Hello!
Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że napiszę recenzję podpasek. Ale oto jest. Ostatnio odkryłam, że bycie wkurzonym to doskonała (choć prawdopodobnie niekoniecznie zdrowa) motywacja do pisania (a tej mi ostatnio brakuje), więc postanowiłam to wykorzystać. Tym bardziej, że jakieś 100% komentujących na blogu to dziewczyny (nie wiem, jak z czytającymi, ale przypuszczam, że może być w sumie podobnie), więc skoro mogę podzielić się swoim doświadczeniem i ostrzec, to czemu mam tego nie zrobić.
O produktach Your KAYA usłyszałam po raz pierwszy po koniec 2019, ale zupełnie ich oferta mnie nie zainteresowała. Za to w ciągu ostatnich dwóch miesięcy widziałam reklamy Your KAYA za każdym razem, gdy otworzyłam Facebooka. I jakimś sposobem, nawet gdy wyłączałam te reklamy i nie chciałam, aby się pojawiały i tak jakimś sposobem Facebook dalej mi je wyświetlał. Skutecznie, bo w końcu zrobiłam się tak zaintrygowana, że zamówiłam wkładki higieniczne oraz podpaski na dzień i na noc. Jeszcze tak dla informacji - mam prawdopodobnie najbardziej książkowy okres, jaki mieć można, i z takiej perspektywy to wszystko piszę.
Teraz muszę wspomnieć, jak te produkty są reklamowane, a hasła (czy też fragmenty z recenzji) mają niesamowicie błyskotliwe. Na samej stronie głównie reklamują się tym, że są organiczne, ekologiczne, biodegradowalne. Oraz miękkie i chłonne, ale tym reklamują się chyba wszystkie podpaski. Ogólnie można przeczytać o nich w samych superlatywach (nie przekręcają się! oddychają razem ze skórą!).
A teraz prawda! Albo rzeczy, które sama chciałabym przeczytać, zanim zamówiłam te podpaski.
Zacznę od wkładek, bo tak dokładnie rozpoczęła się moja przygoda z marką Your KAYA. Tak też zaczęła się moja chęć napisania bardzo złej opinii o tej marce. Otóż te wkładki to oficjalnie najgorsze wkładki higieniczne, których używałam. Z bardzo prostego, wykluczającego z dalszego użytkowania powodu - rozwarstwiają się. Możecie wyobrazić sobie mój szok, gdy to zaobserwowałam. Używam różnych wkładek od lat i nigdy w życiu nie widziałam, aby któraś się rozwarstwiła, nawet raz. Nie odkleiła się od bielizny - sama wkładka podzieliła się na 3 warstwy. Na początku myślałam, że trafił mi się jeden felerny okaz. Nie, kolejne 10 było dokładnie takich samych. Największy błąd popełniłam, gdy jeszcze wierząc, że to był pojedynczy wypadek, poszłam na rower. Efekt był taki, że wyglądało to jakbym zamiast użyć wykładki, wykorzystała zwykłą watę.
Jak widzicie - moje pierwsze doświadczenia były dość traumatyczne. Dlatego bałam się użyć podpasek. Rozwarstwienie się wkładki jest nieprzyjemne (ale faktycznie są miękkie i prawie niewyczuwalne - więc nawet nie zorientujesz się, że coś jest nie tak!), ale nie spowoduje katastrofy. Gdyby coś takiego stało się z podpaską... Ale ponieważ siedzę w domu, mogłam spróbować, nawet gdyby coś się stało, nie byłoby tragedii. Na szczęście okazało się, że podpaski są całkiem przyzwoite. Chociaż są mniej chłonne niż przeciętne podpaski z drogerii, w związku z czym 10 sztuk w opakowaniu to trochę żart, biorąc pod uwagę, jak często trzeba je zmieniać, żeby czuć się czysto i świeżo. O tym też nigdzie się nie przeczyta, a wbrew pozorom to wcale nie jest takie oczywiste, nie tylko są one mniej chłonne niż typowe podpaski, ich przewodzenie krwi wewnątrz podpaski działa dużo słabiej. Używający tych podpasek, zrozumiałam moje koleżanki, które mówiły, że czasami, gdy mają okres, muszą zmienić podpaskę za każdym razem, gdy wchodzą do łazienki, nawet jeśli wchodziły tylko umyć ręce.
Inna ciekawa rzecz, której nie doczytałam, chociaż jest na stronie. Podpaski na noc są tylko dłuższe. Nie są grubsze ani bardziej chłonne. Na oko wygląda to wręcz tak, że te na noc są cieńsze niż na dzień. Nie przekonały mnie na tyle, aby faktycznie użyć ich na noc, ale założyłam w ciągu dnia i w sumie nie różnią się bardzo od tych na dzień. Inne ogólne spostrzeżenie: podpaski się przesuwają - szczególnie ich przód.
Podsumowując, nie ma opcji, abym zamówiła je po raz kolejny. Co się zaś tyczy wkładek, poważnie zastanawiałam się nad złożeniem reklamacji, bo zdecydowanie nie odpowiadają jakości, jaką powinny mieć wkładki. Podpaski nie były bardzo złe (tyle że naprawdę trzeba je zmieniać dużo częściej niż typowe), ale ostatnio wyczytałam, że Facelle ma ekologiczne wkładki i podpaski, których nie trzeba zamawiać przez internet i które są tańsze niż produkty Your KAYA, więc pewnie je wypróbuję. Ale już o tym raczej nie napiszę.
Pozdrawiam, M
Zawsze jak czytam taką recenzję produktu zastanawiam się, jakim cudem toto jeszcze jest na rynku.
OdpowiedzUsuńOsobiście z tą firmą nigdy nie miałam styczności (nawet o niej nie słyszałam) i już na pewno nie będę miała. Dzięki za ostrzeżenie :)
Mnie też się w kółko wyświetlają te reklamy na Fejsie. Dzięki za rozgniewaną recenzję, będę się trzymać z daleka :)
OdpowiedzUsuńFajny zabawny początek posta ^^ choć sama jestem raczej wierna Feminie to i tak dzięki za ostrzeżenie bo jeszcze kiedyś przez przypadek mogłabym je kupić :)
OdpowiedzUsuńSporo o nich słyszałam i to właśnie w pozytywnych słowach, ale jak wiadomo rzeczy ekologiczne są zazwyczaj troszkę droższe, więc daleko mi było od skuszenia się (szczególnie, że sama się jeszcze nie utrzymuję), a teraz jeszcze dalej...
OdpowiedzUsuńJa też za każdym razem jak włączam FB to widzę ich reklamy! Raz nawet pomyślałam, czy by nie kupić ich produktów, ale cena mnie trochę odstraszyła. Ja od lat używam wkładek z naturelli i discreet oraz podpasek bella ultra i chyba już nic lepszego dla siebie nie znajdę XD Always absolutnie nie wchodzą dla mnie w grę- są za cienkie i delikatne przez co niszczą się w trakcie codziennych czynności i są słabo chłonne. Z ciekawości, czego ty używasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ❤
Dlatego wolę nie kombinować i zawsze kupuję takie same, sprawdzone podpaski ;)
OdpowiedzUsuńPS: wg zaskakujący post xd
Usuń