Przy poście o "Czerwonym smoku" napisałam, że oczywiste było rozpoczęcie oglądania filmów właśnie od niego. Potem się jednak dokształciłam i okazało się, że oczywistością byłoby obejrzenie jak pierwszego filmu "Manhunter", pierwszej adaptacji "Czerwonego smoka". Jeszcze tydzień temu nie byłam pewna czy się za niego zabiorę, ale skoro rozpoczęłam serię Zima z Hannibalem to wypadałoby podejść do tematu poważnie i pociągnąć go od początku do końca.
Zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl |
Powinnam napisać kilka słów o Willu skoro bezspornie jest absolutnie najważniejszą postacią tego filmu. Jednak, oprócz ogólnego całkiem pozytywnego odbioru tej postaci, tak naprawdę trudno coś o nim napisać. Zdecydowanie za mało było widać, że jest on swego rodzaju geniuszem, a jeśli już było to niezbyt przyjemny sposób. Do tego raz był strasznie porywczy, a raz nieludzko spokojny. Okropne były te wahania nastrojów.
Wspominałam, że końcówka została zmieniona, względem tej przedstawionej w książce. I to całkiem mocno. Albo może inaczej, została uproszczona. Ale twórcy filmu poprowadzili całą fabułę na tyle logicznie, że przedstawione zakończenie pasował wręcz idealnie. Generalnie nie jest to zły film i nie wiem dlaczego w dyskusjach na temat hannibalowego świata, jest pomijany, bądź przedstawiany w bardzo złym świetle.
Trzymajcie się, M
Bardzo ciekawie opisane. :) Jednak nie jest to typ, który bym oglądała. :D
OdpowiedzUsuńNie widziałam, nie słyszałam :) na filmy jakoś ostatnio nie mam ochoty :)
OdpowiedzUsuń