Poważnie zastanawiam się, czy robić pierwsze wrażenia z bieżącego sezonu, bo przez ostatnie dwa tygodnie obserwowałam falę informacji: anime o takim i takim tytule zostaje zawieszone po 3-4-5 odcinku, bo koronawirus. Wraca nie wiadomo kiedy / w lipcu / w październiku. Trochę to wyglądało jakby sezon wiosenny 2020 został odwołany. Ale są te pierwsze odcinki, wiadomo, że niektóre anime wyjdą w całości, a poza tym trzeba się przygotować i wiedzieć, czy w przyszłości wracać do tych tytułów.
Kitsutsuki Tanteidokoro (Woodpecker Detective's Office)
Koncept tego anime mi się podoba - poeta i detektyw w jednym - podobał mi się pierwszy odcinek, bo ładnie wyjaśniał usytuowanie bohaterów. Ale już drugi odcinek zakłada, że będziemy mieli jakieś emocjonalne połączenie z bohaterami i będziemy przejmować się ich losami - niestety nie. Co sprawia, że drugi odcinek jest nudny, chociaż dużo się w nim dzieje. To anime zgubiło w drugim i trzecim odcinku swój temat, a że nie zapowiadało się na komediowy tytuł to niby zabawne sceny, które oglądamy, nie są zbyt przekonujące.
Szkoda, raczej do tego anime nie wrócę, chociaż muszę to napisać jeszcze raz - pierwszy odcinek był bardzo dobry. Z plusów trzeba jeszcze zaznaczyć, że Kitsutsuki Tanteidokoro jest także bardzo ładne, szczególnie tła i scenografie, bo piękno bohaterów jest na dobrym poziomie, ale bez szczególnych zachwytów.
Kami no Tou (Tower of God)
Prawdopodobnie najbardziej hypowane anime tego sezonu. a powstało na podstawie koreańskiego komiksu i Stray Kids wykonują opening i ending.
Jak prostej fabuły by nie miało to anime - a póki co wiem tylko, że chłopak chce się wspiąć na szczyt wieży, bo na wieżę poszła bliska mu dziewczyna, plus na tymże szczycie można spełniać swoje marzenia - to wypełnia ono estetyczną i artystyczną pustkę tego sezonu.
To znaczy założenia tego anime są proste, bo dla bohatera wspinanie się po kolejnych poziomach wierzy jest zadaniem wypełnionym testami, w których cały czas naraża swoje życie. Tylko mam nadzieję, że to nie jest historia od zera do bohatera i Bam pozostanie tak uroczy, jak powiedziały mu dwie bohaterki w pierwszym odcinku. Ponadto ze wszystkich opisywanych dziś anime to jest najbardziej wciągające.
Jest też animowo zabawne.
Kaguya-sama wa Kokurasetai?: Tensai-tachi no Renai Zunousen (Kaguya-sama: Love is War Season 2)
Drugi sezon tego anime byłoby bardzo trudno zepsuć i nie zapowiada się, aby było on gorszy niż pierwszy. Uśmiechałam się cały czas, oglądając pierwszy odcinek, to anime jest takie przyjemnie zabawne.
Fugou Keiji: Balance : Unlimited (The Millionaire Detective)
Ups, gdy pisałam o Tower of God zapomniałam o tym anime, które walczyło o tytuł najbardziej hypowanego tytułu tego sezonu. Ale musiało przegrać, bo padło ofiarą koronawirusa i jestem jednym z tych anime, które wróci latem.
No, ale sezon się nie liczy, jeśli w anime nie ma głosu Mamoru Miyano (ale nie podkłada jej postaci, którą widzicie na kadrze). Poza tym to anime ma najlepszy muzycznie opening ze wszystkich opisywanych serii. Estetycznie najciekawszy jest opening Bungou to Alchemist:Shinpan no Haguruma.
Ogólnie to anime jest zabawne w dziwny sposób. Mamy bohaterów: Daisuke (na obrazku) jest trochę jak Batman (i trochę jak Iron Man), ale nie musi nosić stroju i się kryć, a koncept jest taki, że uważa, że wszystko można kupić. Drugi bohater uważa, że Daisuke nie wie co to odpowiedzialność i ma zamiar go tego nauczyć.
Arte
Nie przepadam za anime typu od zera do bohatera i o drodze pełnej przeszkód do spełniania marzeń i w sumie nie wiem, dlaczego postanowiłam zerknąć na to anime. Może spodziewałam się, że skoro dzieje się we Florencji w renesansie i dotyczy sztuki to będzie wyjątkowo ładne czy nawet artystyczne. Nie jest. A zainteresowanie bohaterką straciłam w połowie odcinka. Problem jest taki, że anime z takimi założeniami jakie ma Arte były już setki i jeśli od początku nie ma się czegoś, co by je wyróżniało, to po prostu wie się jak to działa i nie jest to nic ciekawego. A jak pisałam, Arte nie pomaga czas i miejsce akcji, bo ich potencjał jest zupełnie niewykorzystany ani nie wyróżnia się kreską. Chciałam być sprawiedliwa i obejrzałam drugi odcinek, ale nie zmienił on niczego w postrzeganiu tego anime.
Bungou to Alchemist: Shinpan no Haguruma
Bardzo ładne zamkniecie wpisu, bo to kolejne anime, w którym mamy pisarzy. Ale bardziej niż z Kitsutsuki Tanteidokoro to anime oczywiście kojarzy się z Bungou Stray Dogs, bo mamy w nim nawet tych samych pisarzy. Oraz całkiem solidną obsadę głosową, choć zupełnie inną niż w BSD.
Styl tego anime też jest inny - Bungou to Alchemist ma bishounenową estetykę.
Ale skupmy się na samym anime. Pierwszy odcinek jest nieco dziwny, zabawny i w ogóle nie za bardzo można połapać się o co chodzi. To znaczy trochę można, ale rzeczy rozwiązują się nie tak, jak byśmy przypuszczali. A potem popatrzyłam jeszcze chwilę na piękną postać Akutagawy Ryuunosuke w samurajskim wcieleniu i z mieczem i zrozumiałam, że to anime to książkowa wersja Touken Ranbu: Hanamaru, w którym ratowało się przeszłość, a tu ratuje się opowieści. To brzmi jak idealna animowana rozrywka dla mnie.
A tak wygląda Dazai Osamu w pierwszym odcinku. Oczywiście najbardziej podoba mi się jego fryzura. Ale widziałam też już gify z Khunem z Tower of God i jego kucykiem, na punkcie którego oszalał cały internet i ja razem z nim.
Podsumowując, powinnam dokończyć Tower of God, prawdopodobnie obejrzę Love is War i Bungou to Alchemist.
LOVE, M
Fajny post ^^ nie znam tych anime ale zobaczymy czy się nie zapoznam jak na nie trafię ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych anime, ale jestem zaskoczona, że zawieszono pracę nad niektórymi z nich, ponieważ obserwuję parę produkcji animowanych i w ich przypadku prace dalej trwają, tylko zdalnie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk