sobota, 20 sierpnia 2022

Bezsilność - Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej

 Hello!

Z książką Przesłonięty uśmiech łączy mnie dość długa historia. Wydaje mi się, że pierwszy raz o jej powstawaniu usłyszałam prawie dokładnie dwa lata temu. Potem regularnie sprawdzałam zapowiedzi Czarnego, ale jej tam nie widziałam i nie widziałam. Później - w maju 2021 - dowiedziałam się, że książka ma wychodzić jesienią tego roku. Ale się nie ukazała. W końcu w listopadzie napisałam maila do wydawnictwa i takim sposobem dowiedziałam się, że ukaże się w marcu 2022 - tak na Dzień Kobiet. Zamówiłam książkę już w przedsprzedaży, książka do mnie dotarła, ale dowiedziałam się czegoś, co zniechęciło mnie do czytania. 

Koreańskie bingo - Przesłonięty uśmiech  

Książka Przesłonięty uśmiech z kobietą na okładce, obok żółtych i czerwonych kwiatów w kamiennym kwietniku

Tytuł: Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej
Autorka: Anna Sawińska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

Zacznę od tego, czego tej książce brakuje: przypisów i bibliografii. W Przesłoniętym uśmiechu nie ma pół przypisu. Ani bibliograficznego, ani żadnego innego (na przykład wyjaśniającego zastosowaną latynizację i dlaczego nie wykorzystano w książce polskich zapisów nazw Pusanu i wyspy Czedżu) - a gdy przywołuje się statystyki, powołuje na dane, przytacza opisywane gdzieś wcześniej przykłady - trzeba podać ich źródła kropka. Wydało mi się to zakrawające na ironię, że w powieści Kim Jiyoung. Urodzona w 1982, która też nie jest idealnym przykładem praktyk wydawniczych, bo tłumaczona była z angielskiego, są konkretne przypisy do na przykład raportu o stanie zatrudnienia oraz przypisy od tłumaczki, dotyczące jakiś aspektów tekstu/kultury - ale zabrakło tego w reportażu. Część kultury tłumaczona jest w samej treści reportażu, ale brak bibliografii był powodem, dlaczego tak długo odkładałam lekturę tej książki. Bo to też bardzo zaskakujące, jakim sposobem książka w takiej formie przeszła cały proces wydawniczy i nikt nie zasugerował potrzeby przypisów. 

I to tyle z łyżki dziegciu, bo poza tym to naprawdę dobra książka (chociaż jak zauważycie dalej, ostatecznie mam nieco mieszane uczucia). Zgadzam się z opiniami, że spośród podobnych książek dotyczących kobiet w innych krajach, w bohaterkach z Przesłoniętego uśmiechu jakoś najłatwiej zobaczyć podobieństwa do sytuacji kobiet, które widzi się dookoła siebie. Ponadto - biorąc pod uwagę jak Korea Południowa i Japonia chciałyby się od siebie różnić - wiele z tych historii, szczególnie jeśli w jakiś sposób dotyczą dzieci, są bardzo podobne do historii o kobietach w Japonii. A z innej strony - o podobnych doświadczeniach kobiet w Chinach. Czytając tę książkę, poczułam chyba jakiś rodzaj negatywnej kumulacji, jakby Korea zogniskowała wiele negatywnych zjawisk z sąsiadujących z nią krajów (i aż się chce napisać, że to wszystko wina Konfucjusza). Ale co ciekawe, z książki nie bije jakiś antyjapoński sentyment (choć mógłby), natomiast antyamerykański - owszem (to też niezaskakujące, amerykańscy żołnierze nie są w Korei popularni).

Jeśli komuś się wydaje, że Korea Południowa to magiczna kraina z k-dramy, to ta książka skutecznie go obudzi. A na pewno pokaże, że nie można przez pryzmat k-dram patrzeć na Seul i korporacje. Mam też - być może mylne - wrażenie, że moment zachłyśnięcia się Koreą w wydaniu hiperpopularnym minął i teraz buduje się zupełnie inny obraz tego kraju w Polsce (nie mogę nie zaznaczyć, że Republika Korei stała się w Polsce ostatnio bardzo popularna z powodu czołgów - co może także wzmacniać skojarzenie Korei Południowej z Koreą Północną). 

