie lubi studentów, którzy sami nie wkładają pewnego wysiłku w zdobycie informacji.
10. Tak, chodzenie na pierwsze zajęcia jest BARDZO WAŻNE. Zrób sobie przysługę i na nie idź.
Naprawdę, jeśli jest jedna rzecz, której prawdopodobnie żałuje każdy student, to fakt, że nie było go na jakiś pierwszych zajęciach.
A dwa - nie wiem, skąd wykładowcy biorą cierpliwości, aby w połowie semestru wciąż odpowiadać studentom na pytania, o rzeczy, które na tych pierwszych zajęciach wyjaśniali.
To chyba były rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy i wywołały najwięcej zdziwienia (ekhem... oburzenia) nowych studentów.
Ten post to w pewnym sensie kwintesencja funkcjonowania uczelni. Zabrakło mi tylko wzmianki o zapisach na przedmioty i serwery, które nie wytrzymują.
OdpowiedzUsuńFakt! Zapomniałam o tym! U mnie na uczelni zapisywało się tylko na WF i wykłady wydziałowe/międzywydziałowe, więc to nie była ogromna trauma.
UsuńFajny post ^^ myślę że może dla niektórych okazać się pomocny :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie bylam na studiach, kiedy jeszcze mieszkalam w Ppolsce mialam taki plan, ale wyszlo jak wyszlo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam serdecznie! KLIK
Podobno prawdziwych studentów już nie ma. Mój rocznik też już się nie załapał... Tak mówili nam wykładowcy...
OdpowiedzUsuńAle po tym poście naszły mnie wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńTak, jesteś dorosły i sam ogarniasz sprawy w dziekanacie. I z wykładowcą. Zwłaszcza z nim.
OdpowiedzUsuńTak, studia są fajnym czasem, jeśli ich nie traktujesz jak zło konieczne. Serio, nie każdy musi je kończyć - czasem lepiej jest zrobić rok przerwy, albo przenieść się na inny kierunek, niż tracić x lat dla papierka. To czas poszukiwania siebie, nie tylko wiedzy.
I tak - są ludzie, którym tego brakuje ;)
Ojej, aż zatęskniłam za studenckimi czasami :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńRewelacyjny wpis ^^ Sama na studiach nie byłam, ale bardzo miło mi się czytało :)
Chodź może kiedyś... kto wie :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dla mnie największym szokiem na studiach było że czułam się czasami jak w przedszkolu z niektórymi studentami xd i że materiał z chemii który przerobiliśmy przez rok w technikum - na studiach był jednym wykładem
OdpowiedzUsuńSerio ktoś był oburzony takimi kwestiami?! Przecież są dość oczywiste... nie rozumiem czego ludzie oczekiwali
OdpowiedzUsuńTak, pół Twittera, które akurat widziałam.
UsuńLudzie mają bardzo zaskakujące wyobrażenia o studiach.