Hello!
O tym, że na zajęciach z edytorstwa w tym roku (roku akademickim 2019/2020, ale książka miała swoją premierę pod koniec października) wydajemy książkę wspominałam na blogu już kilka razy. Dziś w końcu mogę napisać, co to za książka i co przeszła z nami na zajęciach. To znaczy w sumie nie do końca wiem, ile mogę dokładnie napisać, ale pracowaliśmy nad nią na zajęciach na uniwersytecie, które raczej są jawne i nie zdradzę jakiś ogromnych tajemnic.
Tu jest książka na stronie wydawnictwa. Musiałam wziąć z niej zdjęcie okładki, bo egzemplarza książki (mam nadzieję, że tylko jeszcze) nie mam.
Tytuł: Ikonografia autora
Autor: Jean-Luc Nancy
Tłumacz: Paulina Tarasewicz
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Ikonografia autora składa się z dwóch części: eseju poświęconego koncepcji portretu autora pod tytułem Portret autora sam(ego) w sobie - trzeba napisać, że tytuł udał się fenomenalnie - oraz 14 portretów autorów. Przy pierwszym kontakcie tekst wydawał się bardzo trudny, bo to książka filozoficzna. Miałam skojarzenia z tekstami, które czytałam na teorię literatury i prawie ochotę robić z niego notatki. Co okazało się słusznym kierunkiem myślenia, bo książka rozpoczyna serię szerokie marginesy i będzie w niej dużo miejsca na notowanie swoich spostrzeżeń.
Wracając, tekst sam w sobie był trudny. Początkowe prace redakcyjne wyglądały tak, że redagowaliśmy w domach, na zajęciach czytaliśmy kolejne zdania i jeśli ktoś znalazł tam coś co poprawienia to to zgłaszał. Czasami dyskusje na temat różnych poprawek były zażarte, ale w większości przypadków decydowało głosowanie (oczywiście nie dyskutowaliśmy poprawek oczywistych). Później czas zaczął nas trochę gonić i kolejne fragmenty oddawaliśmy prowadzącemu, który porównywał wersje i nanosił powtarzające się bądź ogólnie słuszne poprawki. Na szczęście wszystkie prace redakcyjne udało się zrobić przed zamknięciem uczelni. Tłumaczka zdążyła zapoznać się z naszą redakcją i zrobiła jej autoryzację.
Podobnie jak udało nam się wybrać rozmiar i kształt książki. Dostaliśmy chyba z 15 formatów i drogą zastanawiania się, który będzie najlepszy dla tej konkretnej książki oraz dla kolejnych tytułów w serii, znowu w głosowaniu wybraliśmy kształt książki.
Przed pandemią udało nam się także napisać czy uaktualnić dane autorów książki - zarówno na samej okładce książki, jak i na stronie wydawnictwa. I muszę napisać, że miałam w tym swój spory udział (a przynajmniej tak czuję), bo mocno naciskałam na to, aby zaznaczyć tytuły innych wspólnych książek autorów. Zrobiłam też spory research Federica Ferrariego.
Napiszę Wam teraz jak wyglądało tworzenie notatki na czwartą stronę okładki. Czy też tekstu marketingowego jak wolicie. Otóż każdy z naszej grupy napisał swój, potem były one czytane na zajęciach i drogą głosowania zostały wybrane dwa najlepsze. Później dostaliśmy jeszcze tłumaczenie tekstu z okładki oryginału i zadanie, aby albo skompilować wszystkie trzy, albo dwa wybrane, albo tylko je zredagować. Byłam jedyną osobą w grupie, która postanowiła zrobić jeden tekst ze wszystkich trzech - i był to pomysł najlepszy, bo ostatecznie moja skompilowana notatka dostała najwięcej głosów. Jak widzicie były to bardzo demokratyczne zajęcia. Później ten tekst został jednak jeszcze trochę skrócony i dostosowany.
Pojęcie autora od kilku wieków jest traktowane co
najmniej podejrzliwie – już Montaigne wiedział, że jego księga tworzy go
w tym samym stopniu, w jakim on tworzy swoją księgę. Ikonografia autora to
nie tylko próba odróżnienia dwóch „autorów” – tego znajdującego się
poza dziełem i tego obecnego w dziele. To przede wszystkim próba
odpowiedzi na paradoksalne pytanie, czym w świetle dwudziestowiecznej
„śmierci autora” jest jego portret, dokonana na podstawie analizy
wizerunków takich pisarzy, jak Homer, Flaubert, Proust, Woolf, de
Beauvoir, Borges czy Bernhard.
Okładka książki była wybierana w podobny sposób. Najpierw tylko wybraliśmy ileś tam obrazków i inspiracji, aby przekazać je projektantowi, a później dostaliśmy kilka wersji okładki do wyboru. I pewna okładka zwyciężyła tak miażdżącą przewagą głosów, jak nigdy nie zdarzyło się to na zajęciach (zwykle odbywały się nawet 3 głosowania, bo często różnice były tylko po jednym głosie), bo od razu dostała 13/15. Niestety, około połowy października dowiedzieliśmy się, że został wybrany zupełnie inny projekt, okładka będzie liternicza i tak naprawdę trudno ocenić, jak wygląda bez zobaczenia jej na żywo. Ale byliśmy mocno tą decyzją rozczarowani. Ale podobno ten błękitny karton jest naprawę ładny.
Korektę (i kolacjonowanie, sprawdzanie poprawek z autoryzacji) robiliśmy już zdalnie, każdy dostał plik pdf do pracy, zrobił korektę, odesłał plik, po jakimś czasie dostaliśmy plik po korekcie. Co oznacza, że nasz prowadzący porównał wszystkie korekty i to, co najważniejsze i słuszne naniósł na plik. Poza tym, że bardzo nie podoba nam się fakt, że są w niektórych miejscach po cztery przeniesienia - bo kolumna jest wąska i tak być musi - chyba byliśmy całkiem zadowoleni z ostatecznego efektu. Przyznam się, że w korekcie zrobiłam wielki błąd, ale na szczęście sprawdziłam, dlaczego ta moja - jak mi się wydawało - słuszna "poprawka" nie została wprowadzona do tekstu i już nauczyłam się na zawsze, aby nie pisać tak, jak wydawało mi się, że było dobrze, a wcale nie było. To też uświadomiło mi, że czasami to, co wydaje się spójnikiem skorelowanym, jest w powszechnym użyciu, wydaje się naturalne i oczywiste - wcale takie nie jest. Z drugiej strony została także wprowadzona poprawka, z której jestem bardzo dumna, oczywiście nie wiem, czy tylko ja ją zasugerowałam, wydaje mi się, że nie, bo nie była to typowo korektorska sugestia, ale zdecydowanie rozjaśnia ona tekst i poprawia jego rytm, nawet jeśli wprowadza powtórzenie.
Książka miała premierę w październiku. Mieliśmy dostać swoje egzemplarze po powrocie na uczelnię (bo wszyscy jesteśmy w książce podpisani z imienia i nazwiska, a co!), ale oczywiście nie jest to teraz możliwe. Inne jej szczegóły możecie sprawdzić w linku pod obrazem okładki.
LOVE, M
Zgadzam sie tytuł genialny ^^ i ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuń