Hello!
O książkach, które trzymam w pokoju - wbrew tytułowi posta nie lubię określenia biblioteczka w odniesieniu do tych książek - planowałam napisać już od jakiegoś czasu, ale nie mogłam się zebrać. Ostatnio jednak zainspirowały mnie zajęcia z antropologii literatury i pomysł tego wpisu coraz częściej chodził mi po głowie i domagał się realizacji. A ponieważ potrzebowałam rozpędzić się w pisaniu, bo muszę popracować nad magisterką i artykułem, a napisanie wpisu to świetny plan, aby znów wrobić się w pisanie, postanowiłam w końcu pomysł zrealizować.
W rzeczywistości brązy i pomarańcze na tym zdjęciu bardzo ładnie się ze sobą komponują, ogromnie żałuję, że nie widać tego na zajęciu.
To że z książkami, które mam w pokoju jest "coś nie tak" zrozumiałam, gdy kiedyś próbowałam zmienić ich ustawienie na regale i nic do siebie nie pasowało. Otóż podstawowy problem moich książek jest taki, że nieszczególnie specjalnie je zbieram. O mojej miłości do bibliotek już pisałam, należy też wziąć pod uwagę, że ostatnie 5 lat przez większość czasu mieszkałam w Gdańsku i to w akademiku, ogólnie za wiele książek nie kupuję. Moje książki w pokoju to głównie nabytki z liceum oraz prezenty. Przynajmniej te na górnym regale. Ale co z tymi książkami jest nie tak? Głównie ich przypadkowość. Otóż jestem posiadaczką siódmej części Harrego Pottera (dostałam ją na urodziny) i żadnej poprzedniej. Ale mam kolejną - to znaczy Harry Potter i Przeklęte Dziecko (także dostałam tę książkę na urodziny). Na mojej półce stroi Drugie życie Brie Tanner. Dość zapomniany (niesłusznie!) spin-off sagi Zmierzch. Której oczywiście żadnego z innych tomów nie posiadam. I tak Drugie życie dostałam na urodziny.
To nie moje książki, ale akurat Stróże stoją teraz w moim pokoju, więc o nich też napiszę. Bo problem z przypadkowym zbieraniem książek dotyczy nie tylko mnie, ale i mojego brata. I to z mojej winy, bo to ja kupiłam mu książki Stróże oraz Kłamca. Papież sztuk. Stróże to też spin-off Kłamcy. A ten konkretny tom Kłamcy ma "numer" 2.8. Nawet nie 2.5, bo 2.5 ma podtytuł Machinomachia.
Gdybyście się zastanawiali, jak piszę ten wpis, to po prostu patrzę na półkę i opisuję, co widzę od lewej do prawej. Teraz widzę kilka opracowań, jedną książkę, którą dostałam od autorki do recenzji i potem kolejny przykład nieco dziwnej zbieraniny. Otóż moje całe 3 książki Cassandry Clare, w kolejności: Pani Noc, Miasto kości i Miasto niebiańskiego ognia. Powinnam dokupić sobie drugi tom z serii Diabelskie maszyny dopiero byłoby zabawnie. W każdym razie Pani Noc to pierwszy tom trzeciej serii Cassandry Clare, Miasto kości to pierwszy tom pierwszej serii i mam go jeszcze w pierwszej okładce, która chyba jako jedyna z tego wydania była w miarę ładna, bo te okładki naprawdę są najbardziej znane z tego, że są brzydkie. Miasto niebiańskiego ognia to tom numer 6 pierwszej serii. Także jedną trylogię mam niedokończoną, a z pierwszej serii pierwszą i ostatnią książkę. Przy czym Miasto niebiańskiego ognia kupiłam już w innym wydaniu, okładki wyglądają jak te amerykańskie (jeśli się nie mylę).
Jedyną całą serią, którą posiadam jest trylogia: Illuminae, Gemina i Obsydio. Ostatniej części jeszcze nie przeczytałam i patrzy na mnie oceniająco z półki, ale gdy tylko książka do mnie przyszła, ogromnie trudno było mi przebrnąć przez jej początek i bardzo się zniechęciłam do wracania. Przy czym mam taki plan, że gdy już Obsydio przeczytam, to trylogię sprzedam. W przeciwieństwie do opisywanych wyżej książek wobec tych nic nie czuję i spokojnie mogą one znaleźć innego właściciela.
Schodzimy z regału i przenosimy się na półkę, na której stoją moje książki związane z Koreą Południową i Koreą Północną. W tym roku postanowiłam znaleźć dla nich oddzielne miejsce i stoją sobie wszystkie razem. Aczkolwiek przyznaję, że wygląda to nieco dziwnie, gdy Nothing to envy (które dotarło do mnie dosłownie wczoraj!) stoi obok Sekretów urody Koreanek.
