środa, 13 maja 2020

Typy prowadzących w czasie studiowania online

Hello!
Dzisiejszy wpis jest efektem frustracji na ogarnięcie całych uczelni wyższych oraz poszczególnych prowadzących w czasie tego całego nauczania zdalnego. W pewnym momencie osiągnęliśmy już pewien poziom stabilizacji, ale zbliża się sesja, a my nieustannie dostajemy sprzeczne sygnały od naszych prowadzących, co jest bardzo frustrujące. Tak naprawdę chyba wszyscy chcielibyśmy, aby ogłoszono cokolwiek - my się jakoś dostosujemy - byleby coś ogłoszono.

studia zdalne

Wszystkie poniższe typy powstały z doświadczeń moich i mojego brata, ale nie wszystkie - wbrew pozorom - są złe, bo niektórzy prowadzący ogarniają lepiej niż można było przypuszczać. A też taka ciekawa uwaga i coś, czego chyba się nie spodziewałam po zajęciach online. Otóż jeśli zajęcia na żywo były stresujące i wymagające - dalej takie są. Jeśli były miłe i sympatyczne - także są takie wciąż. Jeśli były nudne - nic nie się zmieniło. A spodziewałam się, że coś się zmieni - albo na lepsze, albo na gorsze - a nic takiego się nie stało.


Typ 0

Kto? Wszyscy
Co? Nic nie wiedzą.

Typ 1

Ogarnął najszybciej ze wszystkich MS Teams i zrobił nawet miniwykład na próbę, aby sprawdzić, czy wszystko działa. 

Typ 2

Ogarnął Zooma i zajęcia odbywają się w miarę po kolei.

Typ 3

Najpierw nie wiedział co ogarnąć, więc kazał nam napisać prace, a potem stwierdził, że Discord jest super.

Typ 4

Studentom za mało jeszcze platform do zajęć on-line? Czemu by nie wypróbować Google Classroom?

Ale poważnie doceniamy za zaangażowanie, bo osoba, która zdecydowała się na tę platformę, przynajmniej zdecydowała się na nią dość szybko i ogólnie nie pracowało się tam źle.

Typ 5

Wychodzący z założenia, że wszyscy mają Skype.
Ale najpierw nieodzywający się przez dwa tygodnie, niech studenci domyślają się, co mają robić.

Typ 6

Wysyła skany z zadaniami. Tydzień później wysyła kolejne zadania i odpowiedzi. Nic więcej, nawet dzień dobry. 

Typ 7

Podzielcie się w grupy, będziecie tak pracować cały czas. Tu macie tekst wykładu, tu macie dopowiedzenie tego, co powinno być na ćwiczeniach, tu macie zadanka. Termin dwa tygodnie, powodzenia. 

Typ 8

Dla naszej grupy to w sumie lepiej, bo te nasze zajęcia i tak wymagają poświęcania im dużej ilości czasu w domu. To pierwsze zadanie macie 3 tygodnie. Odezwę się jak sprawdzę.

Typ 9

Na zaliczenie miały być prezentacje więc je zróbcie i nic więcej nie będę od was chcieć. 

Typ 10

Na zaliczenie miała być jakaś minipracka, więc macie tu tematy, a ja będę wam podsyłała jakieś artykuły. Poczytajcie sobie.

Typ 11

Wydaje mu się, że ogarnął MS Teams, ale tak naprawdę nie ogarnął. I zastanawiaj się studencie, w którym spotkaniu nasz zajęcia.

Typ 12

Eksperyment sam się nie przeprowadzi więc zapraszam na wycieczkę po laboratorium. Takie z kamerą wśród laboratorium.

Typ 13

Plan zajęć? Jaki plan zajęć? Jak ja chcę przeprowadzić teraz zajęcia, to będą teraz. Ale nie martwcie się drodzy studenci, nagram i wam wyślę. 

Typ 14

Nie odzywa się do studentów przez dwa tygodnie, ale zrobił grupę w MS Teams, to podejrzane. Po czym wpisuje spotkanie na 2 minuty przed zajęciami. 

Typ 15

Po którym nikt się nie spodziewał, a ogarnia lepiej sprawę lepiej niż doktoranci. On się cieszy, a studenci cieszą się nawet bardziej. 

Typ 16

Wykłady? Jakie wykłady? Macie sylabus, sprawdźcie bibliografię.
Biblioteki zamknięte? Nic mnie to nie obchodzi. 

Typ 17

Ćwiczenia odbywają się zupełnie normalnie, tak normalnie, że ma się 15 minut na odesłanie mailem dowodów tego, że coś się na tych ćwiczeniach robiło.

