Pierwszy film obejrzany w Gdańsku, okazał się być jednym z najdziwniejszych filmów jakie widziałam w życiu. A nawet więcej "Crimson Peak", bo ucieka od wszelkiego definiowania i określania. Mam wrażenie, że naprawdę nie wiem co widziałam.
Zacznijmy od dwóch spraw. Pierwsza bardziej porządkowa. W życiu nie poszłabym na ten film, gdyby nie grał w nim Tom, ponieważ film określony został jako horror. Teraz sprawa druga, po seansie okazał się, że to wcale nie horror. To film, w którym są duchy- parafrazując nieco słowa głównej bohaterki. Nie do końca jest to romans, bo ta kwestia zostaje szybko załatwiona. Wydaje mi się, że to trochę kryminał, ale o zbrodni w trakcie jej trwania. Wyczytałam, że to po prostu romans gotycki.
"Czy któraś z nas by odmówiła mu?"
Po rodzinnej tragedii młoda pisarka (Mia Wasikowska) trafia do mrocznego domu, którego ściany pamiętają duchy przeszłości, a jej nowy mąż - sir Thomas Sharpe (Tom Hiddleston) nie jest tym, za kogo się podawał. Rzecz dzieje się w mrokach XIX wieku, w zimnym, górzystym hrabstwie Kumbria
Z Bliźniaczkami robiłyśmy ranking dobrych scen. Walc zdecydowanie wygrał.
Jakakolwiek straszność duchów, bo wydaje się, że to one są najważniejsze polega głównie na tym, że są paskudne, już nie wspominając o tym, że zupełnie nie pasują do estetycznie do całego filmu, oraz na tym, że nas zaskakują. Tu nagle położy rękę, tam się nagle pojawi. Ale nie jest to żaden metafizyczny stan ciągłego niepokoju.
Na początku film jest całkiem interesujący. Aż do momentu, gdy odkryje się jak jednocześnie jest wyjątkowo niewciągający. Odnoszę wrażenie, że nie ma w nim jako takiej właściwej fabuły, bardziej jest to wycinek z życia. Plus taka obserwacja coś niesamowitego dzieje się z czasem w tym filmie. Raz płynie wyjątkowo szybko, raz niesamowicie wolno, ale nie tworzy to poczucia, że to historia poza czasem i przestrzenią, a jedynie, że zdecydowanie coś się nie zgadza. Przy czym te 2 godziny, które film trwa mijają bardzo szybko.
Troszkę zboczyłam od głównego wątku, zanim rozpisałam się o czasie miałam dodać, że drugiego tak przewidywalnego filmu ze świecą szukać. Nie zwykłam podkreślać, ani zaznaczać rzeczy w ten sposób, ale to najważniejsza i podstawowa informacja jaką trzeba o filmie podać. Naprawdę, a aż trudno w to uwierzyć. W sumie są trzy zaskakujące sceny/rozwiązania fabularne. Takie, których się zupełnie nie spodziewałam. Do tego kilka całkiem zabawnych momentów, ale to już zależy od poczucia humoru. Jednak aż dziw bierze, że całe kino w ciągu ostatnich 5 minut było tak spokojne. Ja cały seans mniej lub bardziej zanosiłam się od śmiechu, aż mi było głupio, ale ostatnie minuty to był prawdziwy sprawdzian wytrzymałości. Wracając do filmu. Obejrzyjcie sobie zwiastun 2 razy, a jeśli nie domyślicie się większości rzeczy to widzieliście w życiu za mało filmów. Albo nie chcecie dostrzegać tego co tam jest, aby później nie siedzieć w kinie i nie myśleć "Niech tylko nie będzie tak jak mi się wydawało. Niech to będzie coś innego" i trzymać kciuki, aby życzenia się spełniły. Ja naprawdę nie chciałam, aby te przewidywania się sprawdziły. A jednak. Plus możecie obejrzeć/przeczytać "Jane Eyre", przecież w nowej ekranizacji gra Mia, a to się wszystko całkiem ładnie łączy. I z powieściami gotyckimi również.
