sobota, 28 lutego 2015

Mam cię ( "Manhunter")

Hello!
Przy poście o "Czerwonym smoku" napisałam, że oczywiste było rozpoczęcie oglądania filmów właśnie od niego. Potem się jednak dokształciłam i okazało się, że oczywistością byłoby obejrzenie jak pierwszego filmu "Manhunter", pierwszej adaptacji "Czerwonego smoka". Jeszcze tydzień temu nie byłam pewna czy się za niego zabiorę, ale skoro rozpoczęłam serię Zima z Hannibalem to wypadałoby podejść do tematu poważnie i pociągnąć go od początku do końca.

Zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl
Po pierwsze dla wygody i jasności będę używała tytułu "Łowca", bo z takim tłumaczeniem najczęściej się spotykałam. I w sumie oddaje on film lepiej niż "Czerwony smok". Zdecydowanie bardziej jest on jednak o Willu niż o Dolarhydzie. Tak bardzo, że nasz morderca nie pojawia się przez pierwszą godzinę filmu na ekranie. Mocno mnie to zdziwiło. Ten brak obecności zaowocowała tym, że postać Dolarhyda została tak spłycona, że wręcz nie sposób zrozumieć motywów jego postępowania bez przeczytania książki. A gdyby film miał jednak tytuł "Red dragon" to też byśmy się nie dowiedzieli dlaczego. Nie ma ani odniesienia do przeszłości bohatera, wyjaśnienia tajemnicy jego zębów, tym bardziej nie ma ani słowa o obrazie ani tatuażu na plecach. Z powodu długiej nieobecności Dolarhyda na ekranie, spodziewałam się też, że nie zobaczę Reby, ale akurat jej postać się pojawiła. Tylko trochę nie rozumiem po co, bo nic nie wniosła. Uzasadniła tylko zmienioną końcówkę. Hannibal za to pojawia się chyba aż dwa razy. Moją uwagę zwróciło jego więzienie, sterylnie wręcz czyste i białe. W porównaniu z lochami z innych filmów to był luksus. I zdecydowanie bardziej przypomniał szpital niż więzienie. Wiele szczegółów i detali z "Łowcy" bardziej pasowało do mojego wyobrażenia całego świata przedstawionego, niż te ukazane w pozostałych filmach.


Powinnam napisać kilka słów o Willu skoro bezspornie jest absolutnie najważniejszą postacią tego filmu. Jednak, oprócz ogólnego całkiem pozytywnego odbioru tej postaci, tak naprawdę trudno coś o nim napisać.  Zdecydowanie za mało było widać, że jest on swego rodzaju geniuszem, a jeśli już było to niezbyt przyjemny sposób. Do tego raz był strasznie porywczy, a raz nieludzko spokojny. Okropne były te wahania nastrojów.



Wspominałam, że końcówka została zmieniona, względem tej przedstawionej w książce. I to całkiem mocno. Albo może inaczej, została uproszczona. Ale twórcy filmu poprowadzili całą fabułę na tyle logicznie, że przedstawione zakończenie pasował wręcz idealnie. Generalnie nie jest to zły film i nie wiem dlaczego w dyskusjach na temat hannibalowego świata, jest pomijany, bądź przedstawiany w bardzo złym świetle.


Trzymajcie się, M


2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie opisane. :) Jednak nie jest to typ, który bym oglądała. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widziałam, nie słyszałam :) na filmy jakoś ostatnio nie mam ochoty :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3