niedziela, 17 września 2017

InQbator 2017

Hello!
O ile w zeszłym roku widziałam dokładnie wszystkie spektakle w ramach Festiwalu Teatralnego InQbator w tym zobaczyłam dwa. I kilka fragmentów. Dlatego zdecydowałam nie rozdzielać wpisu o InQbatorze i wpisu o praktykach, ale połączyć je w jeden i napisać, co ciekawego zaobserwowałam i czego się nauczyłam. 


Po pierwsze. Reżyser, twórca, artysta coś sobie wymyśli, ale z technicznego punktu widzenia tego nie zrobi więc ktoś inny się musi o to martwić. I takim sposobem spędziłam cały dzień malując wielkie tekturowe płyty, ponieważ budynek, na którym miała się odbyć projekcja miał okna i trzeba było je jakoś zasłonić. Ale nie tylko to. Pomagałam robić kostiumy dla Ostrołęckiej Sceny Autorskiej. Trochę je malowałam, trochę mierzyłam. Dowiedziałam się jak ważne są przymiarki i to, aby aktorzy mieli je wcześniej niż dzień przed spektaklem i żeby koniecznie byli wszyscy. Bo później pojawiaja się niepotrzebne narzekania i gadanie, a wystarczyło podejść w tygodniu do pracowni plastycznej i zainteresować się tym, jak kostium będzie wyglądał. Łatwiej jednak przyjść na gotowe i ględzić. 

Dwa. To bardziej kwestia programowa i oznaczania spektakli. Otóż nie wystarczy wyraźnie oznaczyć spektakli dla dzieci, trzeba także wyraźnie oznaczyć, że pozostałe spektakle dla dzieci nie są, bo później są problemy. Trochę, że dzieci nie zostały wpuszczone, a nie było wcześniej informacji, a trochę, że dzieci zostały wpuszczone, a rodzice uważają, że nie powinni byli. Druga kwestia jest taka, że ludzie chyba szli na te przedstawienia, a wcześniej nic nie czytali i nie wiedzieli na co się piszą. 
Poza tym spektakle dla dzieci zwykle są w programie pierwsze i/lub rano, faktem pozostaje jednak, że "Cyrk bez przemocy" Teatru Klinika Lalek był o 21.30 więc zdecydowanie za późno. 

 Wszystkie ładne zdjęcia pochodzą ze strony moja-ostroleka.pl. 
I są ze spektaklu Vai Vem oraz Piękna i bestia.

Trzy. Jestem kompletnie niewiarygodna w roli ochroniarza/osoby pilnującej drzwi. Ale dzięki temu nauczyłam się, że jeżeli nie chce się kogoś wpuścić, to trzeba dosłownie oprzeć się plecami o klamkę a nie obok niej, bo ludzie rzucą się do klamki, zanim człowiek zdąży zareagować i ludzie sami się wpuszczą. Nieciekawe są też sytuacje, gdy ty wiesz o innej godzinie otwierania drzwi, a ktoś z wnętrza sali otwiera je wcześniej. Aktorzy nie są zachwyceni, ale ich opiekun/reżyser/nie jestem pewna kim był ten pan, twierdzi, że wszystko w porządku. Ale część aktorów nie zdążyła ustawić się na swoich miejscach. 

Cztery. Nie wiem, czy to akurat ci aktorzy, z którymi mijałam się w biurze i na korytarzach, czy wszyscy, ale były to przemiłe, sympatyczne osoby. I naprawdę było mi przykro, gdy nie mogłam im pomóc, bo na przykład wszystkie odpowiedzialne i kompetentne osoby były akurat na spektaklu, a ja nie byłam dokładnie obeznana z wymaganiami teatrów.

Mierzyłam to wszystko. Jeśli się zastanawiacie, jak to się trzyma - na bardzo długie rzepy, przymocowane do zainstalowanych w środku dranek zszywkami tapicerskimi. Gdybyście się zastanawiali czego najwięcej używa się w pracowni plastycznej, to oprócz wspomnianych zszywek to jeszcze klej na gorąco z pistoletu.

Pięć. Frekwencja. Jestem naprawdę dumna z mieszkańców mojego miasta, bo sale pękały w szwach, ludzie, jeśli mogli, to siedzieli na schodach, a wychodzenie w trakcie spektaklu to były pojedyncze przypadki. Najczęściej rodziców, którzy zabrali dzieci na nieodpowiednie przedstawienie. 
Pięć i pół. Fotografowie. Plaga, chamstwo i prostactwo. W zdecydowanej większości. InQbator to festiwal teatru bez słów, pantomimy, teatru tańca, itp. Większość teatrów pozwala na fotografowanie pierwszych dziesięciu minut spektaklu. Ale ludzi, którzy stosują się do tej prośby jest garstka. Reszta ma to w głębokim poważaniu. Podobnie jak prośby o nieużywanie fleszy, czerwonych migawek, dźwięku, czy o to aby się nie przemieszczać w trakcie trwania przedstawienia. A ludzie potrafią kłaść się na podłogę, czołgać, a nawet chować pod ławki czy fotele. Nie wspominając o bieganiu po schodach. To wszystko przeszkadza nie tylko aktorom na scenie, ale sprawia też, że duża część widowni jest niepotrzebnie poirytowana. A wystarczyłoby trochę szacunku. 

