sobota, 1 kwietnia 2023

Perspektywa Anglika nie jest interesująca - Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie

 Hello!

Wiedziałam, że ta książka wyszła, słyszałam o niej dobre rzeczy (dużo lepsze niż o W pułapce doskonałości i Chińczycy, Koreańczycy, Japończycy), ale jestem naturalnie sceptyczna wobec takich projektów i kupować omawianej dzisiaj książki nie miałam zamiaru. Ale gdy tylko zobaczyłam, że jest w bibliotece - szybciutko po nią pobiegłam. 

Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie

Tytuł: Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie
Autor: Michael Booth
Tłumaczenie: Barbara Gutowska-Nowak
Wydawnictwo: bo.wiem (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego)

Oczywiście już samym początku książki zostałam pokonana co najmniej dziwnymi decyzjami dotyczącymi sposobu zapisu nazw własnych na mapie (a w tekście nazwy są nieodmieniane! i bardzo utrudnia to czytanie). Później było odrobinę lepiej, bo w tekście można było przeczytać więcej niż jedną wersję zapisu imion i nazwisk (chociaż dlaczego zabrakło Moon obok Mun?). Ponadto książka nie ma ani przypisów, ani bibliografii - a autor przywołuje całkiem liczne cytaty. Wróć, ma jakieś przypisy, ale jestem pewna, że to zasługa tylko i wyłącznie polskiej redakcji. A jak już jesteśmy przy polskiej redakcji (czy raczej korekcie) - do strony tak 160 nie widziałam w tekście ani jednej usterki, a potem bum! co stronę: brak pochylania, brak kropki, brak spacji, brak cudzysłowu - nie wiem, co się stało, ale coś niedobrego.

To ciekawe, jak zainteresowanie k-popem wpływa na zaskakującą wiedzę o sprawach i konfliktach międzynarodowych - a przynajmniej między tymi trzema krajami. Sporna wyspa - jakiś dawny idol zabrał tam swoje dziecko w ramach podsycania patriotyzmu; ban na k-pop w Chinach oraz przygody idoli z Chin w Korei, Tzuyu, która urodziła się na Tajwanie i co stało się, gdy przedstawiła się jako Tajwanka; symbolika i waga flagi Cesarstwa Wielkiej Japonii i kolonizacja Korei przez Japończyków. Przez osmozę tego, co robią idole i za co często muszą przepraszać ich agencje, można wywnioskować zaskakująco wiele o napięciach pomiędzy trzema tygrysami. To na takim poziomie popkulturowym, ale poza tym nie da się ukryć, że przeczytałam mnóstwo książek i artykułów na ten temat. Oraz tematy dookoła - mam niezłe ogólne pojecie i o Japonii, i o Chinach, o Korei nie wspominając.

Piszę to wszystko, bo Japonia, Chiny i Korea to ciekawa i zaskakująco wciągająca książka (autor ma dar opowiadania, jeśli się postara, a tłumaczka zrobiła świetną robotę), ale sama nie dowiedziałam się z niej niczego nowego, a autor - dla mnie - nie prezentuje jakiegoś szczególnie świeżego czy błyskotliwego oglądu na sprawy. Wręcz widzi się, że musiał oduczać się pewnych wcześniejszych założeń i trochę zmienić język opisu (pisząc wprost - momentami jest stereotypowo). Byłam zdziwiona, gdy sprawdziłam i okazało się, że autor jest Anglikiem - a nie Amerykaninem! Bo miejscami prezentuje w książce zaskakująco nawet nie zewnętrzną, ale właśnie wręcz amerykańską perspektywę. 

Im dalej czytałam, tym bardziej zastanawiałam się, czemu perspektywa starego, białego Anglika na sprawy Azji Południowo-Wschodniej miałaby być dla mnie ciekawa - i odpowiedź brzmi: nie miałaby, bo nie jest. Szczególnie jego początkowe podejście do sprawy kobiet pocieszycielek i że ogarnął, jak straszliwą rzeczą jest zinstytucjonalizowanie gwałtu, dopiero gdy odwiedził House of Sharing i poznał jedną z kobiet. Pod wieloma względami im dalej czyta się tę książkę, tym staje się ona gorsza. Albo inaczej - tym bardziej odkrywa się, jak sam autor nie ma pojęcia, o czym pisze. A chyba nie do końca założeniem książki było ukazanie także mentalnej podróży autora - obok tej fizycznej - wychodzi to nieco przypadkiem.

