niedziela, 25 lutego 2024

Prawdziwymi potworami są ludzie - Gyeongseong Creature

 Hello!

Co jakiś czas nachodzi mnie ochota na ponowne obejrzenie Mr.Sunshine, która szybko mi przechodzi, gdy przypominam sobie, jak trudnym emocjonalnie doświadczeniem jest jej oglądanie (a w zasadzie kończenie). Ale na pomoc w pewnym sensie przyszło mi Gyeongseong Creature - chronologicznie dzieje się po drugiej wojnie światowej (Mr.Sunshine na początku XX wieku), ale klimatem trochę Mr.Sunshine przypomina - może dlatego, że prawdopodobnie były kręcone w tym samym miejscu. Czy tematycznie i jakościowo to skojarzenie jest właściwe - raczej nie, bo zgodnie z tytułem Gyeongseong Creature dotyczy potwora. 

Ale może zacznijmy od początku - to znaczy ta drama jest oznaczona jako horror. I zaczyna się od bardzo obrazowych scen sprzątania po obiekcie, gdzie Japończycy przeprowadzali eksperymenty na ludziach (ten wątek jest bardzo ważny, trwa dalej i w zasadzie wokół niego osnuta jest cała fabuła). Twórcy pokazują rozstrzelanie, w serialu jest mnóstwo krwi... i przypominam eksperymenty na ludziach, a drama ma potwora w tytule. Słowem bywa paskudna. Często. Powiedziałabym, że nie jest dla ludzi o słabych żołądkach.

Fabuła skupia się wokół dwóch postaci i szpitala: Jang Tae-sang (Park Seo-joon) jest najlepiej poinformowaną osobą w Gyeongseong, bogatym właścicielem fantastycznie prosperującego lombardu. Jego ścieżki przecinają się z Yoon Chae-ok - która od dziesięciu lat poszukuje swojej matki, a także profesjonalnie zajmuje się poszukiwaniem zaginionych osób - gdy dostaje zadanie nie do odrzucenia, które może przekreślić całe jego dotychczasowe życie: odnaleźć kochankę szefa japońskiej policji w Gyeongseong. Śledztwo prowadzi naszych bohaterów do szpitala, a tam - eksperymenty na ludziach oraz potwór.

Co najciekawsze w tym wszystkim - biorąc pod uwagę, że to horror połączony z poszukiwaniem zaginionych osób - główny bohater materialista i egoista zapadł na najgorszy przypadek miłości od pierwszego wejrzenia, jaki widziałam, i jest to źródłem kilku naprawdę zabawnych scen. Trochę dlatego, że to równocześnie motyw od wrogów (to może odrobinę za dużo powiedziane, ale na początku nasi bohaterowie zdecydowanie się nie lubią) do kochanków. Ale Chae-ok uczy też Tae-sanga empatii. Widziałam, że ludzie z dużym dystansem podchodzą do wątku romansowego i nawet twierdzą, że nie był w tej dramie potrzebny / był wciśnięty na siłę. Ja nie miałam takiego odczucia, wręcz całkiem ciekawie było oglądać to bardzo oczywiste zakochanie od pierwszego wejrzenia. Bo wydawać by się mogło, że postać kreowana tak jak Tae-sang, nie powinna mu się tak łatwo poddać i tak szybko zmienić swoje zachowanie, tylko po to, aby zaimponować Chae-ok. A dzieje się to błyskawicznie i nieco mimowolnie - w jednej scenie Tae-sang mówi, że czegoś nie zrobi, w następnej widzimy, jak to robi.

Co też ciekawe, można napisać, że Tae-sang dzięki Chae-ok stał się bardziej szlachetny - także w odniesieniu do patriotyzmu, co wcześniej zdecydowanie nie spędzało mu snu z powiek, a jego przyjaciel prawdziwy patriota (aczkolwiek bogaty po tatusiu), gdy został poddany próbie, niestety nie okazał się tak honorowy. Co zaś się tyczy całego wątku polityczno-patriotycznego - jego aspekt ogólny (walka o niepodległość Korei skupiająca się w postaci Kwon Jun-taeka) w zestawieniu z wątkiem romansowym zdecydowanie bardziej wydawał mi się do serialu doklejony. Natomiast w aspekcie bezpośredniej walki z japońskimi bohaterami, rywalizacji z nimi, utrudniania im życia, walki z tym, co działo się w szpitalu oraz całej głębszej intrygi skrywającej się za wydawałoby się nieistotnym zaginięciem kochanki i tego, w jakim kierunku podążył ten wątek - było ciekawe. A nawet momentami zaskakujące.