Z uwag ogólnych to chyba wszystko, teraz napiszę trochę o spektaklach, które widziałam. Na większości nie byłam, ponieważ pilnowałam biura albo robiłam coś około tego. 


Vai Vem
GATO SA Company - Portugalia 
Czwórka bohaterów, podróż i rozbity statek. Naczytałam się dużo materiałów prasowych na temat tego spektaklu i obawiam się, że pisząc, mogę popaść w niepotrzebny patos, którym były one przesycone. A tak naprawdę to prosty spektakl bazujący na motywie podróży w różnych ujęciach: ucieczki, poszukiwania czy po prostu dążenia do celu. W całym spektaklu najbardziej robiło wrażenie zgranie muzyki, światła oraz aktorów. Naprawdę doskonale było to dopracowane. No, ale z tego co widziałam, teatr przyjechał ze swoim sprzętem i jego obsługą. Poza tym aktorzy wykorzystywali różne techniki - pantomimę, najbardziej utknęło mi w pamięci zakładanie płaszcze, który niekoniecznie chciał zostać założony, odrobinę ruchu tanecznego, gesty, rekwizyty i prostą, ale znaczącą scenografię. 
Ale Francuzów z zeszłego roku nie pobili. 

Nie policzyłam w ogólnym rozrachunku teatru, który prowadził paradę. Porywacze Ciał i przedstawienie czy może bardziej happening "Cykliści" o ślubie Bractwa Cyklistów. Głośni, kolorowi, na duży ozdobionych hulajnogach i rowerach, bawią się oni, bawi się publiczność. Naprawdę szkoda, że trasa parady była dość krótka, bo było wesoło. 

 A płomienie świecznika to nawet malowałam.

Między owadami
Fundacja Sztuka Ciała 
Fragmenty niektórych spektakli mogłam oglądać z antresoli i tak było z tym przedstawieniem dla dzieci. Bardzo ładne, aktorki świetnie się poruszały, ale najważniejsze jest to, jak bardzo podobały się dzieciom. A z góry doskonale było widać (i słychać) jak one reagują. Takiej spontaniczności i przyjemności z odbioru tego co dzieje się na scenie oraz na widowni, bo aktorki wchodziły miedzy dzieci, nie ma nikt. 

Dwa inne spektakle, które w kawałkach widziałam z antresoli. dobrzedobrze/będziedobrze Teatru Akademia, nie widziałam początku i później trudno było mi zrozumieć o czym jest ten spektakl. Prawdopodobnie z tego powodu nieszczególnie mi się podobał. Biały KWADRAT na czarnym tle a zasadniczo to miał być ten spektakl, ale aktorzy na próbie stwierdzili, że coś pozmieniają i wyszła z tego jakaś improwizacja. A ja akurat weszłam na chyba najgorszy możliwy moment, bo akurat aktorzy grali to, że mają przerwę. Zasadniczo mówi się, że <przerwa> i udaje, że aktorzy przestają grać. Ehhh.  Kiedyś podobno było to w teatrach bardzo modne, potem się znudziło. 


Piękna i bestia
Ostrołęcka Scena Autorska  
To do tego przedstawienia mierzyłam i malowałam stroje. A w jego trakcie przeszkadzałam ludziom, bo ustawiłam się z kamerą na samym środku i nagrywałam. Mogłam, ale trochę mój błąd, bo mogłam założyć mój piękny identyfikator z napisem "organizator" i może słyszałabym mniej "nie widzę". Mogłam też szybciej zająć miejsce i następnym razem tak zrobię. Ale ludziom trzeba przyznać, że zebrali się bardzo wcześnie. 
Co do samego przedstawienia. Podobało się, ale Calineczka w zeszłym roku bardziej. I chyba nawet wiem dlaczego. Średni wiek aktorów się zmniejszył i chociaż młodzież robiła naprawdę dobrą robotę, to były inne emocje. 

Mam nadzieję, że w przyszłym roku, nawet nie w ramach praktyk, ale także uda mi się coś przy InQbatorze porobić, bo to naprawdę super sprawa.

LOVE, M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3