Hello!
Jakiś czas temu postanowiłam obejrzeć dramę, która nie tylko miała dwa sezony (a to nie zdarza się bardzo często), ale też każdy z nich był bardzo lubiany i na bieżąco omawiany wśród fanów k-dram - czyli Yumi's Cells! Opisuję od razu oba sezony, zaznaczając różnice tam, gdzie są istotne.
W serialu śledzimy życie tytułowych: Yumi - przeciętnej pracowniczki biura i jej poszukiwań miłości oraz komórek - charakteru, potrzeb oraz uczuć!
Rozum - za całkiem realistyczne przedstawienie oczekiwań, konfliktów oraz dobrych i uroczych stron życia i bycia w związku. I za fakt, że nawet jeśli nie zgadzamy się z tym, co robią bohaterowie i na jakich podstawach podejmują swoje decyzje, to widzimy dwie strony medalu. Chociaż narracja Yumi's Cell - oczywiście - poprowadzona jest z perspektywy Yumi, to nie odbiera widzom dodatkowych informacji i czasami rozumieją oni więcej niż bohaterowie w danym momencie.
Wrażliwość - łatwo postawić się w miejscu bohaterów i odnieść się do ich emocji. I dzięki temu, że widzimy ich emocje i trochę procesów myślowych jest to jeszcze łatwiejsze. Łatwo także zauważyć to, jak emocje bohaterami targają i bywają niemalże katastrofami naturalnymi.
Co do samej komórki wrażliwości, to jako osobny byt jest bardzo impulsywna i miewa ogromne wahania nastrojów - to pierwsze nie przekłada się najczęściej na zachowanie Yumi, ale to drugie niestety ma na nią duży wpływ.
Miłość - oba sezony kręcą się wokół romantycznych związków Yumi, ale tak naprawdę to drama o tym, jak poszukuje ona w nich ukojenia swojej samotności. (Rodzice naszej bohaterki zostają wspomnieni dopiero w ostatnim odcinku pierwszego sezonu i bardzo mnie zaskoczyło, że tak późno, bo sądziłam, że ostatecznie zostaną zupełnie pominięci).
Głód - za bycie największą komórką!
Detektyw - to nie jest bardzo zaskakująca drama i wielu ścieżek fabularnych łatwo się domyślić, ale jest świetna w robieniu drobnych niespodzianek i ujawnianiu cech bohaterów, o jakich nie pomyślałoby się wcześniej. Poza tym same komórki także mają ukryte zdolności.
Pisanie - bo przy odrobinie zachęty do porzuconych talentów można wracać z powodzeniem.
Szczególnie drugi sezon kręci się wokół Yumi chcącej zostać pisarką, jednak poza rozwojem Yumi samej w sobie, schematy związku (chociaż Ba Bi jest mniej podejrzany niż Woong na początku) są bardzo powtarzalne i niestety prostsze niż w pierwszej odsłonie. W drugim sezonie związkowe rzeczy idą zbyt dobrze, co jest jednocześnie nudne i niepokojące.
Prace domowe - bo nikt nie może być doskonały.
Żarty - Yumi nie miała komórki humoru, miał ją Woong (i też zaliczała się do komórek "nikt nie może być doskonały"), ale cały serial - szczególnie początek pierwszego sezonu - jest bardzo zabawny.
Mycie twarzy - nie wiedziałam, jaką komórkę wybrać, aby napisać o tym, że Kim Go-eun fenomenalnie sprawdza się w roli Yumi i ogólnie jest fantastyczną aktorką. Co ciekawe studium jej emocji (czyli twarzy) w serialu przeprowadza nie kto inny jak Yu Ba Bi pod koniec pierwszego odcinka drugiego sezonu. Pozostali aktorzy i aktorki (szczególnie warto zwrócić uwagę na Park Ji-hyun grającą Seo Sae-yi, bo była to wyjątkowo niewdzięczna rola) sprawdzili się dobrze, ale zdecydowanie cały ciężar serialu spoczywał na barkach Kim Go-eun.
Lęk - jak wspominałam drugi sezon jest nieco mniej ciekawy niż pierwszy - przynajmniej w przypadku prawdziwego świata. Nie ma za to co się lękać o komórki! One pozostają bardzo ciekawe, zabawne i urocze, a ich świat się rozrasta. Czasami widzimy nawet, gdy przedostają się na zewnątrz Yumi, a także mają swój czat, w którym wymieniają uwagi na temat dziejących się - dla widzów na ekranie - wydarzeń. No i nie bez powodu komórki są w tytule tek dramy. Naprawdę mam wrażenie, że animatorzy i osoby odpowiadające za scenariusz dla komórek bawiły się świetnie, pracując przy tej dramie, bo to część, która nie tylko charakteryzowała się cały czas wysoką jakością, ale wręcz komórki najbardziej zmieniały się na plus w trakcie trwania serialu.
Maniery - oba sezony Yumi mają po 14 odcinków, które trwają po około 70 minut. Proporcja pomiędzy światem komórek a światem zewnętrznym jest mniej więcej równa, chociaż jest nieco więcej świata rzeczywistego.
Pisałam, że Yumi Cell's było chwalone za realistyczne ukazywanie relacji między ludźmi, ale dochodzę do wniosku, że lepszym słowem byłoby akuratnie - w danych serialowych okolicznościach najbardziej prawdopodobnie w odniesieniu do świata rzeczywistego.
Pierwszy sezon ogląda się gładko, drugi falami, ma swoje wzloty i upadki. Oraz co najmniej kilka odcinków, które można by nazwać fillerami - nie posuwają fabuły na przód, na dobrą sprawę nie wnoszą też wiele do całego świata przedstawionego. Drugi sezon do tego stopnia jest nierówny, że pomiędzy odcinkiem 13 a 14 (finałowym przecież!) obejrzałam trzy inne seriale i dopiero wizja publikacji tego wpisu skłoniła mnie, aby go dokończyć. Ogólnie jednak mam nadzieję, że kiedyś powstanie 3 sezon, bo drama naprawdę zasługuje na domknięcie.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Niestety nie znam.
OdpowiedzUsuńJedyny koreański serial jaki oglądałam to Kingdom o zombiakach, ale może i ten mógłby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńHm... ciekawe :)
OdpowiedzUsuńOgólnie drama mi się podobała, ale na koniec pierwszego sezonu zirytowało mnie, że nie podali motywacji, dlaczego główny bohater zerwał z Yumi, podczas gdy czas antenowy zajęła komórka głodu (całkiem niepotrzebnie).
OdpowiedzUsuń