Hello!
Na studiach dawno temu miałam zajęcia z antropologii literatury. Na któryś z ćwiczeń rozmawialiśmy o książkach, których byśmy nie wyrzucili. Wtedy nie pomyślałam, że to świetny temat na wpis, ale odkąd staram się bardziej porządkować, może trochę wprowadzać minimalizm do codziennego życia i robiłam generalne porządki w książkach, wróciłam myślami (i działaniami) do tego tematu. Kiedyś już wspominałam, że korzystam ze Skupszopa - tak jest dla mnie najwygodniej. Ale jakich książek nigdy nie wyrzucę?
Używam słowa wyrzucę ogólnie - nie martwcie się, jeśli nie chcę już trzymać jakiś książek w domu, znajduję im nowe miejsca, raczej nie idą one ma makulaturę.
Prezentów!
I w sumie większość moich książek to są prezenty, ale szczególnie dwie są dla mnie niezwykle istotne i to prezenty, które dostałam na osiemnaste urodziny. To książki Historia Korei oraz Reżyseria teatralna i wyrażają one coś bardzo ważnego - mianowicie, że osoby, od których je dostałam, naprawdę wiedziały, co mi się spodoba. To są chyba najlepsze prezenty, jakie dostałam kiedykolwiek.
Nigdy nie wyrzucę też siódmej części Harrego Pottera - którą też dostałam - ale bardziej istotny jest fakt, jak często zdarzało mi się wracać do tej książki i jak jej obecny stan (odrobinę opłakany, a jej objętość nie ułatwia dbania o nią) odzwierciedla liczbę czytań i częstość sięgania po nią. Mam także wielki sentyment do mojego egzemplarza Harrego Pottera i przeklętego dziecka, który dostałam od przyjaciółki po pierwszym roku studiów. Nigdy nie oddałabym też Drugiego życia Bree Tanner - bardzo się cieszę, że kiedyś zażyczyłam ją sobie na urodziny, bo bez tego na pewno zapomniałabym o jej istnieniu, a to naprawdę niedoceniana książka. Być może pod różnymi literackimi względami to najlepsze, co ukazało się ze zmierzchowej serii.
Mojej minikolekcji książek Cassandy Clare
Wspominałam kiedyś, że moja biblioteczka jest dziwna i posiadam w niej pierwszą część Darów anioła, czyli Miasto kości, ostatnią część, czyli Miasto niebiańskiego ognia - w dwóch różnych wydaniach, więc one nawet do siebie nie pasują, oraz Panią Noc. Co jest niezwykłego w tych książkach? Sama je kupiłam za własne pieniądze. Miasto kości ogólnie jest chyba pierwszą książką, którą kupiłam tak bardzo, bardzo świadomie i koniecznie chciałam ją mieć w biblioteczce. Dwie pozostałe kupiłam, bo byłam wyjątkowo niecierpliwa, a książki jakoś nie chciały pokazać się w bibliotece.
Komiks W.i.t.c.h.
Mam siódmy tom komiksu W.i.t.c.h. - oczywiście z Cornelią i Calebem na okładce - i jak wczoraj pamiętam, jak ciągnęłam mamę do księgarni, aby mi go kupiła. Miałam jakieś 7 lat i była to chyba pierwsza rzecz najbliżej książki, którą tak bardzo chciałam mieć i została mi kupiona.
Illuminae - trylogia
Mam wszystkie części trylogii Illuminae (Illuminae, Gemina i Obsidio) i jest to jedyna pełna seria czegokolwiek, którą mam. Ponadto są to książki nie do dostania w księgarniach, ich wydanie było akcją fundraisingową i nie wydaje się, aby kiedykolwiek miały dostać dodruki. Są to tomy niezwykłe i prawdziwe białe kruki.
Zmierzch
Mam trzy książki wydawnictwa Tajfuny (Zmierzch, Piercing i Układ(a)ne), ale to ze Zmierzchem najtrudniej byłoby mi się pożegnać. Wydawnictwo chyba dosłownie wczoraj obchodziło swoje piąte urodziny, a ja obserwuję je od początku działalności i jestem nią nieustannie zafascynowana. A Zmierzch to pierwsza publikacja wydawnictwa i chyba do tej pory, z tych które przeczytałam - wciąż moja ulubiona. Mam poczucie, że to swego rodzaju biały kruk.
