Hello!
Ostatnio drodzy Czytelnicy jesteście bardzo aktywni, za co dziękuję i postanowiłam to jeszcze trochę wykorzystać. Napisanie tego posta planowałam już od dawna, ale byłby on bez sensu, gdyby nie było z Waszej strony odpowiedzi więc zachęcam do dyskusji i zostawiania komentarzy.
W zeszłym roku przez blogosferę książkową przewinęło się mnóstwo książek, których tematyka dotyczyła w mniejszym lub większym stopniu samobójstwa. Trend wydawniczy był bardzo zauważalny (i powiedziałabym, że niepokojący), ale żaden z tych tytułów nie zdobył takiej popularności jak "13 powodów". Zastanawiam się czy to dlatego, że już widziano, że będzie powstawał serial, czy faktycznie książka jest taka dobra. Ważny jest jednak fakt, że fani książki (która w Stanach Zjednoczonych wydana była w 2007 roku) z niecierpliwością i wielkimi oczekiwaniami czekali na ekranizację.
Ale włosów to jej zazdroszczę.
Chyba nikt, kto jest w blogosferze albo nawet nie jest, a interesuje się kulturą i tym, co w serialowej trawie piszczy, nie mógł przeoczyć i nie wiedzieć, o co z "13 powodami" chodzi. Pozwolę więc sobie darować dokładne opisywanie fabuły, a zajmę się reakcjami ludzi po premierze i obejrzeniu serialu. Co istotne bardzo wiele osób zobaczyło serial, ale książki nie czytało.
Widzowie byli zachwyceni. Rozentuzjazmowani wręcz. Serial bardzo szybko zyskał sobie miano fenomenu i grono wiernych fanów. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że wręcz niemal wyznawców. A przynajmniej takie odnosiło się wrażenie. Główną widownią serialu były nastolatki. Ale ktoś z 'dorosłych' zainteresował się sprawą. Takim sposobem każdy usłyszał, że w Kandzie próbowano lub faktycznie zablokowano serial. Specjalistom od zdrowia psychicznego, organizacjom zapobiegającym samobójstwom i tym podobnym, przedstawienie drogi do samobójstwa bohaterki i jej zmagań z problemami się nie spodobało. Zarzucano serialowi, że pokazuje samobójstwo jako jedyne i dobre wyjście z kłopotów. Na Wikipedii znajdują się rozbudowane punkty dotyczące odbioru serialu w społeczeństwie, warto przeczytać. Polskie Towarzystwo Suicydologiczne także wydało oświadczenie w tej sprawie.
Kolega po prawej był zarówno przyjacielem bohatera jak i bohaterki. I o ile o relacji chłopców wiemy dość dużo, to o rzekomej przyjaźni Hannah i Tonego wiemy dokładnie nic. A w kontekście serialu jest to ważne.
Specjalistów serial niepokoi, większość widzów go uwielbia, chociaż czytałam też dużo recenzji osób, których serial martwi. Więc jak to z nim jest? Nie odpowiem na to pytanie, ale zanim przejdę dalej moja mini recenzja. Z zastrzeżeniem, że należę do grona widzów, które książki nie czytało. Po obejrzeniu pierwszego odcinka stwierdziłam - to jest nudne i przedramatyzowane. Ale chyba coś musi w tym być, skoro ludzie się zachwycają. Z dość dużym trudem dobrnęłam do 5 lub 6 odcinka, po czym musiałam zrobić dłuższą przerwę, bo nie dało się tego dalej oglądać. Na bohater - Claya - nie dało się po prostu patrzeć, bo jego postać straciła wszelkie prawdopodobieństwo psychologiczne. Ale gorsze było to, że już wtedy było wiadomo, że znajoma/koleżanka/główna bohaterka Hannah, która popełniła samobójstwo i zostawiła te taśmy, to wcale nie jest sympatyczna postać i tylko trudniej było zrozumieć, czemu Clay tak bardzo (BARDZO) się tym co jest na taśmach przejmuje. Ogólnie w tym miejscu można porzucić wszelkie prawdopodobieństwo, bo w dalszych odcinkach autorzy scenariusza postanowili zaszaleć i kilku licealistów dostało takie przeżycia, że wystarczyłoby na pięć kolejnych seriali, z których każdy byłby tragiczniejszy, smutniejszy i bardziej okrutny od poprzedniego. Wiecie jakby samobójstwo to było mało i trzeba było podkręcić atmosferę, bo nikt nie będzie chciał oglądać serialu tylko o tym, dlaczego dziewczyna się zabiła. To okropne, bo pod koniec, to co dzieje się bohaterami, ociera się wręcz o absurd. Miało być poważnie.
