poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Panicznie i rozpoczliwie

Hello!
Lecimy dalej z Doctorem Who. Wchodzimy w Jedenastą Godzinę.
Pod koniec poprzedniej notki wspominałam, że żegnamy się z 10 Doctorem i witamy 11. Moja reakcja na to, nie była zbyt spokojna, delikatnie mówiąc. Pierwszy odcinek 5 sezonu przepłakałam. Tak się wczułam w ten serial, że nie byłam w stanie pogodzić się z tą zmianą. Tym bardziej, gdy zobaczyłam jak Doctor się zachowuje. Miał zachcianki jak kobieta w ciąży, a w sumie dziecko też sobie znalazł. Ale w miarę upływu odcinka, całkiem z resztą interesującego, coraz bardziej dawałam się przekonać do 11. Aż do momentu, w którym pokazali nowe wnętrze TARDIS. Wtedy znów się załamałam. To oznaczało definitywne zakończenie pewnej epoki. 
Oczywiście nowy Doctor to nowi towarzysze. Amelia Pond nie przekonała mnie w pierwszym odcinku. Zrobiła to w drugim. Słowami, które są na gifie. Wykazała się zrozumieniem, a ja osobiście tego najbardziej oczekuję od towarzyszy. Za to Rorego (nie mam pojęcia jak jego imię odmienić, w mianowniku to Rory) polubiłam od razu. I można powiedzieć, że tego pożałowałam, ale nie w takim złym sensie, tylko takim, że kosztował mnie dużo emocji. Powraca też River Song. W tym sezonie, sobie jest i nawet za bardzo nie rozrabia, ale jeszcze się rozkręci. 
Jednym z najlepszych odcinków tego sezonu, jest zdecydowanie odcinek Vincent and The Doctor. Jak łatwo się domyślić, spotykamy się w nim z Vincentem van Gogh'em. Wcale nie piszę tak dlatego, że lubię tego malarza. Nie chcę spiolerować więc nie mam zbyt dużego pola do popisu w streszczaniu, ale mogę napisać, że była bardzo malarski i ładny. Taki widokowy. No i ogromny szacunek dla osoby odpowiedzialnej za casting. Dlaczego, poniższy gif. 
Piąty sezon swoim tempem zmusił mnie do przyzwyczajenia się do nowego Doctora. Mogę się jeszcze tylko pochwalić, że dość szybko odgadłam do czego miała służyć Pandorica.
Jak zawsze za oprawę obrazkową notki odpowiada tumblr.

Pozdrawiam, M <3

1 komentarz:

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3