Zastanawiałam się w jaki sposób napisać o rocznicowym musicalu. Nie chciałam pisać recenzji i tak ich tu sporo. Ponieważ wcześniej nie widziałam tego nagrania, postanowiłam zapisać wszystko to, co przechodziło mi do głowy w czasie oglądania. Takie coś ma chyba nawet jakąś nazwę, ale ciągle nie wiem jaką.
Zaczynamy.
W filmie lubię scenę licytacji. K. zauważyła, że cudowny żyrandol ma numer 666. Przypadek? W każdym bądź razie ten żyrandol to chyba najbardziej rozpoznawalny rekwizyt. I zawsze muszę się wystraszyć w momencie, gdy następuje przeniesienie do przeszłości.
Próba do Hannibala wygląda fantastycznie.
Wykonanie "Think of Me" nawet mi się podoba. Jestem sceptycznie nastawiona do tej Christine, ale przynajmniej ma stój bardziej adekwatny do tego co śpiewa.
"Things have changed, Raoul" Christine chyba pomyliły się musicale. W "Love Never Dies" ma identyczną kwestię. A może to nie przypadek? Zarówno Sierra (Christine) jak i Ramin (Upiór) grali te same role w pierwszym "LDN".
Raoul prezentuje się lepiej niż się spodziewałam.
Lustro jest zrobione genialnie. Jestem pod wrażeniem. I ruszające się rusztowanie.
Wykonanie tytułowej piosenki podoba mi się średnio. Chodzi o Christine, coś mi nie gra w jej śpiewaniu. Upiór oczywiście jest fenomenalny. I ma płaszcz, kapelusz i łódkę. Tylko konia brak. Kandelabry i świece też są. Oczywiście.
Uwielbiam Upiora. Bardzo. Bo uwielbiam "Music of the Night". Zawsze uważałam, że to absolutnie idealna kołysanka.
Krystyna ze swoją mimiką doprowadza mnie do szewskiej pasji. I wcale się odzywać nie musi. Patrzeć na nią nie mogę. Zastanawiam się kto kazał im tak grać. Jakby Upiór miał ciasto i ją gnębił, a ona była szczeniaczkiem i koniecznie chciała je dostać. Gra aktorska Sierry jest jednym z powodów, dlaczego dopiero teraz to obejrzałam.
Nigdy nie zrozumiem ciekawości Krystyny. Po co ona ściągała tę maskę?
Piosenka tytułowa. W sumie powinna być przed "Music of the Night", ale to nie jest z RAH, tylko z Classic BRIT Awards 2012.
Jak dla mnie z tego musicalu (tak ogólnie) można, niektóre sceny, w sumie większość, z postaciami nie będącymi Upiorem i ewentualnie Krystyną, wyciąć.
Kostiumy robią wrażenie.
I chorografie. Ta z początku i ta z około godziny. Czegoś tak ładnego się nie spodziewałam. Naprawdę balet jest przepiękny.
Oh jak bardzo nie podoba mi się scena na dachu. Chociaż do samego "All I ask of You" nic nie mam. Oprócz tego, ze głosy tej konkretnej Krystyny i Raoula jakoś mi razem nie brzmią.
Jaki zrozpaczony Upiór. Zawsze tak bardzo mi go szkoda.
Żyrandol wybuchł. Szkoda, że nie spadł, byłoby bardziej widowiskowo.
Maskarada jest fenomenalna. Skąd oni wzięli tak niesamowite i jednocześnie kiczowate stroje? Chyba w tym momencie najbardziej widać ogrom tego musicalu. Tym bardziej, gdy wpada Upiór w stroju Czerwonej Śmierci.
To bardzo dziwne. Chociaż słychać Upiora to bardzo, bardzo mało go widać.
Zawsze scena na cmentarzu jakoś mi ucieka. Wiem, że jest, wiem co tak się dzieje, ale zawsze zapominam. Może dlatego, że "Wishing You Were Somehow Here Again" jakoś szczególnie nigdy mi się nie podobało. I może dlatego, że Upiór na tym cmentarzu niezbyt szlachetnie się zachował.
W "Don Juanie" Krystyna wygląda po prostu paskudnie. Ma brzydką sukienkę, a jej gra aktorska znów jest, powiedzmy, lekko przesadzona. A Upiora znów nie widać. Ale "Point of No Return" to moja trzecia ulubiona piosenka. I w sumie wizja i odegranie jej na scenie jest dość intrygująca.
Gdyby nie Raoul nie byłoby całej tej sprawy. A ja i tak zostałabym z Upiorem. Ta końcówka jest taka dramatyczna i tragiczna. Zawsze mi smutno jak Upiór jest taki zrozpaczony. I jak widać Krystynie też.
A sztuczki ze znikającym z krzesła Raminem jeszcze z K. nie rozgryzłyśmy.
Po musicalu, ponieważ to z okazji 25lecia, przemawia kompozytor, a pierwsza Christine śpiewa z 5 Upiorami piosenkę tytułową. Wypada to rewelacyjnie. Następnie śpiewają "Music of the Night" z całą obsadą.
Miłego weekendu, M
Chciałabym to kiedyś zobaczyć na żywo...Wszystko dobrze,ale kurcze jednak na żywo jest inaczej. A Krystyna tak samo mnie wkurza. Co ona w ogóle robi? Czy kobiety w tamtych czasach prawie mdlały zawsze jak jakiś facet znajdował się w ich pobliżu? I po co ona ma otwarte te usta? Mucha jej wleci. I tyle będzie mieć.
OdpowiedzUsuńOj, oj teraz będę szukać chętnego, który wybierze się ze mną na taki spektakl :)
OdpowiedzUsuńO, widzę, że recenzja podobna stylistycznie do mojej (http://sowaopery.pl/phantom-of-the-opera-25th-anniversary/ ), chociaż widzę, że mamy różne punkty widzenia. ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie! W sumie to całkiem logiczne, aby omawiać piosenki chronologicznie :)
UsuńCo do widzenia - myślę, że gdybym piała ją teraz byłabym dużo mniej entuzjastyczna ^^
Widzę, że nawet styl mamy podobny. ;)
UsuńCo rozumiesz przez „mniej entuzjastyczna”? Mówisz o 25-leciu czy o ogólnym podejściu do tej historii oraz jej interpretacji?
O 25-leciu. Notkę pisałam praktycznie w czasie pierwszego oglądania nagrania,teraz, po prawie 2 latach od tego momentu, wiem, że powinnam nieco zrewidować moje poglądy.
UsuńNie wiem, czy mamy podobny styl, nie wydaje mi się prawdę powiedziawszy; ja pisałam bardziej o swoich odczuciach, Ty, ponieważ masz bardziej profesjonalną widzę, z takiego też punktu pisałaś swoją recenzję, a przynajmniej tak to czytam :>