Hello!
Jeśli środowy wpis był tęsknym, wspominkowym wpisem o początkach moich studiów i o związkach pomiędzy polonistyką a zarządzaniem instytucjami artystycznymi (oraz trochę o aferze z byłym rektorem) - tak dzisiaj wracam do tego, w czym jestem najlepsza - narzekania!
Edytorstwo multimedialne
Nie wiem, co robię na tych zajęciach, bo na na kilka dni przed rozpoczęciem roku zmienili nam prowadzącego z redaktora na zwykłego wykładowcę. Jesteśmy na magisterce a ja czuję się, jak na jakimś wprowadzeniu do wiedzy o e-bookach. Wiedzy, którą albo już mamy, albo nas nie interesuje (w znaczeniu wiemy, ale z wyboru nie korzystamy raczej z e-booków). Nie robimy nic praktycznego, tylko porównujemy czytniki. Nie uczymy się i nie robimy składu tekstów do internetu. Mamy te zajęcia co tydzień i są niestety największą stratą naszego czasu, bo zamiast z praktykiem, są one przeprowadzane mocno teoretycznie i z osobą, która nie do końca specjalizuje się w zagadnieniu edytorstwa multimedialnego (i to trochę słabe, gdy prowadzący myli format epub i zapisuje epup i korzysta ze źródeł, które są już nieaktualne).
To są jedyne zajęcia, które mam co tydzień i są na ósmą.
Literatura polska wieku XX i XIX - ćwiczenia
Literatura polska wieku XX i XIX - wykład
Ćwiczenia na studiach, szczególnie humanistycznych, charakteryzują się tym, że prowadzący ustala sobie sam, co na nich robi. O ile zajęcia na licencjacie są zwykle bardziej przeglądowe, na magisterce są zdecydowanie bardziej ukierunkowane na jakieś zagadnienia, które szczególnie interesują danego prowadzącego. I tak ćwiczenia z literatury polskiej wieku XX i XXI mają tytuł "Moment dystopii, czas choroby. Proza XX wobec doświadczenia anomii, kryzysu, katastrofy i rozpadu wspólnoty". Optymistycznie. Wojna, Zagłada, dystopia. Zasadniczo czytamy książki i opracowania i omawiamy je na zajęciach. Albo raczej nasz prowadzący omawia, ale nie narzekamy, bo wszyscy lubimy go słuchać.
Wiem, że na innych kierunkach nie jest niczym zaskakującym, że część danego przedmiotu prowadzi jedna osoba, a drugą część kolejna, ale na mojej polonistyce trochę było. Nie spodziewaliśmy się, że wykład z literatury polskiej XX i XXI wieku zostanie podzielony, chociaż jest to z całkiem logiczne, bo czas dzieli się na do drugiej wojny światowej i od drugiej wojny światowej.
Z
prowadzącym pierwszą część tego wykładu mieliśmy wykłady z filozofii na
pierwszym roku licencjatu - jako bardzo wyjątkowy rocznik, bo pani
profesor, która zwykle prowadzi te zajęcia, była akurat na urlopie.
Mieliśmy z nim też inne zajęcia, ale ta filozofia pięć lat temu jest
jakoś znacząca, bo ten wykład teraz domyka pewien etap naszej edukacji.
Sam prowadzący bardzo lubi z nami rozmawiać i jest z ducha wolnej
akademii - chcecie być na wykładach, to bądźcie. Jak wspominałam w środę - ten semestr jest bardzo wspominkowy i sentymentalny.
Drugą część wykładów zaczynamy 1 grudnia i to już będą historyczne konkrety z prowadzącym, u którego ja akurat zdaję egzamin. Na ten jeden egzamin mam do przeczytania 24 książki, co nie jest ilością nie do przebrnięcia, ale w porównaniu z książkami z innych epok czy nawet z licencjatu - to już nie są wydania biblioteki narodowej ze wstępami, które zdecydowanie ułatwiały czytanie. Zupełnie szczerze - w dużej części wystarczyło przeczytać wstęp, bo lektura była w nim tak opracowana, że i tak, i tak znało się później "fabułę".
Ciekawie to wygląda.
OdpowiedzUsuń