I półka przy oknie. Najbardziej "dorosła". Stoją tam opracowania, które kupiłam do jednego z egzaminów, ale chyba odsprzedam je do antykwariatu, bo przypuszczam, że innym studentom polonistyki przydadzą się bardziej niż mi (a gdyby ktoś był zainteresowany bezpośrednio to ich tytuły to Kłopotliwe dziedzictwo oraz Artyści i historia). Mam tam także Zmierzch wydawnictwa Tajfuny i zbieram się, aby wybrać sobie kolejną książkę, ale z tego, co widziałam wynika, że dużo ich książek to zbiory opowiadań, a nie przepadam za taką formą. Mam tam także inne książki związane z Japonią i Chinami. Robiło się już za zwyczajnie, więc stoją tam także Bramy światłości tom I. Tu jest trochę kłopot z dokładnym liczeniem tomów serii, ale przed Bramami Światłości były książki: Siewca Wiatru oraz dwa tomy Zbieracza Burz. Po pierwszy tomie Bram Światłości były kolejne dwa (drugi czytałam, trzeciego jeszcze nie - a powinnam, bo z tego co pamiętam całkiem lubiłam tę serię, ale ja w sumie lubię większość rzeczy, w których są anioły). To uzupełnia brak przypadkowego środkowego tomu jakiejś serii. Oraz przypominało mi, że jeszcze do wakacji 2020 miałam jeszcze jeden taki przypadkowy tom ze środka cyklu książkowego. Otóż miałam 4 tom serii Dom Nocy pod tytułem Nieposkromiona. Serii nie dokończyłam, nie pamiętam nawet, na którym tomie skończyłam czytanie, chyba 9, ale w przeciwieństwie do serii Mai Lidii Kossakowskiej tej nie mam zamiaru kończyć.
Nie trzymam w pokoju książek, przy których pracowałam. Stoją w salonie, żartuję, że po to, aby rodzice mogli się nimi łatwiej chwalić. Ale w pokoju mam książki wydawnictwa, z którym współpracuję.
Oczywiście to nie są wszystkie książki, które mam w pokoju, ale to ta najzabawniejsza ich część.
A czy Wasze biblioteczki są albo bywają nietypowe?
Ciekawy zbiór ^^ u mnie raczej wszystko uporządkowane choć mam parę książek z którymi nie wiem co zrobić i tak sobie leżą między innymi - tak troche szkoda mi wyrzucić :)
OdpowiedzUsuńPS Mam to samo wydanie Harry'ego :D
Różnorodny zbiór. U mnie jest wszystko uporządkowane - od romansów (Judith Mcnaught, Karen Robards, Nora Roberts), poprzez kryminały (Agatha Christie, Mary HIggins Clark, Tess Gerritsen), do książek kryminologicznych (książki psychologiczne, prawnicze i stricte kryminologiczne).
OdpowiedzUsuńHhahaha, niezła zbieranina bez ładu i składu ^^ U mnie mam większy porządek, w samym pokoju mam mało książek, tylko te co akurat czytam i jedna półka zbieranych na bieżąco mang. Ale w domowej bibliotece wszystko jest mniej więcej uporządkowane tematycznie i jeszcze czasem z podziałem na np kraje autorów. Choć ostatnio za dużo kupuję i nie ma powoli miejsca więc niektóre książki są w przypadkowych miejscach
OdpowiedzUsuńJedyną zasadą mojej biblioteczki (oraz wszystkich książek w domu, bo to ja je zwykle układam) jest wysokość poszczególnych książek!
UsuńO tak, wysokość jest istotna! I kolor grzbietów ^^
UsuńWreszcie ktoś ma tak samo jak jak ja! Choć u mnie poszło to w trochę innym kierunku. Mam mnóstwo książek naukowych (a już szczególnie matematycznych), encyklopedii i takich o zwierzętach co dają zamiast zwykłej literatury w szkołach. Poza tym mam też swoje zbiory, ale one zajmują naprawdę niewielki procent i są przypadkowe na sto dwa. Też głównie prezenty. I tak mam np. Księżyc w nowiu nie mając poprzednich części czy Zagubionego Herosa (moja jedyna książka Riordana. I dzielę wszystko po prostu tematycznie (a w przypadku literatury pięknej autorami), więc estetycznie jest miszmasz. W przyszłości marzy mi się ładna biblioteczka, choć nie wiem jak to się połączy z minimalizmem. :D
OdpowiedzUsuń