sobota, 23 marca 2024

Rozproszenie - Idee, które zmieniły świat

 Hello!

Zabierałam się za przeczytanie tej książki od czasu, gdy mój brat ją dostał. Robiłam co najmniej trzy podejścia i poddawałam się po kilku stronach. Ale w końcu postanowiłam się przełamać i ją dokończyć. Czy było warto? Nieszczególnie...

Tytuł: Idee, które zmieniły świat. Od Einsteina i Godla po Turinga i Dawkinsa
Autor: Jim Holt
Tłumaczenie: Tomasz Lanczewski
Wydawnictwo: Copernicus Center Press

Gdyby nie to, że ta książka stoi w domu na półce, to zapewne nie miałabym presji na jej czytanie i tym większej na dokańczanie. Ale stoi i irytuje mnie swoją obecnością - bo Idee, które zmieniły świat to książka popularnonaukowa, która w założeniu ma wszelkie cechy lektury, która na pierwszy rzut oka powinna mi się podobać - a niestety w dużej części zupełnie nie jest dla mnie. 

Pierwsza czerwona lampka to zapowiedź humoru. Z doświadczenia wiem, że jeśli ktoś informuje, że opisze coś z poczuciem humoru, to nie będzie to poczucie humoru dla mnie. I szybko okazało się, że ja i autor wyraźnie nie nadajemy na tych samych falach, a jego humor wydał mi się toporny, a wręcz momentami obrażający inteligencję czytelnika. Co jest podwójnie ciekawe, biorąc pod uwagę, że autor zakłada, że zrozumie on naukowe idea prezentowane w książce, a humor, którym jest raczony, bywa czasami... prymitywny. Niepotrzebnie prześmiewczy. 

Wiąże się to poniekąd z moim drugim wielkim problemem z narracją tej książki - mianowicie nadmiarem określeń oceniających, które niczego nie wnoszą, nie uzupełniają prezentowanego obrazu, a jeśli coś pokazują, to chyba poglądy samego autora. Nie można być pewnym, czy Jim Holt próbuje nakreślić atmosferę epoki i przekazać myśli opisywanych postaci i powtarza to, co gdzieś przeczytał, czy tę ocenną warstwę dodaje sam. 

Trzeci duży problem to brak przypisów bibliograficznych (a i inne można policzyć na palcach jednej ręki) oraz całkowity brak bibliografii. Jest dział "Polecane lektury", ale to nie pozwala sprawdzić poprawności cytatów oraz ogólnie dowiedzieć się o źródłach, z których czerpał autor. 

Czwarta rzecz, związana z tym, że teksty (eseiki) powstawały na przestrzeni wielu lat, jest ich w książce liczącej 470 stron 24 (plus wstępy itd.) i podzielone są na 9 części - Idee, które zmieniły świat to książka niesamowicie nierówna. I to zarówno pomiędzy poszczególnym tekstami, jak i wewnątrz nich. 

W pewnej części teksty to bardziej minibiografie (i to są prawdopodobnie najsłabsze części książki) niż opisy idei. Z jednej strony rozumiem, dlaczego o pewnych ideach trudno pisać w oderwaniu od ich twórców, ale z drugiej według mnie autorowi zupełnie nie idzie przedstawianie wątków - że tak to ujmę - obyczajowych. Być może nie powinnam być zaskoczona tą biograficznością - Idee mają cztery nazwiska naukowców w podtytule. (Sprawdziłam też tytuł oryginału - When Einstein Walked With Gödel: Excursions to the Edge of Thought - i mam wrażenie, że polski sprzedaje nieco inną książkę niż angielski).

Ta książka naprawdę jest ciekawa i wciągająca, i w miarę prosto napisana tam, gdzie skupia się na tym, na czym powinna, czyli ideach. Chyba że akurat autor postanowi pisać tak, że nie do końca wiadomo, co chce osiągnąć/przekazać w danym rozdziale lub zapomni (?) podać ważnej definicji lub wyjaśnienia opisywanego zagadnienia. Przy czym muszę napisać, że te bardziej biograficzne rozdziały, jeśli autor naprawdę skupi się na takim po prostu chronologicznym przedstawieniu życia i kariery danego naukowca, także czyta się dobrze. Najsłabsze miejsca tej książki to te, gdzie autor nadmiernie udziwnia i ocenia to, co opisuje. W skrócie - im mniej w narracji ujawnia się autor, a im bardziej coś referuje, tym jest lepsza.

Na marginesie wydało mi się ciekawe, jak można poznać, że te eseje moją dobrych kilka lat (zebrany oryginał opublikowano w 2018, a w Polsce w 2020 roku) - autor momentami odwołuje się do teorii strun, która w piśmiennictwie popularnonaukowym przestała być modna, a i wydaje się, że fizycy poodchodzili zajmować się innymi koncepcjami, bo niewiele się o niej słyszy.

Podsumowując, niektóre rozdziały są ciekawe, ale za bardzo ujawnia się w nich humor autora, w innych proporcja biografia-idea jest zaburzona, jeszcze inne po przeczytaniu okazują się trochę o niczym. Przy czym można się z tej książki naprawdę dowiedzieć wielu nowych i ciekawych rzeczy. I kilka rozdziałów jest naprawdę interesujących i wciągających. Ale nie jestem przekonana, czy dla tych kilku warto zapoznawać się z całą książką.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

3 komentarze:

  1. Po recenzji nie będę brała książki do rąk 😉 chociaż okładka mnie kupiła. Uwielbiam kreskę tego typu 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka wzbudziła u Ciebie mieszane uczucia. Cóż... Udanej kolejnej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też tak mam, że jak tego typu książki są opisywane z humorem, to ja wcale tego humoru nie czuję, a na dodatek jeszcze mnie wszystko irytuje.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3