środa, 19 kwietnia 2023

Dokąd zmierzamy - Podziemie pamięci

 Hello!

Widać, że w Tajfunach lubią Yoko Ogawę, bo to trzecia jej książka wydana przez wydawnictwo i trzecia przeczytana przeze mnie. Mój entuzjazm wobec Ukochanego równania profesora i Grobowej ciszy, żałobnego zgiełku był umiarkowany i liczyłam, że Podziemie pamięci bardziej przekona mnie do autorki, bo brzmi, jak coś, co może mi się spodobać. Jak wyszło?

Książka Podziemie pamięci leżąca w kwiatach


Tytuł: Podziemie pamięci
Autorka: Yoko Ogawa
Tłumaczka: Anna Karpiuk
Wydawnictwo: Tajfuny

Mieszkańcy bezimiennej wyspy żyją w świecie, z którego regularnie znikają najzwyklejsze przedmioty – kapelusze, róże, fotografie, wstążki. Jednego dnia są na wyciągnięcie ręki, drugiego zacierają się w pamięci, tracąc jakiekolwiek znaczenie. Większość poddaje się presji zapominania z całkowitą uległością, a nieliczni niepokorni trafiają pod nadzór policji pamięci. Młoda pisarka, która na rzecz tajemniczej instytucji straciła rodziców, postanawia ukryć w podziemiach domu przyjaciela, który potrzebuje ochrony. Ale czy życie w zamknięciu będzie miało kiedyś koniec? (blurb)

Uprzedzam, że może nie do końca zdradzam wydarzenia z książki (prawdę napisawszy fabuła - chociaż bohaterka informuje o upływającym czasie - z perspektywy czytelnika toczy się zaskakująco szybko) to w pewne sposoby odnoszę się do jej zakończenia i różnych motywów - dla niektórych osób te sugestie mogą być spoilerami. Przy czym piszę też o końcu książki - w każdym razie uważajcie.

Lektura tej książki wyzwala w czytelniku mnóstwo pytań: gdzie jest wyspa, czym jest tajna policja i skąd się wzięła (czy rekrutuje się z mieszkańców wyspy?), czy to wszystko jakiś projekt i transmisja? Dlaczego bohaterka wie, co to samolot? Na czym dokładnie polega znikanie (bo nie jest ono tak do końca fizyczne, a przynajmniej nie bezpośrednio). Czy tajną policję dotyka znikanie? Ja zastanawiałam się nad obojętnieniem (w pewnym momencie bardzo adekwatne staje się określenie, że coś obchodzi - czy raczej nie obchodzi - nas jak zeszłoroczny śnieg) i wieloma, wieloma innymi aspektami świata i jego działaniem. Oczywiście zasadne jest pytanie, czy wszystko w końcu zniknie. Zastanawianie się nad niektórymi odpowiedziami - na przykład tymi dotyczącymi policji - nie jest owocne, ale to oczywiste, że to taki typ książki, że od początku wiadomo, że jesteśmy wrzuceni w środek świata przedstawionego i raczej ich nie poznamy. Za to niepokój utrzymuje się stale.

Podziemie pamięci przedstawiane jest jako dystopia - i rozumiem czemu, osią fabuły jest ukrywanie się przed tajną policją i cały świat jest opresyjny - ale miałam wrażenie, że to bardziej krocząca apokalipsa i całość prowadzi po prostu do końca świata.  

Książka jest naprawdę bardzo ładnie napisana, chociaż we mnie wzbudzała raczej intelektualne niż emocjonalne odczucia. Jest intrygująca, ale raczej w kontekście świata przedstawionego niż bohaterów - trochę się to zmienia wraz z postępem fabuły, ale emocjonalnie dużo bardziej poruszające były wplecione w tekst fragmenty powieści pisanej przez główną bohaterkę.

Tak, nasza bohaterka jest powieściopisarką! A osobą, której pomaga, jest jej redaktor. To bardzo dotykające na osobistym poziomie - bo i powieści (czy opowieści), jak i słowa są w tej książce bardzo ważne, ale wrócę do tego za chwilę. Tutaj chciałabym wspomnieć, że zasadniczo nasza główna bohaterka nie jest szczególnie... bohaterska. Jej czyn to nie wyraz buntu, ale coś, co racjonalnie wynika z jej życiowych doświadczeń. To nie jest walka z systemem, to wyraz znakomitego zdawania sobie sprawy z konsekwencji i ciągów przyczynowo-skutkowych. Można to jednak także odbierać, jak wyraz jej impulsywności - bo jeśli jest jedna jasna cecha jej charakteru to właśnie ta. 