Przesłonięty uśmiech ma dziewięć rozdziałów (w tym epilog) i posłowie. Każdy rozdział to opowieść innej kobiety. Ułożone są od najstarszej (73 lata) do najmłodszej (22 lata), by na koniec wrócić jeszcze do pierwszej bohaterki, co stanowi bardzo przemyślane zamknięcie i podkreśla strukturę książki. W sumie Przesłonięty uśmiech ma 278 stron, rozdziały średnio po około 30. Książkę czyta się raczej szybko, opowieści płynął, jeśli autorka wplata w nie dane robi to znakomicie i przywoływane statystyki nie psują toku wypowiedzi. Przy czym - to nie są proste historie, czytanie ich boli, ale ja byłam przygotowana na temat, a część rzeczy (typu właśnie statystyki) znałam wcześniej, słyszałam też o większości medialnych spraw, o których wspomina autorka. Więc w pewnym sensie nie była to dla mnie książka zaskakująca, choć nie zmienia to faktu, że poruszająca i porażająca. Bo bije z niej mimo wszystko taka bezradność, bezsilność i pogodzenie się z losem. A najczęściej takie obchodzenie wszystkiego dookoła, aby gdy się nie musi, nie myśleć za wiele - co jest straszne. Większość bohaterek książki jest do siebie podobna - wtłamszona w społeczne oczekiwania, z których wydaje im się, jest za późno się urwać. Albo naprawdę nie mogą tego zrobić. Warto też zaznaczyć, że kilka bohaterek wychowywało się przynajmniej przez jakiś czas poza Koreą - co przedstawia dodatkową perspektywę zderzenia się z kulturą tego kraju po powrocie. 

Większy mężczyzna siedzący w biurze, tekst "As a wife, shoud you really be getting in the way of your husband's career" (Czy jako żona powinnać przeszkadzać mężowi w rozwijaniu kariery?)
Oglądam Extraordinary Attorney Woo, a tam odcinek (12) idealnie wpasowujący się w tematykę opisywanej książki. Serial można oglądać na Netflixie.

Oprócz ostatniego rozdziału - gdy czytałam ostatni rozdział, to mną telepało. To historia Yoony, która obecnie pracuje w saunie, ale wcześniej pracowała w klubie dla dorosłych - i tak, działy się tam rzeczy, które w straszny sposób bardzo łatwo sobie wykoncypować. Autorka dzięki tej opowieści może opisać trochę koreańskiego prawa i podejścia do na przykład aborcji (nielegalna, powszechna, kobieta może pójść do więzienia) czy faktu, że upojenie alkoholowe upośledza myślenie i jest to okoliczność łagodząca. Ponadto opisywane też wcześniej zmiany w prawie podkreślają, w jak żółwim tempie zachodzą jakiekolwiek przemiany w Korei. Jeśli chciałoby się, aby zamykający taką książkę rozdział dawał jakąś iskierkę nadziei - to chociaż wydaje się, że Yoona wyrwała się z najgorszego miejsca, w którym była - to tego nie robi. Nie napiszę, że Przesłonięty uśmiech jest przepełniony totalnym nieszczęściem, bo to jednak daleko idąca teza - ale optymizmu i patrzenia z nadzieją w przyszłość w tych opowieściach też raczej nie ma. Trudno to ocenić, ale wydaje się, że bohaterki książki nieszczególnie wierzą w jakieś systemowe czy mentalne zmiany (a na pewno nie wcześniej niż za 30 lat).

