sobota, 15 lutego 2025

Helikopterowa propaganda - The Trauma Code: Heroes on Call

Hello!

Kiedyś wspominałam, że moja relacja z serialami medycznymi bywa skomplikowana. Mogę i całkiem lubię je oglądać, tylko do momentu, gdy nagle pojawi się w nich coś, co mnie przestraszy. Ostatnio dawno nie było takiej sytuacji, a na Netfliksa wpadła nowa koreańska komedia medyczna: The Trauma Code: Heroes on Call (Oddział urazowy: Bohaterowie w akcji), która podbiła social media i w pewnym momencie niemal zagroziła popularności Squid Game.

Po przepracowaniu dotychczasowego lekarza, aby pokierować oddziałem urazowym w jednym z seulskich szpitali zostaje skierowany - przez samą minister zdrowia - niecodzienny lekarz Baek Kang-hyuk (w tej roli Ju Ji-hoon) z dużym doświadczeniem i oczywiście niekoniecznie ortodoksyjnymi metodami. Do swojego nowego minizespołu rekrutuje: Yang Jae-wona (Choo Young-woo), którego największym atutem jest to, że szybko biega i szybko się uczy, Cheon Jang-mi (Ha Young) - pielęgniarkę, która ma więcej doświadczenia, niż wcześniej wymieniony lekarz, oraz rezydenta anestezjologii, który z własnej i nieprzymuszonej woli postanawia pojawiać się na każde wezwanie centrum urazowego. Głównym złym w serialu są... pieniądze. A raczej ich brak. Bądź też brak szczególnie dla centrum urazowego. Tenże materializm - pokazywany jako brak zrozumienia dla ratowania życia pacjentów i okazywania im podstawowej empatii - w serialu antropomorfizowany jest w dwóch postaciach: dyrektora szpitala oraz szefa działu planowania i koordynacji.

Serialowi udaje się - pomimo całej swojej hiperboliczności i przerysowaniu - uniknąć karykaturalności. A naprawdę nie jest to łatwe zadanie, bo ta drama to jeden z przykładów balansowania na naprawdę cienkiej granicy pomiędzy wiarą w to, co prawdopodobne w wyolbrzymionym świecie serialowym, a elementami, które w tak napiętej sytuacji zawieszenia niewiary, potencjalnie bardzo łatwo mogą wyrwać widza z immersji. Wydaje się, że dramie udaje się utrzymać zaangażowanie i wiarę widza, ponieważ w ciągu 8 odcinków przedstawia proste, emocjonalne, a niekiedy tajemnicze elementy fabuły, które jak ta strzelba w dramacie Czechowa, ostatecznie okazują się spójne i przydatne. Z jednej strony można uznać, że fabuła The Trauma Code: Heroes on Call jest grubymi nićmi szyta, ale z drugiej – to chyba ułatwia oglądanie serialu.

To nie jest serial nieprzewidywalny – to przykład dramy, której przewidywalność jest satysfakcjonująca dla widza. Bohaterowie muszą uratować pacjenta, a nie ma krwi? Oczywiście, że jeden z bohaterów odda mu swoją! To także drama bardzo kameralna w tym znaczeniu, że poza szpitalem i miejscami wypadków nie widzimy życia bohaterów (jest chyba dosłownie jedna scena, która dzieje się w pokoju pielęgniarki, bo zostaje obudzona i wezwana). Ale też ma to sens w świecie dramy, bo Jae-won zostaje ukarany wszystkimi dyżurami na oddziale urazowym. Co w konsekwencji pozwala mu nabrać doświadczenia pod okiem nowego mentora, przeżyć chwile zwątpienia, aż do momentu, gdy nadchodzi prawdziwy rytuał przejścia, aby mógł stać się prawdziwym lekarzem urazowym. Ale to niejedyny bohater, który przechodzi pewną drogę na naszych ekranach, bo innym jest Han Yu-rim - ordynator chirurgii ogólnej - który początkowo bardzo nie lubi nowego lekarza, a później nie lubi go jeszcze bardziej, aby w końcu nabrać szacunku do działalności centrum urazowego i dotrzeć się z Baek Kang-hyukiem do tego stopnia, że są w stanie współpracować. Muszę napisać, że ten odcinek, w którym doktor Han przekonuje się do doktora Baeka, jest jednym z bardziej przejmujących w całym serialu. Co wydało mi się dużym osiągnięciem, bo dzieje się to dość wcześnie w sezonie, nie znamy jeszcze dobrze bohaterów - a oni sami się nie lubią - ale odcinek gra na pewnych uniwersalnych emocjach; ale też łatwo było przesadzić w ich pokazywaniu. A się udało - bo niby to nie jest drama, w której pokazanoby wielkie tragedie (dotykające głównych bohaterów), a jednocześnie poprowadzono to tak, że widz nie mógł być tego, aż taki pewien.

Przeważnie oglądam dramy z angielskimi napisami, ale jakoś tak wyszło, że w akurat tej miałam włączone polskie - i nie wiem, czy to był dobry pomysł, bo odniosłam wrażenie, że w niektórych miejscach są one niepoprawne / nie przeszły odpowiedniej korekty. Chyba najbardziej uderzyło mnie to w 6 odcinku, gdy w napisach pojawia się: „Pacjent jest w stanie wegetacji”. Wydaje mi się, że nie trzeba mieć wielkiego pojęcia o medycynie, aby wiedzieć, że chodzi o stan wegetatywny. Ale były też inne drobnostki "z wszystkimi" zamiast "ze", Ppark zamiast Park i tak dalej. 

A poza tym ta drama - jako kolejna po When the Phone Rings - udowadnia, że w Korei chyba naprawdę tęsknią za Descendants of the Sun. Dramy też bawią i uczą, bo któregoś dnia po obejrzeniu spędziłam kilka godzin, czytając o Sudanie Południowym.

Większość koreańskich dram jest pisana tak, aby zamknąć wątki fabularne w jednym sezonie i w tej jest podobnie - jak wspominałam te osiem odcinków opowiada naprawdę koherentną (w swoich ramach) historię - ale jednocześnie: dajcie mi kolejne osiem odcinków przygód naszych bohaterów! Bo co najmniej kilku z nich ma zdecydowanie potencjał, aby przejść swoje ścieżki.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

 

8 komentarzy:

  1. nie oglądałam nigdy tego typu serialu

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo w nim błędów chyba mnie nie zaciekawił. Mimo to rzetelna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie oglądam seriali, a jeśli już to lubię takie krótkie serie 6 - 8 odcinków i koniec, najgorsze są tasiemce, w których wątki stają się rozwleczone i nielogiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tym serialu, ale zapowiada się obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tym serialu, ale zapowiada się jak dla mnie mimo pewnej dawki przewidywalności ciekawie :-) Dzięki za recenzję :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super :D Już wiem co będę dzisiaj oglądać!
    Miłego dnia :)
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na oku ten serial, od czasu do czasu lubię obejrzeć k-dramę.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3