Problem jest jeszcze taki, że główni bohaterowie wcale nie byli ze sobą blisko.
Jak widać serial mi się nie podobał, a to tylko najistotniejsze powody dlaczego, bo mniejszych jest dużo więcej. Ale punktem, do którego próbuję dotrzeć od początku notki jest to dlaczego nastolatkom i młodym ludziom ten serial mógł się podobać. To tylko przeczucie i wrażenie i nie wiem, czy mam rację i czy to co myślę, jest chociaż jednym z powodów powodzenia "13 powodów".
Otóż widzowie czują się lepsi i mają poczucie wyższości. Wierzą, że oni na miejscu bohatera, czy to głównego, kolegów ze szkoły czy nawet rodziców Hannah by zauważyli, że z dziewczyną dzieje się coś złego i jej pomogli. Mam wrażenie, że oglądanie tego serialu, pod warunkiem oczywiście, że z różnych powodów nie utożsamiamy się z samą Hannah, ale wtedy mam nadzieję, że jednak mimo tego, co zrobiła sama bohaterka, widz, który boryka się z problemami, postanowi porozmawiać z rodzicami czy zgłosić się do psychologa, pedagoga, zaufanego nauczyciela, kogokolwiek od kogo może otrzymać pomoc,. Wracając do początku poprzedniego zdania, moje wrażenie jest takie, że oglądanie "13 powodów" podnosi ludziom samoocenę. "-Jak on mógł tego, tamtego nie zauważyć? Ja bym na pewno zauważyła/zauważył. / -Dlaczego z nią nie porozmawiał? Ja bym porozmawiał/porozmawiała" i tym podobne i tak dalej. Ale obawiam się, że to tak nie działa i wcale nikt nic by nie zauważył. Tym bardziej, że w samym serialu mamy wyraźnie poprowadzony wątek postaci, która jest potencjalnym samobójcą, jest to oczywiste od pierwszej chwili, gdy pojawia się na ekranie i chociaż pozostali bohaterowie już wiedzieli dokładnie dlaczego Hannah się zabiła, sami nie zwrócili uwagi, że coś złego dzieje się z kolejną osobą.
Ale z drugiej strony, może jednak ten serial ma jakiś plus i widzowie zamiast uważać się za lepszych od Claya, zaczną w rzeczywistości uważać na osoby, które ich otaczają. Bo kilka z tych 13 powodów to rzeczy, które względnie lub z drobnymi zmianami, mogą zdarzyć się każdemu. I uważać oznacza tu zarówno interesować się, pytać i rozmawiać, jak i uważać, aby samemu nie stać się jednym z takich powodów (to może brzmieć za mocno, ale pasuje). Obawiam się jednak, że to wszystko zostało zawalone przez scenarzystów toną dodatkowego, niepotrzebnego materiału oraz pokazaniem samobójstwa jako wyjścia. A to nigdy nie jest wyjście.
Trzymajcie się, M
Samobójstwo to nigdy nie jest wyjście, jednak niektórzy ludzie chorzy na depresję (bo to choroba jak Alzheimer czy nowotwór, o czym niektórzy zapominają i nazywają "młodzieńczym buntem", "w dupach się poprzewracało"), uważają za jedyne rozwiązanie, bo nie są w stanie poradzić sobie z problemem. I nieważne, czy będzie to gwałt czy brak akceptacji znajomych czy coś innego - każdy może mieć depresję ze swojego powodu, bo jest to kwestia pracy mózgu, który nie zauważa hormonów szczęścia, na to są leki. Myślę, że krytyka serialu ma swoje źródło w tym, że przeciętnemu człowiekowi ciężko postawić się w sytuacji osoby cierpiącej na depresję, jest to zwyczajnie niemożliwe, by wyobrazić sobie to uczucie. Wiem, co mówię. I tak sobie myślę, że ten serial nie pokazuje samobójstwa jako jedynej drogi, ale wręcz przeciwnie. Pokazuje, że jeśli tylko my jako społeczeństwo zaczniemy myśleć o depresji jako o chorobie, a nie bólu dupy i jeśli spróbujemy mieć choć trochę więcej empatii i zrozumienia dla innych ludzi, to właśnie tego samobójstwa można uniknąć. Czasem wystarczy wsparcie przyjaciela, czego Hannah nie miała. Troski rodziców... "13 powodów" w sposób brutalny i tak, momentami wyolbrzymiony, pokazuje widzom wagę problemu i skłania do refleksji nad sobą i innymi. I to chyba jest clue serialu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Nie pamiętam czy w serialu jest gdzieś jasno i wyraźnie powiedziane, że bohaterka cierpi na depresję. Wydaje mi się, że nie. I nie wiem czy jedynie osoby chore na depresję popełniają samobójstwa. Także wydaje mi się, że nie i chyba w tym przypadku należy oddzielić te dwie kwestie. Ale mogę się mylić, bo naprawdę nie pamiętam.
