Hello!
Przeczytałam Niewidzialne kobiety i uważam, że każdy powinien przeczytać tę książkę, ale trzeba pamiętać, że jest to książka z jasną tezą (niewidzialne kobiety) i nieukrywanym sposobem dowodzenia tej tezy (jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn) - co oznacza, że argumenty z badań naukowych i statystycznych przedstawiane są tak, aby tę tezę wspierać.
Tytuł: Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn
Autorka: Caroline Criado Perez
Autorka przekładu: Anna Sak
Wydawnictwo: Karakter
Praktycznie każde zdanie tej książki niesie jakąś informację, jakieś dane - co może być przytłaczające dla czytelnika nieprzyzwyczajonego do takich tekstów. Jednocześnie ogromne wrażenie ogrom pracy włożony w zebranie i opracowanie źródeł, na których pracuje autorka. Tym bardziej, że jak sama pisze, czasami trzeba było wyczytywać dane z ich braku. Liczbowo prezentuje się to następująco - Niewidzialne kobiety mają 64 strony przypisów, a treść - stron 393.
Trzeba zaznaczyć, że mimo szerokiego spektrum krajów, o jakich wspomina Caroline Cardio Perez, to wciąż pewne grupy kobiet pozostają niewidzialne - i mam tu na myśli głównie samotne dziewczyny w wieku 20-30. W książce dużo miejsca poświęcono pracy opiekuńczej kobiet, różnicy w zarobkach, możliwościach pracy, ale - no właśnie - autorka skupia się, aby na światło dzienne wydobyć kobiety zamężne i z dziećmi. Ale jest to w sumie jedyny wielki zarzut wobec tej książki, bo autorka oczywiście porusza także tematy, na które stan cywilny i posiadanie dzieci nie mają wpływu - jak choćby bezpieczeństwo leków czy ogólne poczucie bezpieczeństwa. Między wierszami łatwo wyłapać, że nadrzędnym tematem, wątkiem Niewidzialnych kobiet jest właśnie bezpieczeństwo w różnych wymiarach i aspektach. Można napisać, że z jednej strony człowiek nie chciałby mieć paranoi, ale z drugiej - dane do tego zachęcają.
Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że to takie odwrócone Factfulness - oraz że są powody, dlaczego Factfulness napisał mężczyzna.
To naprawdę książka otwierająca oczy i podkreślająca, że kobiety powinny po prostu wspierać inne kobiety. Gdybym jednak miała się jeszcze czegoś przyczepić - to trochę za dużo w niej badań i przykładów ze Stanów Zjednoczonych (a USA - jak mężczyzna nie jest "typowym" człowiekiem, bo jest tylko połową ludzkości - nie jest typowym krajem). A na przykład żadnego z Egiptu czy Chin. To też oczywiste, że to książka z jasno postawioną tezą i przykłady ją potwierdzające bardzo łatwo znaleźć, ale rzucił mi się w oczy taki fragment, gdy autorka pisze przez kilka stron właśnie o USA, by potem przywołać badanie ze Szwecji. Wiem, że to, gdzie badanie było robione - jeśli obejmowało dużą i być może międzynarodową grupę osób badanych - może nie mieć ogromnego znaczenia, ale czasami takie skakanie z państwa na państwo budziło mój niepokój. W znaczeniu takim, że jasne w każdym państwie jest luka na temat danych dotyczących kobiet, ale jednocześnie zakładanie, że w każdym kraju są dokładnie takie same przepisy prawne i warunki (chociażby kwestia urlopu macierzyńskiego w Stanach) może nie być najlepszą strategią. Albo przynajmniej powinno być to bardzo jasno gdzieś zaznaczone.
Muszę przyznać, że było mi nieco głupio czepiać się tej książki - bo temat ważny i ogólnie jest to dobra książka i powinno ją przeczytać możliwie najwięcej osób, szczególnie mężczyzn - ale polecam lekturę 5 i 6 gwiazdkowych recenzji na Lubimy Czytać, bo ich autorzy często punktują różne zastrzeżenia, które oni, czy raczej one, mają wobec tej książki (choć też trzeba uważać, bo znajdują się wśród nich uwagi poniżej krytyki). Co mnie trochę zaniepokoiło, to wspomnienia osób z różnych branż, o których napisała autorka, o tym, że niekiedy jej opisy wcale nie oddają realiów. Bo sama wiem, że był pewien fragment (niestety zupełnie zapomniałam, czego dokładnie dotyczył), co do którego byłam pewna w 98%, że to, co autorka opisuje jest nieco naciągane i nie do końca takie, jak przedstawiała. Ale jak pisałam - to jest książka z jasną i nieukrywaną tezą, pisana z jednoznacznie określonej perspektywy - więc nie jest to zaskakujące, jak argumenty są dobierane i opisywane. I odpowiedź na pytanie "Czy czytać?", brzmi jednoznacznie "Tak".
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama (bookart_klaudia)!
Zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńBędę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńTytuł zapisany!!!!
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam w planach tę książkę i mam nadzieję, że w końcu znajdę na nią czas.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niektóre fakty w tej książce wydają się naciągane, ale taka jest najwidoczniej perspektywa autorki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto przeczytać tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńAktualnie nie dla mnie.. Na ten moment wolę lżejsze klimaty :)
OdpowiedzUsuńMusiałbym przeczytać by zobaczyć i skomentować. ;)
OdpowiedzUsuńTemat wyjątkowo ciekawy. Chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wydaje sie ciekawa. Póki co mam dużo lektur do nadrobienia, ale w przyszłości może i po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSuper, że jest taka pozycja. Muszę się z nią zapoznać :) okładka też kusi! Dobrego poniedziałku i wspaniałych wakacji :)
OdpowiedzUsuńTak, sytuacja prawna w każdym kraju jest inna, czasem wręcz jaskrawo odmienna.
OdpowiedzUsuńA książkę chętnie przeczytam :)
A mnie jakoś nie specjalnie zainteresowala. Nie przepadam za takimi pozycjami
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście dziesięciu książek, które przeczytam w najbliższym czasie. Będę się starać z całych sił nie wpychać przed nią innych tytułów. Za długo czekała na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, na pewno dam jej szansę za jakiś czas. ;)
OdpowiedzUsuńMam tę pozycję na czytniku, ale jeszcze dojrzewam do jej przeczytania. Chciałbym sięgnąć od razu po kilka książek poruszających tematykę dyskryminacji i wykluczenia, więc na razie cierpliwie zbieram odpowiednią kolekcję.
OdpowiedzUsuń