Pomysłem na tę książkę jest podróż autora przez wymienione kraje (ale z Korei tylko Republikę Korei) oraz Tajwan - więc jego perspektywa i doświadczenia tej podróży są podstawą narracji i punktem odniesienia dla czytelnika. Rozdzialiki są krótkie, a wtrącenia czy podsumowania autora naprawdę mało błyskotliwe i momentami aż żenująco powierzchowne. Czasami aż zastanawiałam się, czemu niektóre określenia czy zdania nie zostały usunięte z tekstu, bo przemyślenia autora naprawdę nie pokazują go z najlepszej strony (trochę brakuje mu autorefleksji). 

Poza tym to książka niesamowicie, niesamowicie wręcz nierówna i to nie tyle pomiędzy rozdziałami, co wręcz pojedynczymi akapitami. Najlepsze są te, w których autor najmniej się ujawnia i tylko opisuje to, co widzi, coś relacjonuje albo opisuje przeszłość i/lub ogólnie jakieś wydarzenia oraz gdy przekazuje informacje od swoich rozmówców. Bo jego rozmówcy są naprawdę ciekawi i różnorodni i oni zarówno dobudowują kontekst (bo autor czasami tylko rzuca jakieś hasła), jak i pokazują różne perspektywy. Przy czym chciałabym wiedzieć, jak on się z nimi kontaktował i które (jeśli któreś w ogóle) języki zna i czy korzystał z tłumacza (korzystał, ale czasami te informacje są naprawdę dziwne). 

Zaczynając czytać tę książkę, zakładałam, że autor ma jakąś wiedzę i pojęcie (może nie sądziłam, że jest ekspertem w temacie, ale jakoś wierzyłam w jego ogarnięcie) - okazuje się, że nie ma. Ta książka bardziej przypomina książkę podróżniczą niż reportaż. A autor nie jest ekspertem, tylko i wyłącznie podróżnikiem z zasobami, aby spotykać się z profesorami i znanymi ludźmi, aby opowiedzieli mu o opisywanych krajach.

Poza tym momentami brakuje w tej książce podstawowych informacji, na przykład, że azjatycki kryzys ekonomiczny był w 1997 roku. I że nie był tylko japoński, ale ogólnoazjatycki i rozpoczął się w Tajlandii... Że koreański Google to Naver. I wielu podobnych.

PS Napisałam maila do wydawnictwa (tak w sumie 2 na 3 adresy), czy nie wyjaśniliby mi, dlaczego w książce podjęto takie a nie inne decyzje (nieodmienianie nazw własnych, stara transkrypcja koreańskiego), ale mi nie odpisali.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Pozdrawiam, M

10 komentarzy:

  1. Tak, to raczej książka dla zaczynających przygodę z historią tych krajów. To taka skondensowana pigułka wiedzy o relacjach między nimi.
    Sama też dowiedziałam się wiele od samego śledzenia karier idoli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu Twojej recenzji po raz kolejny uświadomiłam sobie jak ja mało wiem o tych krajach...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem świeżo po lekturze książki "7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską", która jest takim zbiorem ciekawostek i okazuje się, że niektóre rzeczy już wiedziałam, więc szukam teraz nieco poważniejszej, dokładniejszej lektury. Miałam nadzieję, że "Japonia, Chiny, Korea" będzie taką książką, ale jak widzę raczej nie. Możesz polecić jakieś inne publikacje dotyczące tych krajów, które warto przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszym miejscu zdecydowanie "Republika żywiołów" i "Chiny bez makijażu", niestety nie miałam okazji czytać, ale Korea Południowa Wioletty Małoy wydaje się porządną książką, warto zainteresować się książkami, które o tych krajach wydało Wydawnictwo Czarne choć są one różne. Na temat książek o Chinach i Japonii trochę trudniej mi się wypowiadać, bo czytam je niejako przy okazji książek o Korei.
      Polecam też zajrzeć do dwóch zakładek na górze bloga "Wszytko, co napisałam i jest związane z Koreami" i "Wszystkie książki o Korei wydaje w Polsce".

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję. Tak, reportaże z Czarnego mam na oku, a "Republikę żywiołów" kupiłam jakiś czas temu. Dobrze wiedzieć, że trafiłam na dobrą książkę.

      Usuń
  4. Na razie nie mam jej w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiadała się ciekawie, ale chyba nie sięgnę po nią. Muszę jednak przyznać, że okładka robi spore wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż... może kiedyś sięgnę, ale tak jak piszesz to potraktuję ją jako bardziej książkę podróżniczą. Ale na pewno moim priorytetem jest przeczytanie ,,Chiny bez makijażu" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę książkę i faktycznie jest nierówna, ale coś tam można z niej też wyciągnąć. Tego autora znam też z publikacji "Skandynawski raj. O ludziach prawie idealnych".

    OdpowiedzUsuń
  8. Temat trochę nie mój ;) Jestem absolutnie poza jakimikolwiek tematami jeśli chodzi o azje.
    Miłego dnia! :)
    Wildfiret

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3