środa, 18 stycznia 2023

Relacja/e - Almond

Hello!

Relacja według słownika to 1. opowiadanie o wydarzeniach, które się samemu widzi lub widziało oraz 2. stosunek zachodzący między jakimiś osobami, obiektami lub pojęciami (Wielki Słownik Języka Polskiego PAN) - i te dwie definicje są bardzo ważne w pisaniu o książce Almond

Książka Almond na czarno-białym tle

Tytuł: Almond. Ten, który nie czuł
Autorka: Won-pyung Sohn
Tłumaczka (z angielskiego): Urszula Gardner
Wydawnictwo: Wydawnictwo MOVA (Kobiece)

 Yunjae od urodzenia nie przejawia żadnych emocji. Cierpi na aleksytymię – zaburzenie, które utrudnia odczuwanie radości, smutku czy strachu. (...) W szkole Yunjae jest outsiderem, a w domu o tym, że emocje w ogóle istnieją, przypominają mu mama i babcia, rozwieszając karteczki z napisami: „śmiech” lub „płacz”.

W dniu jego szesnastych urodzin, podczas wspólnego wyjścia do restauracji, mama i babcia stają się ofiarami brutalnego napadu. Świadkiem zdarzenia jest Yunjae, który przygląda się scenie beznamiętnie. Pomoc osamotnionemu chłopakowi ofiarowuje piekarz zwany doktorem Shim, jednak później na drodze Yunjae zjawia się agresywny, nadpobudliwy Gon.

  Chłopcy zaczynają ze sobą rozmawiać i okazuje się, że wiele mają sobie do przekazania. Jeden odczuwa aż za dużo, a drugi nie czuje nic.

Narracja Almond zaczyna się nieco jak zbiór wspomnień lub pamiętnik (później mamy trochę różnorodności narracyjnej). Rozdziały są bardzo krótkie - często to tylko dwie strony - czasami są bardzo podobnie zbudowane: opis sytuacji i informacja naszego bohatera, że w sumie nie robiło mu dużej różnicy, co się działo lub jakiś inny, ale podobny komentarz.

Książka zaczyna się na wysokim C, ale czytelnik jeszcze nie wie, jakie znaczenie będzie miało to, czego dowiaduje się w pierwszym rozdziale. Tym bardziej, że kilkanaście pierwszych stron czyta się naprawdę bardzo źle, język jest niezwykle toporny do tego stopnia, że poważnie rozważałam odłożenie książki i niewracanie do niej). Dopiero po jakimś czasie opowieść nabiera właściwego rytmu i można się w nią zanurzyć. 

Almond nie jest wciągającą książką w znaczeniu akcji, od której nie można się oderwać, bo chociaż dzieje się dużo, to tym, co najbardziej utrzymuje uwagę czytelnika, jest kumulowanie się wielu wydarzeń i oczekiwanie punktu kulminacyjnego. Czy też początkowo - co po prostu z tego wyniknie, bo początkowo jeszcze nie wiadomo, jak wielka kula śnieżna tworzy się w akcji.

Mama głównego bohatera prowadziła antykwariat, a on sam lubi wąchać książki - może to skąd tak duża popularność Almond wśród książkowych influencerów. Ale nie ma się co dziwić, bo i dla mnie był to ogromny plus tej książki. Bohaterowi zdarza się też podzielić jakimiś przemyśleniami dotyczącymi czytania. 

Biorąc pod uwagę, że Almond to książka o bohaterze nieodczuwającym (czy też nierozpoznającym i niepotrafiącym ich nazwać) uczuć, to jest ona zaskakująco okrutna dla czytelnika. Wiem, że wiele osób w recenzjach pisało, że książka jest pełna emocji - bo czytelnik przeżywa je niejako podwójnie: za siebie i za bohatera - ale moim zdaniem jest głównie okrutna. Ta recenzja miała nawet nosić taki tytuł, dopóki nie okazało się, że dwuznaczność słowa relacja doskonale podsumowuje warstwę narracyjną i fabularną opowieści. Książkę czyta się naprawdę błyskawicznie, ale gdy teraz o niej myślę, dla bardzo wrażliwych czytelników może być naprawdę bardzo przytłaczająca.

W tym miejscu jestem nieco skonfliktowana. Bo rozumiem jak efektywnie autorka tworzyła swoich bohaterów i że niejako musieli oni robić to, co robili, ale jednocześnie mam wrażenie, że popadła w skrajności. Nie jestem przekonana do aż tak dużego wyolbrzymienia niektórych spraw, jak zostało to przedstawione w Almond. Być może dało się wywołać u czytelnika podobne emocje i reakcje w nieco subtelniejszy sposób. Ale jak wspominałam - rozumiem dlaczego autorka zdecydowała się na tak skrajne rozwiązania i nawet w opisach książki można przeczytać, że jeden z jej bohaterów nic nie czuje, a drugi czuje aż za dużo. Co wciąż nie zmienia faktu, że momentami autorka nieco przesadzała.

Almond zdecydowanie warto się zainteresować, bo to ciekawa i dająca do myślenia książka, a do tego jest krótka i szybciutko się ją czyta.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Trzymajcie się, M

10 komentarzy:

  1. Skoro skłania do refleksji, to wszystko przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli po nią sięgnę, muszę pamiętać, by nie zrażać się topornym początkiem.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo słyszałam o tej książce, bo rzeczywiście była szeroko promowana. Dobrze dowiedzieć się o zastrzeżeniach w stosunku do tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę w okolicach jej premiery i dość dobrze ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozważałam czytanie tej książki, ale odwlekałam się, bo wydawała mi się ciężka w odbiorze. Na razie nie będę nawet zaczynać, bo wiem, że jej nie przeczytam. Może być za mocna dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę miała na uwadze ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tą książkę w sekcji "do przeczytania", ciągnie mnie od premiery, ale za długa lista a za mało czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęcająca recenzja. Książka leży u mnie na półce do przeczytania, ale nie mogę znaleźć czasu, by się za nią zabrać

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusi mnie żeby sięgnąć po tę książkę- lubię takie, które skłaniaja do refleksji 😀
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3