Od pojawienia się pierwszego zwiastuna "Avengers: Age of Ultron" byłam naprawdę zachwycona i wstrząśnięta, i z niecierpliwością czekałam na majową premierę. Jednak odkąd zarezerwowaliśmy już bilety prześladowało mnie złe przeczycie- "Naprawdę chciałbym napisać, że ten film mi się podobał, ale tak nie było". Niestety, przeczucie się sprawdziło.
Jakiego określenia nie użyłabym opisując ten film, to nie odda ono całości. Wszystko było bardziej. I wszystkiego było za dużo. 3D, zniszczeń, wybuchów. Zamiast efektownie wyszło efekciarsko. To nie widowisko, to widowisko do kwadratu. Do tej pory boli mnie głowa. Może to być też związane z tym, że mój mózg próbuje jeszcze poradzić sobie z tym co widział na ekranie. A nie jest to proste zadanie ze względu na ilość wątków, postaci oraz złożoność i stopień skomplikowania tego wszystkiego. Dobrze by było, gdyby szedł za tym jakiś sens. Ale po dwudziestu minutach siedzenia w kinie stwierdziłam, że nawet nie o brak sensu tu chodzi, tylko o brak pomysłu, jakiejś logicznej osi wydarzeń. Nie żeby od razu to było realistyczne, ale chociaż odrobinę bardziej prawdopodobne. To też nie jest do końca dobre słowo, bo trudno robić takie zarzuty filmowi, który powstał na podstawie komiksów.
Z jednej strony Marvel przeszedł sam siebie, a z drugiej poległ. Liczyłam na film na poziomie "Kapitan Ameryka. Zimowy Żołnierz" i naprawdę bym się cieszyła, gdyby taki zaprezentował. Ale nowych Avengersów trudno do czegokolwiek porównać. Zdecydowanie ten film przerósł moje zdolności pojmowania. Myślałam, że po "Intersteller" nic mnie nie zaskoczy. Pomyliłam się, temu filmowi się udało. Szkoda, że nie pozytywnie. Jeśli ja dostrzegam w filmie luki fabularne, nieścisłości, niedomówienia i braki w scenariuszu to oznacza, że jest źle. A "Age of Ultron" jest tego pełne. Wystarczyłoby wyciąć kilka wątków, kilka scen, które pojawiają się chyba tylko po to, aby być. Bez sensu, bez celu, dokładnie jak cały film.
Cieszę się, że Hawkeye dostał trochę bardziej rozbudowany wątek. Z tym, że nie w tym kierunku, albo nie w ten sposób, w który powinien być. Motyw pięknej i bestii, chociaż twórcy się starali, też im nie wyszedł. Troszkę za bardzo zaszaleli. Iron Men wcale siebie nie przypomina, chyba jeszcze przeżywa poprzednie filmy, Thor ma wizje bez ładu i składu. I tylko jedno pozostaje niezmienne- wszyscy się kłócą. Chciałabym napisać, że to element komiczny jest stały, ale niestety z tym jest ciężko. Oczywiście pojawiają się różne zabawne sytuacje, gagi i dialogi, i tutaj, uwaga, króluje Ultron. Nie wiem jak twórcy zrobili nadzwyczaj zabawnego robota, chcącego zagłady ludzkości. Chociaż to nawet nie jest największy paradoks, jaki się w filmie pojawia.
Generalnie klimat filmu jest ciężki. Wręcz przytłaczający. Bardzo. Taka atmosfera wzajemnych pretensji, przerzucania odpowiedzialności. Plus wszystko to co już napisałam powyżej. Wobec tego filmu można się poczuć jak mrówka pod butem. I nie jest to miłe uczucie.
Mam wrażenie, że nie tylko widzowie nie za bardzo ogarniają to co widzieli, ale aktorzy również, nie za bardzo wiedzieli co z tego wyniknie. Jakby sami nie rozumieli co tam robią i po co są. Bezcelowość i bezsens ich działań, aż się wylewał z ekranu. Najlepszym przykładem jest scena z Hulkiem i Iron Menem. Film by się zdecydowanie bez niej obył, a było to tylko 5 minut rozwalania miasta. Całe mnóstwo scen, które można by spokojnie wyciąć bez uszczerbku dla fabuły, a z korzyścią dla spójności. I braku bólu głowy fanów.
W filmie pojawiając się w sumie 4 nowe postaci. Scarlet Witch, która ma całkiem spory potencjał i jej brat Quicksilver. Którego, chociaż w innej wersji, można zobaczyć w "X-Men. Przeszłość, która nadejdzie". Oczywiście także Ultron i Vision. Z tym drugim mam ogromny problem. Jego pojawienie się nie zdziwiło Avengersów, choć w sumie powinno, zważywszy na to, że to koleś z kamieniem na czole, czerwony, latający i z pelerynką, i nie do końca wiadomo, co to właściwie jest.
Oczywiście to nie jest tak, że to jest zły film. Tylko trochę przeładowany, przedobrzony i odrobinę za bardzo wszystko. Jednak, aby zobaczyć jego plusy, bo jakieś mieć musi, to potrzebuję obejrzeć go w domu, na spokojnie i do tego z kartką i długopisem pod ręką, żeby czegoś przypadkiem nie przegapić.
Pozdrawiam, M
No cóż...Nie jestem jakąś straszną fanką tego typu filmów,wręcz mnie nudzą także nie mam zbyt dużej motywacji by go oglądać po tym co tu przeczytałam.
OdpowiedzUsuńEch gdzie te czasy dzieciństwa gdzie siedziało się 5 cm od ekranu telewizora oglądając X-menów...
Cóż, ja mam kompletnie odmienną od Twojej opinię: według mnie Marvel pokazał idealnie na czym polega swoisty urok jego filmów, którego na próżno szukam w drugim uniwersum, czyli DC Comics. Uwielbiam i uważam, że Whedon odwalił kawał rewelacyjnej roboty - szkoda, że Civil War już nie będzie jego dziełem.
OdpowiedzUsuńFilm zdecydowanie nie w moim stylu.:D Za dużo wszystkiego, a przede wszystkim masakryczne sceny. :P
OdpowiedzUsuńnawet nie słyszałam o tym filmie, bo i mało co oglądam.. ale opinia niezbyt zachęcająca.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie są moje klimaty, ale może kiedyś spróbuję go obejrzeć :))
OdpowiedzUsuń