środa, 15 marca 2023

O narracjach - Columbine. Masakra w amerykańskim liceum

Hello!

Zaczynam ten wpis i zacząć nie mogę, bo jak na dobrą sprawę racjonalnie wyjaśnić czytanie książki o masakrze w szkole w USA. Ale może niech blurp wyjaśni, dlaczego to ważna książka i dlaczego była chyba jednym z najpopularniejszych reportaży wydanych w zeszłym roku.

Columbine. Masakra w amerykańskim liceum

Tytuł: Columbine. Masakra w amerykańskim liceum
Autor: Dave Cullen
Tłumacz: Adrian Stachowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie

Eric Harris i Dylan Klebold wyglądali na zwykłych licealistów. Chodzili do szkoły na przedmieściach Denver, umawiali się z dziewczynami – lub próbowali je podrywać – i podłapywali pierwsze prace. Lada chwila mieli iść na studia. Jednak na wiele miesięcy przed balem maturalnym zaczęli planować zamach bombowy na swoich rówieśników. Zrobili to 20 kwietnia 1999 roku. Bomby nie wybuchły, więc zastrzelili dwanaścioro uczniów i nauczyciela, ranili jeszcze dwadzieścia cztery osoby. To wydarzenie przeszło do historii jako masakra w liceum Columbine. Właśnie do tej tragedii porównywano wszystkie kolejne strzelaniny w amerykańskich szkołach.

Dave Cullen był jednym z pierwszych dziennikarzy na miejscu zdarzenia. Dokumentował tę książkę aż dziesięć lat, demaskując wszystkie narosłe wokół tej sprawy mity i przyglądając się losom zmagającej się z dramatem lokalnej społeczności. Korzystając z obszernego materiału dowodowego, stworzył wielokrotnie nagradzany klasyk współczesnego reportażu. To historia drogi do morderstwa, ale też krzepiąca opowieść o gojeniu się ran i nadziei. 

Dalej w tekście będę używała słowa masakra, bo jest ono w podtytule książki. Starałam się także pisać dość delikatnie i raczej o narracji niż o wydarzeniach. A ten fabularyzowany reportaż niestety czasami utrudnia oderwanie zabiegów literackich od osób i faktów.

Nie lubię tego rodzaju reportażu, w którym autorzy wkładają w głowy postaci występujących na ich kartach przemyślenia. Nawet jeśli odtwarzają je z zapisów, dokumentów, pamiętników i nie podważam ogromnej pracy autora (który w przypisach - stanowiący lekturę samą w sobie - tłumaczy naprawdę bardzo dokładnie skąd czerpał informacje). Jednak wydaje mi się szczególnie niesprawiedliwe opisywanie zakładanych przemyśleń osób, które już nie żyją. Takie fabularyzowane, literackie reportaże to nie mój typ książki. A jednocześnie nie mogę zaprzeczyć, że książkę czyta się błyskawicznie. Ma 600 stron - a przeczytałam ją w niecałe pięć dni. To po pierwsze zasługa przyjętej narracji, a po drugie krótkich rozdziałów. To także bardzo równa książka - co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Cullen pracował nad nią dziesięć lat - autor ma swój styl i rytm, które są bardzo efektywne.

Mam dwa zastrzeżenia do wydania: po pierwsze - mniejsze marginesy, większe litery. Po drugie - wiele bym dała za listę osób z wyjaśnieniami kim byli, bo można się pogubić. Tych imion może nie jest bardzo dużo i najważniejsze się powtarzają, ale autor trochę skacze: a to w chronologii (co samo w sobie początkowo wydawało się problematyczne, ale jest przeprowadzone bardzo sprawnie), a to w punktach widzenia i czasami jakiś punkt odniesienia byłby bardzo pomocny. 

A propos tej chronologii i początkowego wrażenia chaosu: narracja podzielona jest na dwie części, z czego druga także jest podzielona na takie dwie i pół linii narracyjnych. Pierwsza część to czas wokół szkolnego balu, w której zostajemy zapoznani z okolicą i okolicznościami, szkołą i uczniami oraz częściowo ich rodzicami, podwójnymi przygotowaniami do balu i do masakry. Później odtworzone są wydarzenia 20 kwietnia niemal minuta po minucie. Następnie jest część druga (temu podziałowi niekoniecznie odpowiadają części i rozdziały samej książki), gdy równolegle dowiadujemy się więcej o historii Erica i Dylana - w części psychologicznej poprzez perspektywę psychiatry pracującego dla FBI oraz chronologicznie, co robili przez głównie dwa lata prowadzące do masakry - oraz gdy poznajemy przyszłość, czyli to wszystko, co działo się po masakrze. Reakcje rodzin, ocalałych, mediów. W dużej mierze także to, ile było znaków na niebie i ziemi - a dokładnie w policyjnych kartotekach, które po masakrze były utajone albo jakieś dokumenty z nich znikały - że coś złego może się stać. Autor dość skrzętnie ukrywa swój ogólny stosunek do wszystkiego, co odtwarza (osobiście wypowiada się szczególnie w posłowiu; książka zawiera też tłumaczenie wstępu z wydania z 2019 roku), ale da się wyczuć, że dupochronienie organów ścigania, aby nikt nie dowiedział się, że oni dużo wcześniej dostawali sygnały, że Eric może być niebezpieczny, drażniło autora. I to chyba podwójnie - jako człowieka, którego jakoś ta tragedia dotknęła, i jako dziennikarza, który zwraca uwagę na etyczną stronę swojego zawodu.

I to było czymś, co najbardziej podobało mi się w tej książce, czyli auto/metanarracja na temat roli dziennikarzy i narracji, jaką tworzyła prasa o tej całej sprawie. Nie było tego wiele, ale odpowiedzialność mediów i rola mediów to ważne tematy. Reporter

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

 Trzymajcie się, M

7 komentarzy:

  1. Znam kogoś, kogo ta książka na pewno zaciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabularyzowana forma reportaży nie należy również do moich ulubionych. Co nie zmienia faktu, że książkę chce przeczytać. Myślę, że mnie również zaciekawiłaby rola dziennikarzy i wpływ mediów. Szkoda, że było tego mało. Podobny temat poruszył Matt Taibbi w swojej książce ,,Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem". Pierwsza połowa książki jest ciekawa i uniwersalna. Druga wymaga znajomości amerykańskich mediów i person, ale mimo wszystko z tej pozycji da się wyciągnąć kilka informacji i mechanizmów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za reportażami, tym bardziej taka fabularyzowana forma do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co jakiś czas sięgam po jakiś reportaż. Ten również planuję przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Reportaż to wymagająca dziedzina...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatni taki głośny reportaż, który czytałam to "Jedyny samolot na niebie" o 11 września, ale tę książkę też już mam w swoich zbiorach. Trochę obawiam się fabularyzowania i myślę, że też mogę mieć obiekcje co do tego, że autor pisze o przemyśleniach ofiar. Ale i tak jestem pod wrażeniem tego, że ktoś 10 lat pracował nad jednym tematem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa powieść, dzięki za polecenie!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3