UsuńZgadzam się, że składnia do refleksji, ale jako serial jest po prostu źle zrobiony: postaci są niesympatyczne, wyolbrzymienie jest zdecydowanie za duże i jak pisałam zamiast oddawać jakiekolwiek realia życia licealistów, staje się nieprawdopodobny. Ale może faktycznie takie wyolbrzymienie działa na ludzi lepiej, chociaż uważam, że nie było potrzebne.
W tym serialu na pewno tkwi ziarnko prawdy i można dowiedzieć się z niego czegoś mądrego. Często jednak spotykałam się z głosami, że ten serial gloryfikuje samobójstwo i sama nie wiem, czy to jest prawda. Nigdy nie oglądałam tego serialu i miałam go przez pewien czas w planach, ale uznałam, że taka tematyka jest dla mnie za ciężka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Na pewno można się dowiedzieć, żeby zwracać uwagę na ludzi dookoła :)
UsuńA serial faktycznie jest ciężki do oglądania, nie tylko ze względu na tematykę.
W sumie to nie rozumiem fenomenu tego serialu.
OdpowiedzUsuńNie oglądałem go, ale swojego czasu wpadł mi w oko, więc przeczytałem sobie trochę zarys jego fabuły i stwierdziłem, że jest to tematyka kompletnie nie dla mnie...
Ale cóż, może innym się spodoba :)
Pozdrawiam!
Haha, czyli ja jestem jakimś jaskiniowcem, który gdzieś tam się uchował przed brakiem znajomości z tym tytułem :D.
OdpowiedzUsuńA tak całkiem serio, gdzieś mi się kiedyś to przewinęło, ale nawet nie pomyślałam, że to "13 powodów.." może być tytułem. Nie będę oceniać fabularnie, gdyż jak napisałam, totalnie nie znam tego serialu. Natomiast z Twojego posta wynika, że to totalnie nic dla mnie.
Swoją drogą, ostatnimi czasy zauważyłam dziwny trend wśród twórców filmowych/ serialowych, że biorą jakiś ważny/ trudny/ dyskusyjny temat i tak chamsko rzucają nim w twarz, mówiąc: "masz, podziwiaj". Jednocześnie doskonale zdaję sobie sprawę, że największa część odbiorców to młodzież (bądźmy szczerzy) bez swojego własnego zdania. Jedno drugiemu rzuca tytułem, bo w końcu porusza ważne rzeczy i tobie musi (musi!) się to podobać. Więc no skoro musi, to heeeej, na pewno to jest świetna produkcja i tak podrzuca dalej, szerząc przy tym pozytywne opinie. I większość z nich nawet nie rozumie powagi (lub nie) tematu, ale co tam...
A mogłabyś podać jakieś inne tytuły? :)
UsuńWydaje mi się, że Twoje spostrzeżenia są bardzo trafne. To, że jakaś produkcja porusza istotny temat nie jest gwarancją jakości tej produkcji, a wielu ludzi nie potrafi oddzielić tych dwóch sfer.
