środa, 12 czerwca 2019

Męczarnia - Syn człowieczy

Hello!
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak niesamowicie męczyłam się, czytając książkę. Miałam zaplanowane, że przebrnę przez nią w jeden dzień (ma około 280 stron), ale się nie dało. Czytałam ją na raty 4 dni. A naprawdę nie miałam, nic innego do zrobienia. I skończyłam ja tylko i wyłącznie z poczucia obowiązku i wewnętrznej uczciwości.

syn człowieczy, książka

Tytuł: Syn człowieczy

Autor: Yi Munyŏl

Tłumacz: Iwona Banach

Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2011


Syn człowieczy niby jest kryminałem, ale tak naprawdę to dwie połączone książki, przy czym kryminału jest w niej mniej. Druga część to mityczna opowieść o Ahaswerusie, która niby stanowi zapiski bohatera, którego śmierć próbuje wyjaśnić sierżant Nam. Przy czym te notatki nie są w żaden sposób wyróżnione, ba, one nie mają narracji jak zapiski - to po prostu wygląda, jak dwie sklejone książki. Teoretycznie pomiędzy życiem Ahaswerusa są paralele z życiem zabitego bohatera, ale te dwie narracje nie rozwijają się równo. Poza tym przekonanie samego sierżanta Nama, że zapiski bohatera mają jakiś związek z jego śmiercią, wzięły się dokładnie znikąd. Nic nie sugeruje, że to może być istotne. 

Ale tu dochodzimy do miejsca, w którym należy napisać, że odkrycie kto i dlaczego zabił Min Yosŏpa czytelnika interesuje dokładnie wcale. #nikogo. I chociaż to zaskakujące nawet dla mnie, to narrację o Ahaswerusie czyta się bez żadnego zainteresowania i ogólnie jest to trudne do przebrnięcia, to tam się przynajmniej coś dzieje. Niewiele, ale cokolwiek. Natomiast jako kryminał ta książka nie sprawdza się wcale. Oglądałam słabe filmy dokumentalne, które były ciekawsze niż narracja "kryminalna" w tej książce. 

Wiecie, co jest ciekawe? Sam sierżant Nam jest rozczarowany czytaniem tych zapisków Mina i narrator mówi o tym najmniej 3 razy. Czytelnik książki jest rozczarowany razy 2, bo cała ta książka donikąd nie prowadzi. A jak już skończy ją czytać to rozczarowanie rośnie razy 4. Dawno nie miałam poczucia tak zmarnowanego czasu i oszustwa jednocześnie. To nie jest kryminał, ta niby kryminalna część jest tylko potrzebna, aby w lepszej oprawie sprzedać książkę, w której autor przedstawia różne religie, wątpliwości religijne i poszukiwania. I nie są one ani trochę interesujące. 

Poza tym rzeczą, która mnie zastanawia to, to że książka chyba była tłumaczona z języka francuskiego, a nie koreańskiego, a wersja francuska zawiera pewne skróty w tekście i wydanie polskie zawiera przedmowę francuskich tłumaczy.  
A te skróty chyba i tak ratują książkę przed byciem jeszcze większą męczarnią.

Omijajcie ten tytuł szerokim łukiem. 


Trzymajcie się, M

3 komentarze:

  1. Dziękuję za szczerość w recenzji i ostrzeżenie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze książka okazała się takim rozczarowaniem. Z opisu wynika że mogłoby to być coś ciekawego :(

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3