wtorek, 22 października 2024

Mrówcza praca - Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca

Hello!

Ten tekst czekał na publikację zdecydowanie za długo (od grudnia 2021!) - bo książka Tragedia na Przełęczy Diatłowa bardzo mi się podoba - ale jakoś nie mogłam znaleźć odpowiedniego momentu, aby pokazać go światu. Do czasu, aż przeglądając zapowiedzi wydawnictw, zauważyłam, że premiera drugiego wydania tej książki jest 23 października. I już nie mogłam czekać!

Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca

Tytuł: Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca
Autorka: Alice Lugen
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

Pod pewnymi względami to może być jeden z najlepszych reportaży, jakie czytałam. Jest wyjątkowo poukładany, wręcz czasami ma się wrażenie, że autorka przeprowadza czytelnika za rękę przez kolejne etapy opisywanej historii. Opowieść jest w wielu miejscach bardzo przygnębiająca - bo z perspektywy czasu (oraz samego faktu, że doszło do tragedii), widać, w których miejscach można było tragedii zapobiec.

Autorka dokładnie, ale bez zbędnego nadmiaru (to opinia mojej Mamy: "To taka książka, w której każde słowo jest potrzebne i nie ma ani jednego, które byłoby zbędne") opisuje każdego uczestnika wyprawy, przygotowania do niej, odtwarza przebieg i później opisuje opóźnienia w akcji ratunkowej (która na dobrą sprawę zaczęła się, bo ktoś w Moskwie dowiedział się, że zaginęła osoba znająca tajemnice państwowe, nie dlatego że ktoś - poza rodzinami - martwił się o studentów). W książce przedstawione są różne hipotezy tego, co się stało, ale po dziś dzień tego nie wiadomo. 

Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca to naprawdę bardzo bogaty w informacje reportaż. Widać w nim wyraźne znaki bardzo mrówczej pracy, którą autorka włożyła w przygotowania i zbieranie materiałów, ale prawie nie ma w książce refleksji meta - właśnie na temat pracy reporterskiej czy archiwalnej. Co nie jest minusem samym w sobie, ale doceniłabym wprowadzenie albo zakończenie odautorskie, bo to może legitymizować treść książki. Na przykład choćby potwierdzenie, że autorka zna język rosyjski. Można to łatwo wywnioskować z treści (bo bez tej znajomości książka raczej nie miałaby szansy powstać), ale miło byłoby mieć potwierdzenie. Są też inne momenty, gdy autora niejako zakłada, że jej czytelnik będzie coś wiedział bądź będzie coś dla niego oczywiste. I w większości są to chyba słuszne założenia, ale kilka razy zastanawiałam się, dlaczego autorka prowadzi narrację tak, jakby czytelnik w Polsce śledził rosyjski internet. 

To jest bardzo smutna, rzetelna opowieść - zdecydowanie nie dla fanów teorii spisowych związanych z tą tragedią. Autorka przedstawia różne założenia tego, co mogło się wydarzyć, ale dużo bardziej skupia się na poszczególnych członkach wyprawy, ich rodzinach oraz osobach, które naprawdę próbowały - często w ramach swoich bardzo ograniczonych możliwości - dowiedzieć się, co mogło się stać. A ludziom w tamtym czasie zależało, aby sprawę zamknąć i zamieść pod dywan. 
 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3