Oglądałam i strasznie mi się podobał. Nie uważam jednak, aby twórcy serialu ukazywali samobójstwo jako jedyne wyjście z depresji. Raczej starali się pokazać, jakie sa jego konsekwencje i jak powinniśmy się traktować nawzajem. Świat, w którym obecnie zyjemy jest wyprany i brudny, takie też były sceny. Momentami może i przerysowane, ale tylko po to, aby ukazać istotny problem - fala samobójstw, o których się nie mówi, o których nie ma rozmów w szkole, których nie uważa się za normalną chorobę, tylko za "widzimisię" danej osoby. Kurcze, muszę kiedyś zrobić wpis na temat tego serialu. Polecam obejrzeć również special z Seleną Gomez i współtwórcami, w którym wszyscy mówią o tym, jaki chcieli dać przekaz, nie tylko młodemu pokoleniu, ale i temu starszemu :)
OdpowiedzUsuńNa pewno próbowali pokazać jak powinniśmy traktować siebie nawzajem, ale postaci w serialu, zarówno przed jaki i po samobójstwie Hannah, nie dawały widzom dobrego przykładu.
UsuńAle twórcy nie pokazali, że Hannah mogła zrobić inne rzeczy - nawet jeśli nie rozmawiać z rodzicami i nie z tym nieszczęsnym psychologiem w szkole, to przecież są telefony zaufania, itp. Aby mieć przekaz naprawdę przeciw samobójstwom Hannah powinna szukać więcej pomocy. Nawet jeśli ostatecznie zdecydowałaby się zabić to zostałby to pokazane jako ostateczne, ale nie jedyne wyjście.
Gdy znajdę czas to zerknę, ale to, co twórcy chcieli przekazać, a to co faktycznie widzimy na ekranie to bez problemu mogą być dwie różne rzeczy.
Mnie się wydaję, że twórcy chcieli zrobić po prostu dużo szumu, bo nie od dziś wiadomo, że dużo młodych ludzi ma myśli samobójcze i tworzenie czy to książek czy to filmów na ten temat to zawsze duży zysk i rozgłos. Miałam okazję przeczytania książki, o której mam następujące zdanie: powody samobójstwa Hannah były absurdalne. Z serialem jak najchętniej sie zapoznam, jednak nie licząc na nic odkrywczego, gdyż tematykę samobójstwa znam już z nieco innej, bardziej prawdziwej strony.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że książka jest dużo, dużo lepsza od serialu i jestem zdziwiona, piszesz, że tam powody też są absurdalne. Obawiam się, że serial może Ci bardzo nie przypaść do gustu.
UsuńSporo już słyszałam o tym serialu i zdaje się, że opinie są bardzo podzielone. Krytycy chyba trochę przesadzają, serial jest skierowany dla bardzo konkretnego widza i on zrozumie powody, nie zbagatelizuje ich.
OdpowiedzUsuńSama go nie oglądałam, ale słuchając opisów innych osób naprawdę zainteresowanych tematem, doszłam do wniosku, że serial od początku był robiony z nastawieniem na sukces. Miał swoją grupę docelową i zdecydowanie do niej trafił. I chyba właśnie o to chodzi. :P
Owszem na konkretnego, ale tym konkretnym i docelowym widzem jest nastolatek/licealista. I mam wątpliwości, czy takie pewne jest aby to zrozumiał. Może go to poruszyć, wstrząsnąć - oto chodziło i faktycznie cel został osiągnięty.
UsuńTamten chłopak to nie Tony tylko Josh (UWAGA SPOJLER! W odcinku z taśmą Shelly było powiedziane, że zginął on w wypadku, który został spowodowany przez Shelly, kiedy potrąciła ona znak STOPu).
OdpowiedzUsuńSama oglądając ten serial miałam na początku trochę mieszane uczucia, jednak no przyznaję, że mnie wciągnął i płakałam potem przy prawie każdym odcinku.
Co do tego czy ktoś by coś zauważył czy też nie. Nie nikt by nie zauważył, nie pomógł itd. dobrze to zauważyłaś. W samym serialu mamy pokazane, że między bohaterami nie ma żadnej komunikacji. Oni nie rozmawiają ze sobą prawie wcale o tym co czują. Także nie ma co mówić, żeby się pomogło czy nie (UWAGA SPOJLER!Z resztą w ostatnim odcinku sam Clay mówi, że mógł za nią pójść wtedy na imprezie u Jessiki, jest tam dużo momentów, gdzie sami bohaterowie przyznają się, że mogli, ale tego nie zrobili).