Typ 18

Którego wykłady przez internet są ciekawsze niż ćwiczenia online.

Nie wiem, jak to możliwe, ale wykładu słuchałam, choć w sumie nie musiałam, a na ćwiczeniach, na których powinnam być bardziej uważna - przysypiałam.

Typ 19

Cichociemny albo Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Zajęcia zaczynają się od poniedziałku (bo od połowy semestru), jest niedziela wieczór, ale prowadzący nie dał nikomu znaku życia.

Typ 20

Prowadzący, któremu wydaje się, że jak wyśle nam swoje artykuły naukowe jako prowadzenie wykładów i ćwiczeń i zada nam napisanie prac na 2 strony to przeprowadził zajęcia. 

Miesiąc, jeśli nie dłużej, nasza starościna roku wchodziła na głowę dziekanowi, a inni pisali i rozmawiali z kim się dało, aby nie musieć pisać prac na zaliczenie obecności wykładu. W końcu się udało, ale dwie prace i tak trzeba było napisać, a prowadzący dalej nie wykazuje jakiejkolwiek chęci, aby prowadzić wykłady zdalnie.

Dla osób, które być może nie do końca wiedzą, jak działają wykłady (a są osoby ze mną na roku, które tego nie widzą) - na moim wydziale wykłady są obowiązkowe trzeba być na nich obecnym. Z tym, że to co robisz po podpisaniu listy - nikogo nie obchodzi. Dlatego tak zdenerwowaliśmy się tym, że wymagano od nas pisania prac z wykładów. 

A dwa - ostatnio przeżyłam kolejne załamanie nerwowe, gdy przeszło mi pisać pracę, na podstawie wniosków ze wcześniejszej pracy, tylko że oczywiście prowadzący nie raczy odpisać, czy nasz prace były dobre czy nie i takim sposobem można napisać dwie prace kompletnych głupot. Tym bardziej, że dotyczyło to dość abstrakcyjnego zagadnienia, które nie jest popularne w badaniach literackich. 

Inna sprawa jest taka, że my kolektywnie nie wierzymy, że prowadzącemu chce się czytać te prace. Będzie nam musiał jakoś wystawić oceny, ale to inna sprawa.


Jestem ciekawa czy macie podobne doświadczenia albo Wasi nauczyciele/prowadzący zachowują się jeszcze inaczej i mają odmienne podejścia do obecnej sytuacji. 

Trzymajcie się, M

14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe spostrzeżenia. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten post jest taki prawdziwy. Najgorszy dla mnie to typ 16. Również jestem sfrustrowana brakiem jakichkolwiek informacji że strony uczelni. Wracamy, nie wracamy. Co drugi wykladowca mówi coś innego. Jest jeszcze typ l, który z jakiegoś powodu wysyła teksty i zadania do zaliczenia grubo po północy. Zabawa jest również z pocztą studencką.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dużo z tym zamieszania! Mnie się wydaje, ze teraz to mamt jeszcze wiecej "prac donowych" jak wcześniej. U mnie o tyle dobrze, że szybko wszyscy ogarnęli. Jeden wykladowca na skype, drugi classroom, a trzeci na zoomie. Jakoś szło ogarnąć, ale frustracja i tak jest. Zwłaszcza kiedy trzeba pisać magisterkę, a wykładowcy wymyślają kolejne formy zaliczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też był problem, że wykładowcom się wydawało, że z jakiegoś powodu mogą nam nagle więcej zadawać, ale potem wszystko się ustabilizowało ;>

