piątek, 24 czerwca 2016

Obojętne oblicze ("Alicja po drugiej stronie lustra")

Hello!
Są filmy w których nic się nie dzieje i nie są nudne. Istnieją także takie, które od pierwszych minut wrzucają widza w wir wydarzeń, ale obserwowanie zmieniających się na ekranie obrazków to najnudniejsze zajęcie na świecie. Nowa "Alicja" zalicza się do tej drugiej grupy. 


Ale zacznę z zupełnie innej beczki. "Alicja po drugiej stornie lustra" to film aktorski, który obejrzałam w kinie z dubbingiem. Nie licząc bajek, nie jestem sobie w stanie przypomnieć kiedy ostatnio przeżyłam coś tak traumatycznego. Po pierwsze nie spodziewałam się, że zrobi mi to aż taką różnicę. Przecież zdarza się oglądać dubbingowane filmy w telewizji (moim ulubionym w takiej wersji są "Avengersi", którzy i tak są zabawni, ale z podłożonymi polskim głosami to najlepsza komedia na świecie) i pierwszy film też taki widziałam. Po drugie, gdy zna się głosy aktorów to naprawdę dziwne uczucie słyszeć nie te, których się spodziewało. A po trzecie, doszłam do wniosku, że głos Alicji zupełnie do niej nie pasuje.

Dawno tak nie wynudziłam się w kinie jak na tym filmie. Co prawda sekwencje na morzu i Alicja kapitanem są dość niesamowite, ale mam dość udowadniania widzowi, że jeśli od pierwszej minuty się nie dzieje, to na pewno film mu się nie spodoba. Drugą kwestią jest to, że cała akcja osadzona jest na dość słabych podstawach. A opis Alicja powraca do Krainy Czarów, by razem z przyjaciółmi powstrzymać złego Władcę Czasu i przywrócić porządek w magicznym świecie. Już chyba bardziej mylący być nie może. Po pierwsze to Alicja ukradła maszynę do przenoszenia się w czasie Czasowi, który ją ostrzegał, że przeszłości i tak nie zmieni, a przez swój upór narobiła problemów w teraźniejszości. Czas nie jest zły i chce tylko odzyskać to co ukradła bohaterka i zasadniczo to on chce przywrócić porządek. A potrzeba przenoszenia się w czasie wzięła się stąd, że Kapelusznik odkrył iż jego rodzina mogła przeżyć, a Alicja mu nie uwierzyła i nie chciała pomóc w poszukiwaniach, więc się rozchorował. Grubymi nićmi to wszystko szyte.

A to tylko główny wątek, bo w międzyczasie poznajemy też historię relacji pomiędzy Białą i Czerwoną Królową, gdy te były jeszcze dziećmi oraz relację Kapelusznika z ojcem. Koniec filmu wyjaśniający wszystkie wątki i będący pożegnaniem ciągnie się długo, jest oczywiście bardzo wzruszający, bo co zaskakujące (spoiler!) wszyscy sobie wybaczają, a wszystko kończy się lepiej niż dobrze. 


Co ciekawe filmowi najlepiej wychodzi pokazanie Alicji w rzeczywistości i film bez przenoszenia się do Krainy Czarów, a właśnie pokazujący Alicję radzącą sobie w życiu, mógłby być dużo ciekawszy niż ten.

Mam wrażenie, że Mia snuła się po planie i nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Anne Hathaway i Heleny Bonham Carter w filmie jest niewiele, Kapelusznik nie robi różnicy, bo naprawdę trudno uwierzyć, że jest grany, a nie zrobiony komputerowo. Ogólnie postaci na drugim planie przemykają, niby są, ale nic nie wnoszą swoją obecnością. A z drugiej strony w filmie można zobaczyć Thorina, czyli Richarda Armitage (chociaż w pierwszej chwili myślałam, że to Hugh Jackman, bo, jeśli dobrze pamiętam, w "Nocy w muzeum" pojawia się nie wiadomo skąd i też chyba odgrywa rolę króla), a także Moriartiego - Andrew Scott gra odrobinę psychopatycznego lekarza; a obok Alicji w rzeczywistości kręci się Eragon; cały film zastanawiałam się skąd kojarzę tego aktora, ale nie mogłam sobie przypomnieć, chłopak nazywa się Ed Speleers. Ojca Kapelusznika gra Rhys Ifans. 


Najlepiej z całego towarzystwa wypada bez wątpienia Sacha Baron Cohen, zarówno aktorsko i jak i pod względem motywacji i charakteru postaci. Dwie rzeczy naprawdę podobały mi się w filmie - kolor oczu Czasu oraz pierwszy strój Alicji przywieziony prosto z Chin. Ale jednocześnie w tak dobrym (mam na myśli realizację i fakt, że to Disney) jest jedna z najgorzej zrobionych scen - gdy Alicja biega po płonącym lesie. Nawet gdyby ktoś się postarał, aby ta scena specjalnie wyglądała na sztuczną i tak nie osiągnąłby efektu jaki prezentuje ta sekwencja.


Być może czepiam się, ponieważ nie jestem docelowym odbiorcą filmu. Z moich obserwacji wynika, że "Alicja po drugiej stronie lustra" zainteresowała głównie dziewczynki w wieku podstawówkowym.

Pozdrawiam, M

11 komentarzy:

  1. A ostatnio czytałam gdzieś wyjątkowo pochlebną opinię o tej produkcji. Muszę sama zweryfikować. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film, którego docelowym i głównym miejscem fabuły ma być magiczna, nieistniejąca kraina, a Ty mówisz, że lepiej chyba wypadły zdarzenia w świecie realnym. AŁA, na tym ta recenzja mogłaby się zakończyć... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nic nie mam do magicznej krainy, tylko to co tam się dzieje od początku jest mocno naciągane i tak naprawdę do niej nie pasuje.

      Usuń
  3. A ja czekałam na drugą część z utęsknieniem. Pierwsza część była intersującą. Zapewne obejrzę, ponieważ muszę sama się przekonać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam jeszcze pierwszej części, ale być może kiedyś się w końcu przekonam do tego filmu. Drugą część chyba sobie jednak odpuszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio? 1 była całkiem niezła, szkoda, że 2 jest kiepska

    OdpowiedzUsuń
  6. No no...już sama nie wiem, co myśleć...pierwszą część ubóstwiam, na tę zapewne również się wybiorę...ale po Twojej opinii trochę obawiam się rozczarowania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokładałem ogromne nadzieje w tym filmie i aż nie mogłem się doczekać kiedy go obejrzę, ale teraz trochę ostudziłaś mój entuzjazm, chociaż pewnie i tak go zobaczę. Myślę, że będziemy mieli podobne zdanie na jego temat... :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak nie zamierzałam tego filmu oglądać, więc za bardzo mnie nie boli to, że film nie jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie oglądałam, ale chciałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spodziewałam się, że druga Alicja nie będzie za fajna, dlatego odmówiłam sobie kina. Niestety, większość drugich części producenci zawsze niszczą. Szkoda, bo pierwsza Alicja była naprawdę ciekawa i intrygująca.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3