piątek, 21 sierpnia 2015

"Dary Anioła" - okładki

Hello!
Temat Nocnych Łowców będzie wracał na bloga jak bumerang i to pod bardzo różnymi postaciami. Były okładki, cytaty i recenzje "Diabelskich maszyn" i kilka notek na temat "Darów Anioła". Dziś uzupełniam ostatnią serię o prezentację wybranych okładek.



 źródło Amerykańskie nie powalają na kolana, ale nie są złe.


źródło Brytyjska reedycja okładek jest absolutnie przepiękna.


Włoskie nie są ani trochę ładne. 



Niemieckie osobiście nie przypadły mi do gustu, są zbyt wyraczaste, ale przynajmniej się wyróżniają i od razu je widać.


źródło Polskie ani trochę nie są ładne, to jedne z najbrzydszych jeśli nie najpaskudniejsze ze wszystkich. Pierwsza z Jacem jeszcze ujdzie (sama ją mam) ale reszta jest zaprzeczeniem słowa estetycznie. Na szczęście teraz w Polsce można kupić w amerykańskiej wersji i już "Miasto niebiańskiego ognia" mam właśnie w takiej.

Bułgarskie wyglądają jak amerykańskie w komiksowo-rysunkowej wersji. Są odrobinę przedobrzone. 

Podobno to nowa wersja amerykańska. Zupełnie mi się nie podoba. Wyglądają trochę jak włoskie, albo jak niemiecka wersja okładek do "Diabelskich maszyn" 


Nowa wersja kanadyjskich. Jestem zwolenniczką prostoty, a te nieźle się w ten nurt wpisują. Mam tylko wrażenie, że są nieco zbyt ponure.  źródło 6 powyższych 

 źródło 
Tureckie. Są dość podobne do amerykańskich, ostatnia nawet taka sama, ale mam wrażenie, że dużo bardziej kolorowe.

źródło A to słowackie. Bardzo proste z ogromnymi napisami, ale podoba mi się pomysł oddzielenia pierwszej trylogii od pozostałych 3 części, ale z zachowaniem jakiegoś łączącego elementu w tym przypadku kolorów.

źródło To także amerykańskie. Widać wszystkie postaci z charakterystycznymi atrybutami, a gdy się zestawi wszystkie razem naszym oczom ukaże się taki obrazek.


Napis na okładce jest po francusku, ale nie mam pewności czy to oficjalna okładka. Nieznajomość języka utrudnia weryfikację. (źródło).


źródło A to litewskie. Chyba.


I jeszcze dwa projekty. Ludzie maja taki talent, a jak przyjdzie do wydawania to wybierają najbrzydsze jakie znajdą.

źródło

źródło

Trzymajcie się, M

7 komentarzy:

  1. Podobają mi się te dwa projekty od końca z naciskiem na ten przedostatni - cudo :)
    No i podobają mi się te nowe brytyjskie, są chyba najładniejsze ze wszystkich :)
    Włoskie, niemieckie i tureckie - nie nie nie!

    Fajny post :)
    Częściej takie poproszę, mi się z reguły nie chce grzebać w okładkach, ale szalenie lubię porównywać wydania z różnych krajów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książek nie czytałem, ale okładki ocenić mogę. Brytyjskie chyba najładniejsze. Są takie skromne i eleganckie. Dwa ostatnie projekty też przypadły mi do gustu. Przedostatni zachwyca tymi geometrycznymi wzorami, a ostatni minimalizmem. Polskie okładki niestety najgorsze... Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się wszystkie poza naszymi... Taka ironia losu. Cóż, jak to mówią - nie ocenia się książki po okładce. Bardzo miło wspominam ten cykl. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brytyjskie okładki są piękne <3
    Polskie niestety nie powalają i jeśli już miałabym sobie kupować te książki, to raczej skuszę się na amerykańską wersję :)
    Super pomysł z tym zestawieniem wszystkich okładek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, polskie nie wyglądają za ciekawie na tle innych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupuję amerykańskie, bo polskie są paskudne. Zgadzam się, brytyjska reedycja jest przepiękna i gdyby tylko taka była u nas, to bym ją chciała! Podobają mi się również najnowsze amerykańskie, bo super będą się razem prezentowały na półce. Inne są brzydkie, ale naszych nic nie przebije...

    OdpowiedzUsuń
  7. Według mnie brytyjskie okładki biją wszystkie pozostałe na głowę :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3