Egzemplarze redaktorskie
Tu wspomnę najpierw o książce Wspomnienia podniebienia, bo jej historia nieco łączy się ze Zmierzchem - to znaczy jest to pierwsza książka wydawnictwa Yumeka, a na dodatek przy niej pracowałam! Więc jest dla mnie podwójnie ważna. I wciąż mam tę przyjemność, że z Panią Klaudią z wydawnictwa mam wspaniały kontakt i nawet teraz pracowałam przy ich nowej publikacji.
Ale oczywiście mam kolekcję także innych książek, przy których pracowałam (choć niestety nie wszystkich). Jedną z lepszych rzeczy przy pracowaniu nad książkami jest to, że później widzi się je jako obiekt fizyczny (nawet jeśli się do niech następnie nie zagląda w obawie, że gdzieś tam pozostały jakieś usterki tekstu).
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Ja nie potrafię rozstawać sie z książkami. Brakuje mi już na nie miejsca, więc coraz częściej sięgam po e-booki.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu też musiałam kilku książek się pozbyć i selekcja była bardzo trudna. Czasem odsprzedaję książki i są to najczęściej nietrafione prezenty. Tych pozbywam się bez skrupułów nawet ich nie czytając. I zawsze tłumaczę, że dobry prezent dla osoby lubiącej czytać a nie kolekcjonować książki, to książki z kręgu jej zainteresowań, a nie byle co, byle na półce postawić... Jeszcze dość śmiało sugerowałam, że karta podarunkowa do księgarni to też świetny prezent :) Bezskutecznie...
O tak, mam parę książek, których nigdy nie wyrzucę np. wspomniana przez Ciebie Historia Korei a również publikacje, które dostałam w prezencie.
OdpowiedzUsuńJa także mam sporą biblioteczkę. Niestety książki już mi się nie mieściły na półkach, zatem część oddałam bliskim lub znajomym.
OdpowiedzUsuńAle mamy też takie z Mężem, których się nie pozbędziemy:)
Serdeczności zostawiam:)
https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Ja również mam sporą kolekcję książek..za rok się przeprowadzamy i już wiem że nie wszystkie będę mogła zabrać ze sobą i póki co nie umiem zdecydować które mogę " zostawić"....
OdpowiedzUsuńCiekawy zestaw ^^ bardzo różnorodny :)
OdpowiedzUsuńMoja selekcja pozbywania się książek wygląda tak, jeśli wiem, że nie chcę jej czytać po raz kolejny to sprzedaję. Często czytam książki, które mam już od dawna, by sprawdzić, czy znów chcę ich przeczytać, czy już nie chcę do nich wracać.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na post. ;) Mam sporo książek, ale póki co nie potrafię się z nimi rozstać. ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam szczególny sentyment do książek Cassandry Clare ;D
OdpowiedzUsuńMam kilka książek na własność, które tutaj wymieniłaś i również bym ich nigdy nie wyrzuciła ani nikomu nie oddała.
OdpowiedzUsuńTeż lubiłam czytać komiksy z W.i.t.c.h :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńTeż mam kilka książek, których nie wyrzucę, choć ich stan fizyczny nie jest najlepszy, właśnie dlatego, że przypominają mi ważne momenty z mojego życia.
Jestem typem zbieracza jeśli chodzi o książki. Prędzej ułożę książki w stosy pod ścianami niż je sprzedam ^^
OdpowiedzUsuńTakie udane prezenty są kochane. Pamiętam jak dostałam od przyjaciółki książkę Kosika i czułam jakby czytała mi w myślach <3 Uwielbiam też sytuacje w drugą stronę - to wspaniałe uczucie gdy komuś podoba się książka którą dla niego wybrałam :)
Też jako dziecko zbierałam WITCH - kolekcja nadal leży na półce :D