Jak wiecie jestem w trakcie matur, najgorsze mam już za sobą, ale postanowiłam, że dopiero po historii opiszę moje przygody na egzaminach. Póki co zajmę się tematem przewodnim maja- Upiorem.
Po pierwsze to samej postaci Erica w książce jest naprawdę niedużo. Trochę byłam tym faktem zaskoczona, bo niestety zamiast niego pojawia się dużo Raula. O Upiorze dowiadujemy się głównie z relacji Madame Giri, sceptycznych dyrektorów Opery i Persa, oraz rozmowy Krystyny i Raula. Obraz jaki nam się ukazuje z jednej strony jest naprawdę potworny, ale z drugiej jeszcze bardziej wzmaga naszą potrzebę wyrozumiałości. Eric to niesamowicie skomplikowana i wewnętrznie skonfliktowana postać. Podzielam pogląd autora zaprezentowany na początku książki, że Upiór mógł naprawdę istnieć, bo wierzę, że gdyby żył w naszych czasach jakiś psycholog mógłby mu pomóc i nie doszłoby do wszystkich zbrodni jakie popełnił.
Z musicalu wycięto Persa. Nie rozumiem dlaczego. Jego rolę przejęła Madame Gigi, która w książce jest, delikatnie rzecz ujmując, prostą, niesamowicie irytującą bileterką. Natomiast Pers to tajemnicza, intrygująca postać z przeszłości Upiora, próbująca nawet go pilnować.
Gdy K. spostrzegła, że imię głównej bohaterki- Christine- tłumaczy się jako Krystyna, wydało nam się to niesamowicie zabawne. A potem wypożyczyłam książkę i zobaczyłam, że imię faktycznie jest przetłumaczone.
Ponieważ film widziałam kilkanaście razy więc porównania nasuwały mi się same. Nie psuły radości z czytania, ale doprowadziły do kilku wniosków na temat postaci Raula. W książce ma on charakter. Co nie wychodzi mu na dobre. W musicalu jest kimś na kształt księcia z bajki, ratującego damę z opresji, generalnie jest dość nieciekawy. Natomiast książkowe połączenie nieśmiałości, nieustraszoności, czasami nawet do granic brutalności z zazdrością tworzy mieszankę wybuchową. Do tego wydaje mu się, że Krystyna jest jego własnością. Jej to chyba nie przeszkadza, bo to absolutnie naiwna gąska. Chociaż zdarzają się jej lepsze momenty- potrafi bronić swojego zdania i lepiej rozumie rzeczy, które dzieją się obok niej.
Książka pozwala jeszcze lepiej zrozumieć fakt, że cały czas to nie Krystyna była w mocy Upiora, ale on w jej. I chociaż oś fabuły w musicalu jest mniej więcej zachowana, to nie umywa się do intrygi przedstawionej w książce. To trzeba przeczytać, aby zrozumieć. Trochę mnie dziwi fakt, że fani musicalu po przeczytaniu książki bywają zawiedzeni, bo naprawdę nie ma czym być. Nawet wyjmując ten kontekst to jest po prostu bardzo, bardzo dobra książka, napisana w dość nietypowym klimacie i łącząca elementy romansu, kryminału i horroru.
LOVE, M
Hm...kto napisał tę książkę?Jestem bardzo ciekawa chyba też przeczytam.
OdpowiedzUsuńGaston Leroux :)
UsuńCiekawie prezentuje się treść - i mieszanka gatunkowa :)
OdpowiedzUsuńKto jest zawiedziony tą książką? Tak można? :o Znaczy się rozumiem, że ciężko się ją czyta, bo to stara książka, ale całość prezentuje się wspaniale, gdy się człowiek pomęczy troszeczkę. Naprawdę uwielbiam "Upiora w Operze", aż idę sprawdzić, czy w moim wydaniu Christine jest przetłumaczone... Nie ja mam w oryginale i wypadł z książki mój bilet na musical, się wzruszyłam. :D Jedyne co mi brakowało w książce, to haha piosenek. :D
OdpowiedzUsuńOglądałam film i byłam na musicalu Upiora. Jednak książki nigdy nie czytałam :))
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś po nią sięgnę, chociaż imię Krystyna trochę mi nie pasuje :<
Jak można zrobić Krysię z Christine? To już jest profanacja lekka...
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś obejrzeć ten musical, bo lubię musicale. Zresztą książkę też przeczytać. Pozdrawiam!
indywidualnyobserwator.blogspot.com