czwartek, 13 sierpnia 2015

Zemsta i chciwość ("Znak Czterech")

Hello!
Póki co czytanie książek o Sherlocku Holmesie idzie mi niezbyt sprawnie, ale staram się nadrabiać zaległości.
źródło
W "Znaku Czterech" mamy sprawę tajemniczego skarbu z Indii, poszukujemy dwóch morderców i poznajemy pannę Mary Morstan. Rozwiązywanie zagadki idzie wyjątkowo sprawnie, ale trzeba się sporo naczekać na informację. Albo ruszyć w miasto w przebraniu. Trudniejsze było znalezienie łodzi, którą podróżowali mordercy niż ustalenie sposobu w jaki dokonali zbrodni. Oczywiście na koniec książki mamy dokładne wyjaśnienie-retrospekcję zbrodniarza, pokazujące jakie czynniki, wydarzenia i emocje doprowadziły do ostateczności. W tym wypadku, chociaż wszystkie okoliczności zostały przedstawione, raczej nie może być mowy o jakimkolwiek współczuciu dla tego człowieka.

Zarówno podczas czytania tej książki jak i poprzedniej uderzył mnie fakt, że Holmes wcale nie zachowuje się tak, jak jest to prezentowane w  filmach i serialach z ostatnich lat. W twórczości Conan Doyle jest raczej taki dobrodusznie wyrozumiały dla maluczkich niepojmujących wielkości jego umysłu, a nie arogancki i naburmuszony. Chociaż podobno w "Psie Baskervillów" jego zachowanie ulega zmianie.

Nie spodziewałam się, że Mary poznajemy już 2 drugim tomie opowieści o Watsonie i Holmesie. Ani tego jak szybko sprawy pomiędzy nią a Johnem się potoczą. Póki co, trudno powiedzieć o niej coś więcej oprócz tego, że wykazała się wyjątkowym opanowaniem w kryzysowych sytuacjach i że nie jest materialistką. Jednak i o jej losie słyszałam pewne nieprzyjemne wiadomości. Naprawdę zastanawia mnie jak poukładają się dalsze losy bohaterów.

Watson w "Znaku Czterech" jest bardzo wycofany. Jego wszystkie myśli zajmuje Mary. I chociaż dokładnie relacjonuje przebieg śledztwa widać, że trzyma się trochę z boku i przeżywa je na zupełnie innym poziomie niż Sherlock. Mamy tu po prostu miłość od pierwszego wejrzenia i problem, bo wybranka jest potencjalnie dużo bogatsza niż my.

Cudownie niezmienną rzeczą jest język. Po prostu poezja prozy. Zauważyłam jednak, że dużo w tej mierze zależy także od tłumacza, a wcześniej jakoś nie zdawałam sobie sprawy z tego jak może to być istotne. Miałam wątpliwą przyjemność czytać fragment z innej książki i różnica w budowie zdań czy doborze słów była kolosalna. Trzeba chyba zwracać większą uwagę na tłumaczenia. Ciekawą rzeczą jest także fakt, że historia ma w pewien sposób budowę zamkniętą. Zaczyna się i kończy tym samym motywem, czyli Sherlockiem i kokainą. O tym wiedziałam wcześniej, ale w dzisiejszych czasach czytanie o wstrzykiwaniu sobie narkotyków we własnym domu przed kominkiem, robi jednocześnie zabawne, nieprawdopodobne i niepokojące wrażenie. Na szczęście Watson jako lekarz zwrócił Holmesowi uwagę. Ciekawe tylko czy go posłucha?

Trzymajcie się, M

5 komentarzy:

  1. Mnie jakoś Znak czterech nie zachwycił. Nie skończyłam nawet tego czytać...Ale musiałabym skończyć bo jednak ciekawi mnie jak to się skończy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale bardzo chętnie bym spróbowała :))
    To będzie moje pierwsze spotkanie z Sherlockiem w literaturze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno go nie posłucha, nie łódź się :D Ciekawa recenzja. Nie czytałem jeszcze żadnej książki o Holmesie, widziałem zaledwie jeden film, ale kiedyś zamierzam nadrobić :D Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mocno mnie ten książkowy Sherlock ciekawi, a z tego co piszesz czuję, że się odnajdę w prozie Doyle'a :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3