W odniesieniu do postaci drugoplanowych warto wspomnieć, że kilka z nich - szczególnie tych z otoczenia Tae-sanga, Pani Nawol, Gu Gap-pyeong oraz Beom-o (tworzący w zasadzie jego rodzinę), ale w sumie także on sam obrazują trochę motyw pod tytułem „tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”. Nie jest on bardzo pogłębiony, ale jedna z ważniejszych i poruszających scen w ostatnim odcinku go dotyczy.

Jak wspominałam drama bywa paskudna i ma potwora w tytule - przygotujcie się jednak na rozczarowanie, jeśli chcielibyście się dowiedzieć, o co dokładnie z tymi potworami chodzi. A w sumie na dobrą sprawę z jednym potworem. Ważniejszy od sensu potwora jest japoński naukowiec - który wykreowany jest trochę jak bardzo poważna i wymagająca poważnego traktowania wersja naukowca kochającego kaiju z Pacific Rim. A poważni szaleni naukowcy naprawdę nie cofną się przed niczym. Poza tym nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że - oczywiście - prawdziwymi potworami są ludzie. I że są oni zdolni do wszystkiego - od czynów pozbawionych moralności, po rzeczy wykonywane z najniższych pobudek, po zachowania - dobre i złe - których zupełnie się po sobie nie spodziewaliśmy, do czynów szlachetnych i poświęcenia. 

Gdy oglądałam Gyeongseong Creature nie miałam poczucia, że fabuła - ciąg zdarzeń zbudowany na zasadzie przyczynowo-skutkowej - tej dramy jest szczególnie skomplikowana, ale gdy chcę o niej napisać zauważam, że działania podejmowane przez naszych bohaterów były wieloetapowe, angażujące po drodze postacie z trzeciego planu i trudno w łatwy sposób ubrać ją w słowa. I to nawet pomimo tego, że większość czasu drama toczy się albo w szpitalu, albo w lombardzie oraz kilku "gościnnych" lokalizacjach.

Piszę o tym serialu i piszę i mam wrażenie, że nic nie napisałam. I to nie dlatego, że drama mi się nie podobała. Podobała i naprawdę czekam na jej drugi sezon i jestem bardzo ciekawa, co i jak zostanie w nim przedstawione, bo potencjał fabularny jest ogromny (wydaje się, że nie będziemy ograniczeni do jednej nadrzędnej lokacji, co daje ogromne pole do eksploracji). Jest jednak w Gyeongseong Creature kilka elementów i zwrotów akcji, które koniecznie trzeba odkryć i przeżyć razem z bohaterami. I tak jak zazwyczaj nie jestem szczególnie ostrożna w kwestii spoilerów (ba, nawet wyżej napisałam kilka rzeczy, które niektóre osoby mogłoby jako spoilery odebrać), tak tutaj nie chciałabym napisać za dużo, a byłoby o to bardzo łatwo, gdybym zaczęła analizować kolejne elementy tej dramy.

Dodam jeszcze tylko, że drama ma bardziej filmową muzykę niż serialową. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

4 komentarze:

  1. Oglądałam ten serial Bardzo podobało mi się aktorstwo głównych bohaterów.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na drugi sezon

    OdpowiedzUsuń
  2. Motyw eksperymentów na ludziach mnie odstrasza, ale chyba zdecyduję się na obejrzenie tego horroru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam jakoś na początku roku. Nawet nie zwróciłam uwagi, że to ma jest horror... A może zwróciłam, ale zignorowałam, bo nie sądziłam, że wszystko będzie tak brutalne? Na pewno ten serial nie jest dla osób o słabych nerwach.
    Mimo tych "kilku(...)" okropnych scen, całość uważam za świetne kino! Nie jest to pusta historia, nawiązuje do prawdziwych wydarzeń i pozwala spojrzeć na Japonię i Koreę z trochę innej perspektywy.
    Z niecierpliwością czekam na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda- ludzie to potwory...

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3