Czytałam dużo o tym, że w tym serialu gloryfikuje się samobójstwo jako wyjście z problemów. I jest to prawda. UWAGA SPOJLER! Sama scena samobójstwa jest dość długa i bardzo szczegółowa. KONIEC SPOJLERA. Dlatego lepiej, żeby ten serial obejrzeli raczej rodzice, psychologowie i inni tacy, bo to oni zobaczą jak lepiej zauważyć symptomy, że coś jest nie tak.
A problemy Hanny, które są wyolbrzymione. Przypominam, że to jest nastolatka. Nastolatkowie wyolbrzymiają wiele rzeczy. Dla jednego dostanie jedynki w szkole to nic, a dla drugiego katastrofa, najgorsze z możliwych.
A co do depresji Hanny. W serialu jest taki moment, gdzie jej przyjaciółka, czy mama mówi o tym, że Hanna musiała zmienić szkołę i dlatego się przeprowadzili. Szkoda, że ten wątek nie został rozwinięty :/
Ogólnie dla mnie serial na plus, chociaż można by parę rzeczy zmienić, bo jest on momentami trochę dziwny, to trzeba przyznać. To wszystko dziękuję :*
Dobrze, że piszesz, dodawałam te zdjęcia późno i na szybko, i się nie przyjrzałam zaraz je zmienię!
UsuńCo do robienia, Polak mądry po szkodzie, a nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich decyzji, szczególnie, że przynajmniej część to nie były wielkie sprawy, a jednak skutki były opłakane.
Scenę samobójstwa przewinęłam, to było nieodpowiednie, aby ją pokazywać.
Nie mam problemu z tym, że problemy są wyolbrzymione, mam problem z tym jakiego kalibru i jak wiele tych problemów jest na raz; wyolbrzymienie i tak ogromnych spraw niestety daje trochę karykaturalny efekt.
SPOILER
Usuń"A problemy Hanny, które są wyolbrzymione. Przypominam, że to jest nastolatka."
Nastoletka czy tez nie, gwalt nie powinien byc uwazany za wyolbrzymiony problem. Tym bardziej, ze nie tyczyl sie jedynie Hannah. Przypominam tez, ze nasza glowna bohaterka byla ofiarą przemocy seksualnej.
/SPOILER
Jeżeli nadal uwazacie, ze nie przyczyniło sie to do jej smierci, to~
Wyolbrzymione problemy Hannah - nastolatki spoko. Ja to wszystko rozumiem, wiem ile ona ma lat.
UsuńI nie chodzi o to, aby nie wyolbrzymiać gwałtu czy przemocy seksualnej, chodzi o to, jak to jest zrobione w serialu i czy było potrzebne, aż tyle tragedii, oprócz samego faktu, że bohaterka się zabiła. Naprawdę te powody mogły być tylko wyolbrzymionymi problemami nastolatek.
I nikt nie pisze, że gwałt nie przyczynił się do jej śmierci. W serialu chyba pokazane jest aż za dużo powodów, dlaczego ona się zabiła.
Obejrzałam tylko dwa odcinki serialu, które nie za bardzo mi się spodobały, ale ogromnie zaintrygowana fenomenem tejże historii postanowiłam sięgnąć po książkę, która to już podobała mi się nieco bardziej. Ja odnoszę tę książkę bardziej do siebie, i spojrzałam na nią po prostu z innej perspektywy. Nigdy nie znalazłabym w sobie odwagi by targnąć się na własne życie, o nie. Ale ta książka dała mi inną, cenną lekcję. Uważam, że znakomicie pokazuje ona jak my NIE POWINNIŚMY zachowywać się względem innych osób, i jak powinniśmy innych traktować, by SWOIM zachowaniem nie popchnąć kogoś do takiego czynu...
OdpowiedzUsuńA może to ja źle na to patrzę? Już sama nie wiem... :)
Pozdrawiam! włóczykijka z imponderabiliów literackich
Muszę koniecznie przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Nie wiem jak jest w książce.
Z tym, że w serialu boli mnie to o czym pisałam w jednym z akapitów - oni wiedzą i nic z tego nie wynika. A do tego jest tam kilka innych postaci, na które działanie pozostałych bohaterów ma bardzo zły wpływ i nikt tego nie widzi, chociaż już wiedzą dlaczego Hannah się zabiła. A oni dalej robili i mówili sobie straszne rzeczy. Bohaterom strasznie brakuje empatii. Brakuje w serialu jakiegoś pozytywnego przykładu. Nie wiem jak jest w książce, mam nadzieję, że lepiej.