      Usuń
  4. U mnie idzie to dość sprawnie - materiału jest tyle samo ile było. Niektórzy jednak strasznie kombinują przez co wychodzą z tego różne problemy - choćby z zaliczeniami. Ostatnio miałam taką sytuację, że trzeba było potwierdzić że coś tam się zaliczało - choć potwierdzenie już było. Żeby to zrobić trzeba było być obecnym na zajęciach, których od początku zamknięcia w ogóle nie było. Mój sprzęt postanowił tego dnia ze mną nie współpracować - więc wychodzi na to, że będę wszystko zaliczała jeszcze raz. Irytujące jest też wysyłanie maili w późnych godzinach nocnych albo w weekendy - jakby nie było pozostałych pięciu dni tygodnia. Inny z kolei w każdym mailu prosi o opisanie jakiś tam zagadnień, ale o wysyłce nie wspomina nic a nic. Znaczy raz wspomniał - wysłałam mu odpowiedzi dwa miesiące temu i do tej pory nie odpisał. A spokojnie już moglibyśmy zaliczyć ten przedmiot i mieć go z głowy zwłaszcza, że jest to typowy zapychacz. Naprawdę nie wiem na co oni czekają.
    Mam o wiele więcej takich przypadków, ale komentarz byłby nie wiadomo jak długi więc zakończę na tym.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam prowadzących co wysyłają maile o 2 w nocy ^^ A ostatnio jedna nauczyciela wysłała ważnego maila w niedzielę 3 maja - to nie za bardzo poważne podejście, tym bardziej, że było to ważne ogłoszenie, a mogła o zrobić dzień później, bo normalnie zajęcia mamy w poniedziałek.
      O tak brak jakichkolwiek odpowiedzi od prowadzących to także zmora, przecież my czasami nawet nie wiem, czy dotarły do nich nasze wiadomości. Ja sama dla pewności wysyłałam jednego maila 3 razy na 2 różne adresy tego samego prowadzącego.
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  5. To zestawienie jest tak trafne, że powinnaś zastanowić się nad nazwą dla każdego typu (tak jak przy 19) - studenci w końcu będą wiedzieć, jak tytułować wykładowców!
    Dziwne czasy, kiedy studenci bardziej martwią się tym, jak zorganizować sesję, niż tym, jak się na nią nauczyć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to się cieszę, że w tym semestrze mam tylko jedne zajęcia (+seminarium, ale to tam i tak mailowo przebiega). Wykładowczyni udostępnia przez Classrooma prezentację oraz treść zadania do zrobienia. Wyznacza czas na odesłanie pracy i tyle. Bardziej mnie niepokoi fakt, że za jakieś półtora miesiąca przyjdzie mi się bronić przez Google Meets... Ja tu już mam w głowie czarne scenariusze, jak ta obrona przebiegnie - rozłączy się internet, pies zacznie szczekać, przyjedzie kurier, a rodzice akurat przejdą mi za plecami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałaś o tym, że prąd może wysiąść ^^

      Ale ogólnie wierzę, że będzie dobrze oraz ja już uprzedziłam rodziców, że jeśli będą egzaminu ustne przez internet to oni pójdą w ich czasie na spacer ^^

      Usuń
  7. Trzymam kciuki za jakiekolwiek ogłoszenia, bo domyślam się, jakie to musi być nieziemsko frustrujące! Ja jestem lub nie jestem szczęściarzem, który pisze w tym roku maturę (więc zajęć już żadnych nie mam, a kiedy miałam - kończyło się to na wypisaniu rzeczy, które mamy zrobić, ale tak jak u Ciebie, czy nam to sprawdzali - raczej nie, a jeśli macie napisać kolejną pracę odwołując się do poprzedniej, to jest to co najmniej niepoważne). Ja wiem, że znajdujemy się w nietypowych czasach i ogarnąć to wszystko może nie być łatwą rzeczą, ale kurde, trochę rozwagi i właśnie zaangażowania, o którym wspominasz.
    Jeszcze raz - trzymam mocno kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostaliśmy ogłoszenie - cała reszta roku wraz z sesją jest online ;)

      Usuń
  8. Również jestem sfrustrowana jak jeszcze nigdy - zakładanie kont na tysiącach platform, kupowanie książek i szukanie ich po wszystkich możliwych antykwariatach internetowych tylko po to, żeby przeczytać jeden rozdział, zadania bez odpowiedzi i monstrualne liczby esejów. Nie dość, że ogarnianie zdalnie dwóch kierunków to tragedia, to z jednego z nich czeka mnie w najbliższym czasie złożenie pracy i obrona, prawdopodobnie też przez platformę. Ech...
    Ale jakoś damy radę! Musimy :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko nie zazdroszczę! Przeżyłam dwa kierunki normalnie, nie chciałabym się zastanawiać, jak działałoby to zdalnie.

      Zdecydowanie damy, a co mamy nie dać!

      Usuń
  9. Uczniowie też nie mają łatwo niestety, choć przynajmniej rozszerzenia są w końcu prowadzone jako tako i o dziwo mam wrażenie, że na lekcji online robimy więcej niż zwykłej lekcji matematyki, o czym świadczy zdumienie nauczyciela i zaczęcie następnej klasy. :P
    Ale myślę, że problemem jest to, że nikt nie był do tego przeszkolony, dlatego wszyscy powinni być wyrozumiali, nie tylko studenci czy uczniowie, ale również wykładowcy i nauczyciele. :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3