To ciekawe, bo z wielu różnych dystopii ta jest przerażająco prosta, konformistyczna i realistyczna (chociaż momentami mogłaby być bardziej subtelna). Podziemie pamięci zaczyna się dość metaforycznie - a na pewno składnia do zastanawiania się nad wieloma aspektami - aby pod koniec (choć jeszcze nie na sam) przywalić bardzo niepokojącymi i znanymi z historii obrazami (blurb odwołuje się do Roku 1984 i Dziennika Anne Frank - to drugie trochę na wyrost, ale brakuje 451° Fahrenheita - może ze względu na lekki potencjalny spoiler). A sam koniec... jak pisałam, koniec świata był kroczący. I chociaż spodziewałam się wielu różnych rzeczy, a cała książka na dobrą sprawę jest bardzo poukładana i logiczna (jeśli przymkniemy oko na pewne drobnostki), postęp zaskoczył nawet mnie. 

W budowie opowieści podobało mi się ogromnie, że jedni bohaterowie przejmują rolę innych, że autorka, o ile może, jest dla swoich bohaterów bardzo miła, wszystko jest skonstruowane. Co odnaleźliśmy w środku strzelby Czechowa. Również odniesienia pomiędzy życiem i doświadczeniem bohaterki a fabułą jej pisanej powieści - czasami zaskakujące i na dobrą sprawę dość niejednoznaczne. Rozpuścimy się w konformizmie, ale czy na dobrą sprawę mamy na to wpływ? Co zależy od nas, a co od jakiś zupełnie nieznanych uwarunkowań? Czy próba ułożenia sobie życia w świecie zastanym to coś złego? Konformizm czy obojętność nas pokona, dlaczego obojętność jest taka łatwa? Czy to wypranie z emocji mieszkańców wyspy było prawdziwe. Pytań jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi - i mogłoby to być frustrujące, ale to o zastanawianie się chodzi. 

Jak łatwo zauważyć, że trzech książek Yoko Ogawy, które przeczytałam, ta podobała mi się zdecydowanie najbardziej. A co ciekawe, na takim Lubimy Czytać ta książka ma najniższą ocenę spośród nich. Ponadto dla wielu osób ważny jest sam motyw pamięci, który jakoś łączył się z utratą - ale ja sama zwracałam uwagę na zupełnie inne elementy tekstu. Piszę to, aby podkreślić, że naprawę warto zmierzyć się samemu z tą lekturą.  

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M


13 komentarzy:

  1. Świetne, że książka przypadła Ci do gustu

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszukam tej książki! Dziękuję za recenzję, bo dzięki niej wiem, że taka książka została w ogóle wydana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiła mnie ta książka. Chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic Yoko Ogawy, ale mam jej książki na oku. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie ♡
    Nie czytałam tej książki, nie znam też twórczości autorki. Bardzo chętnie poznam bliżej, piszesz o tym tytule tak zachęcająco, że naprawdę mam wielką ochotę go przeczytać!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam cztery książki Ogawy i ta podobała mi się najmniej, pewnie dlatego, że niektóre sceny były mocno naiwne. Na przykład ta z przeszukiwaniem domu bohaterki – jakoś nie umiem uwierzyć, by tajna policja, przyuczona do znajdowania ukrywających się ludzi, nie zajrzała pod dywan i nie zauważyła, że pomiędzy parterem a piętrem znajduje się zamaskowany pokój. Moje ulubione książki tej autorki to Muzeum ciszy oraz Grobowa cisza, żałobny zgiełk. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tajna policja wydała się wyszkolona, ale ograniczona - jeśli mieli zrobić jedną rzecz, to robili tę jedną rzecz.
      Muzeum ciszy nie czytałam, Grobowa cisza okazała się zupełnie nie moim typem książki.

      Usuń
  7. nie znam twórczości autorki i tej książki nie miałam w planie, ale kto wie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że książka Ci się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Literacko ciągnie mnie na Daleki Wschód. Dlatego przypuszczam, że prędzej czy później przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  10. Gracias por la reseña Tomo nota Te mando un beso. Enamorada de las letras

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa recenzja. Skoro polecasz, może sięgnę po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno kupiłam "Ukochane równanie profesora" i dobrze wiedzieć, że nawet jeśli mi się nie spodoba to jest nadzieja, że "Dokąd zmierzamy" bardziej przypadnie mi do gustu. Cieszy mnie to, że coraz więcej takich książek pojawia się na naszym rynku.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3