Hello!
Chociaż na blogu opisuję zdecydowanie więcej reportaży, to bliskie mojemu sercu są wszelkie książki niefikcjonalne (chociaż droga poradników jest często wyboista) - w tym popularnonaukowe. A że mam słabość do samolotów i spodobał mi się błyskotliwy tytuł, wypożyczyłam książkę Pi razy oko.
Tytuł: Pi razy oko. Komedia matematycznych pomyłek
Humble Pie. A Comedy of Math Errors
Autor: Matt Parker
Tłumacz: Jakub Radzimiński
Wydawnictwo: Insignis
Gdy sięgałam po Pi razy oko, sądziłam, że jest to książka popularnonaukowa. Nie jest. Wartości popularyzatorskich w dziedzinie matematyki jej nie odmawiam, natomiast nie ma w niej ani przypisów, ani bibliografii i ogólnie z nauką nie ma ona wiele wspólnego. Jej autor jest byłym nauczycielem matematyki i stand-uperem i w stylu książki czuć to bardzo. Są w niej całe akapity tłumaczące życie i przygody autora, które bez żadnej szkody można z niej wyciąć. Pi razy oko to zasadniczo zbiór matematycznych anegdot i historyjek. Niestety często tragicznych. Im dalej czytałam, tym bardziej Komedia matematycznych pomyłek
nie wydawało mi się właściwym podtytułem. Podobnie - chociaż bardzo
doceniam - umieszczenie niekoniecznie poprawnego samolotu na okładce.
Kłopot z wieloma matematycznymi pomyłkami jest taki, że mogą prowadzić
do śmierci ludzi, strat finansowych i ogólnie nie są szczególnie
zabawne.
Autor miał chyba problem z wypełnieniem zakładanej liczby znaków, bo nie wiem, jak inaczej wyjaśnić długość tego akapitu. Przecież z niego ważne jest tylko jedno zdanie i można je było spokojnie dołączyć do kolejnego fragmentu tekstu.
Książce nie pomaga też fakt, że jest bardzo nierówna. Przy czym nie mam pewności, czy częściowo nie wynika to z mojego nieszczególnego zainteresowania niektórymi opisywanymi dziedzinami. Gdyby Pi razy oko to był film, część Little data bym przespała, bo jest niesamowicie nudna. W tekście zawarte są nic niewnoszące szczegóły, ale brakuje takich, które nadawałyby opowieściom kontekstu. Drugi rozdział za to jest bardzo ciekawy i dotyczy między innymi mostów. Później znów następuje nudniejszy fragment; kolejny za to czyta się już ciekawie. Gdybym miała zgadywać, co mogło to spowodować, sugerowałabym, że książka powstawała w częściach i to przez długi czas. Na to nakłada się opisywane wcześniej różne zainteresowanie poszczególnymi tematami i otrzymujemy książkę, którą czyta się trochę, jakby huśtało się na huśtawce.
Ogólne wrażenie z czytania jest jednak bardzo pozytywne, czyta się ją bardzo szybko i jest ciekawa. Choć sama odkryłam, że wiele poruszanych zagadnień matematycznych bardzo mnie nudzi. Albo to wina tego, że autor ma tendencję do nadmiernego rozwodzenia się nad niektórymi kwestiami. Do tego czasami opisane przykłady nie są tak klarowne, jak mogłoby się wydawać i potrzebowałyby więcej materiału ilustracyjnego.
Chciałam jeszcze wspomnieć, że moim zdaniem redakcja powinna była się zdecydować na zapis cyframi wszystkich (mniejszy od 20 też, nawet mniejszych od 100) liczb. Jest ich w tej książce bardzo dużo i o ile 25 420 raczej było zapisywane zawsze w ten sposób to na przykład 400/czterysta już różnie. I pewnie można to łatwo wyjaśnić (autor przedstawia równanie lub zapis matematyczny - 400; autor opisuje jakieś wydarzenie, w którym zginęło czterysta osób), ale dla mnie było to rozpraszające.
Wracając do elementu komedii - wydaje mi się, że tłumacz i redakcja w pewnych momentach zaprezentowali się od najbardziej błyskotliwej strony, bo w książce pojawiają się naprawdę bardzo zabawne wyrażenia. Chyba to widać po samym tytule. Oczywiście też nie wszystkie opisywane historie to tragedie (na przykład ta o geometrii piłki nożnej) i książka ma bardzo lekki ton.
Łatwo zauważyć, że mój stosunek do Pi razy oko jest bardzo ambiwalentny. Na proste pytanie: "Czy mi się ona podobała?", odpowiedziałabym: "Tak" (chociaż, jak już wspominałam, momentami mnie nudziła). Ale nie zmienia to faktu, że wyraźnie, czasami wręcz rażąco, widzę, ile ma problemów.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama!
Pozdrawiam, M
Tym razem nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńKurczę, zapowiada się całkiem ciekawie :D
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę, bo to zupełnie nie mój typ literatury.
OdpowiedzUsuńHmm, recenzja świetna jak zawsze, ale kompletnie nie ciągnie mnie do tej książki ^^
OdpowiedzUsuńMimo wszystko zainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się skusić, tylko nie wiem, czy i mnie by nie nudziła momentami.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńRecenzja fantastyczna, jednak tym razem wiem, że to nie będzie książka dla mnie. Na pewno znajdzie swoich miłośników :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Nie słyszałam o niej ❤
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad tytułem, chociaż odstraszają mnie trochę te nudne fragmenty ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaję mi się ciekawa, mimo Twoich zastrzeżeń. Na pewno do niej zajrzę :)
OdpowiedzUsuń