Odrobinę brakowało jakieś buntowniczki z prawdziwego zdarzenia (choć poznajemy historię CEO firmy tworzącej gry komputerowe). Ale najbardziej (poza przypisami) brakowało mi w tej książce informacji o koreańskim feminizmie - a dokładnie o reakcjach społeczności na otwarte przyznawanie się do bycia feministką; ale zadowolona byłabym z jakichkolwiek informacji o feminizmie w Korei Południowej. Gdy robiłam Koreańskie bingo do tej książki uświadomiłam sobie, że w Przysłoniętym uśmiechu trochę brakuje opowieści kobiety z Korei Północnej, która teraz żyje w Republice.

Wracając do plusów - jak mało komu autorce udaje się bardzo naturalnie w tok wywodów wplatać informacje o kulturze Korei. W Przesłoniętym uśmiechu jest wiele odniesień do tradycji i zwyczajów, o których wspomina się w książkach o Korei bardzo rzadko. Poza tym książka jest krótka i trochę za bardzo skupia się na duży mieście - ale z drugiej strony, wiadomo że nie da się objąć wszystkiego na niecałych 300 stronach. Można było jedna tę wielkomiejską perspektywę jakoś zaznaczyć. Jest mało przeglądowa - albo naprawdę doświadczenia kobiet w całej Korei Południowej aż tak bardzo się od siebie nie różnią (w co trochę wątpię). 

Poza danymi i niekiedy opisami sytuacji, w których rozmawia z bohaterkami, autorka nie dodaje wiele od siebie (choć jej nastawienia do niektórych spraw można się domyślać po używanych przymiotnikach), ale czasami naprawdę warto byłoby dodać więcej kontekstu osadzającego historię i uwiarygadniającego reporterkę (innymi słowy: dlaczego bohaterki na tyle zaufały autorce, aby opowiedzieć jej o życiu). Można się łatwo domyślić, że autorka część bohaterek poznała w pracy, ale niektóre nie są takie oczywiste. To można doliczyć do kolejnego elementu spisu treści, którego książce brakuje.

Gdy zaczynałam czytać tę książkę, obawiałam się, że będę rozczarowana - bo tak kończy się moje czytanie wielu książek, na które szczerze czekam - ale na szczęście nie. To dobra, zdejmująca klapki z oczu książka, chociaż bez przypisów, o bardzo wielkomiejskiej perspektywie, bez głosu kobiety z Korei Północnej żyjącej w Republice i rozdziału autorskiego, w którym autorka wprowadziłaby w temat i zbudowała swoją wiarygodność. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama (bookart_klaudia)!  

Pozdrawiam, M

15 komentarzy:

  1. Myślę, że kiedyś sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mogłaby mnie zainteresować ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię reportaże od tego wydawnictwa, więc i ten prędzej czy później przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Siedzę ostatnio pod kamieniem, bo nie wiem nic o tych koreańskich czołgach. W wolnej chwili doczytam, czemu to tak teraz popularne. Książka z jednej strony mnie kusi, z drugiej nieco odpycha. Chciałabym chyba poczytać więcej o zmianach na lepsze, o silnych kobietach, a nie poznawać (kolejne) przykłady beznadziei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska kupuje sprzęt wojskowy od Korei Południowej (a Korea Południowa jest dobra w sprzęt wojskowy, bo za sąsiada ma Koreę Północną) - tak w skrócie.
      Rozumiem potrzebę czytania o zmianach - to była moja 3 lub 4 książka z rzędu dotycząca sytuacji kobiet i niestety tak wyszło, że każda kolejna przedstawiała większy obraz bezsilności.

      Usuń
    2. Oo, bardzo dziękuję za informację :)

      No to teraz przydałoby się coś na osłodę. Nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy, ale na pewno coś się znajdzie.

      Usuń
  5. Raczej nie czytuję tego typu książek, ale tę chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie książka zainteresowała, dlatego dopisuję ten tytuł do mojej listy. Chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam. Bardzo mi się podobała

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi całkiem ciekawie, a w biblioteczce mam kilka książek z koreańskimi wątkami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Choć recenzja bardzo ciekawa, to książka chyba jednak nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym przeczytać tą książkę, myślę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, że W Przesłoniętym uśmiechu jest wiele odniesień do tradycji i zwyczajów Korei.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam w planach tę książkę i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3