Do zaskakujących rzeczy w akapitu powyżej można dodać jeszcze fakt, że dom choć wydawał się ważny, wcale nie odgrywa jakiejś szczególnej roli w filmie. Ale wygląda fenomenalnie. Podobnie jak kostiumy, są przepiękne i tylko lekko przesadzone. Zastanawiałam się czy większych bufek nie było czy może gdyby były to po prostu przeciążyły by aktorkę. I oczywiście czy było to w ogóle wygodne. I kto pozwolił nosić głównej bohaterce te okrągłe okulary. W skrócie od strony wizualnej jest pięknie. Po prostu z przyjemnością się na to wszystko patrzy. Do momentu, w którym pojawią się te niepasujące do niczego duchy, ale być może ten kontrast był zamierzony.
Przejdźmy na moment do aktorów i oczywiście wspomnianego na samym początku Toma Hiddlestona. On zawsze daje radę i o nim samym chyba nie jestem w stanie napisać krytycznego słowa, bo to dla niego obejrzałam ten film. Plus ma fenomenalną fryzurę i czarne włosy. Zawsze mi się jednak wydawało, że on i Mia Wasikowska będą pasować do siebie na ekranie (a grali razem wcześniej w "Tylko kochankowie przeżyją" i relacja ich postaci była dość ciekawa), a tak nie było. A przynajmniej na takim poziomie na jakim powinno to być, choć i tragedii nie było. Jej postać stanowiła dość słabą motywację dla przemiany głównego bohatera. Nie wiem czy nie było magicznej "chemii" czy po prostu było ich za mało razem na ekranie i nie dali rady zbudować wiarygodnej relacji. Jest jeszcze trzecia, opcja, ale o niej nie napiszę.
Trzecia najważniejsza postać- Lucilla Sharpe, czyli siostra bohatera granego przez Toma, który na marginesie nazywa się Thomas. Jessica Chastain zupełnie mnie nie przekonuje na ekranie i to w żadnym filmie. Widziałam całkiem sporo wywiadów z nią czy jakiś innych publicznych wystąpień i wydaje się być naprawdę sympatyczną osobą, ale nie przekonuje mnie jej sposób grania. Do tego w tym filmie jej postać jest absolutnie paskudna i wredna, i od samego początku widać, że coś z nią jest nie tak. Nie sposób darzyć jej sympatią, ani nic z tych rzeczy. Po prostu jest i niesamowicie irytuje.
Może mi się nie podobać, jak Jessica Chastain gra, ale gdy tak bieda z rozwianą sukienką wygląda fenomenalnie.
Jednocześnie nie jestem jednak filmem rozczarowana. To znaczy nie miałam też wobec niego żadnych oczekiwań, a tak bardzo widać, że coś w nim nie zagrało, że aż mi go szkoda. Jak by można było odczuwać współczucie wobec filmu jako takiego. Ja po prostu chciałam aby on był dobry, a nie wyszło. A wystarczyłoby usunąć ostatnie 10, może 15 minut szlachetnie, strasznego poświęcenia, ostatecznej konfrontacji, czy co to tam jeszcze jest.
Gdy kończę to pisać są 4 minuty po północy. Wpadłam tylko do akademika i zaczęłam stukać w klawiaturę. Chciałabym coś jeszcze dopisać, ale dodam tylko, że Zwierz popkulturalny o filmie pisze w chyba podobnym tonie jak ja, tylko robi to lepiej, z tym że mi osobiście przeszkadza to, że mogłam się domyślić jak będzie, a dla innych ludzi choć też to wiedzieli nie stanowi to problemu. I wybaczcie błędy jeśli się pojawiły, a najlepiej to mi o nich napiszcie, żebym mogła je poprawić. Wszystkie gify zostały znalezione na tumblrze.
Pozdrawiam, M
Jak będę miała wolną chwilę to obejrzę ten film, bo naprawdę mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńLiczę również na zabawne momenty, a Jessica na schodach wymiata :D
Ja w ten czwartek idę do kina na jakiś horror z mamą. Mam nadzieję że będzie straszny :)
Widziałam tylko zwiastun i wydał mi się taki dziwaczny, że już od tamtej pory mam ochotę film obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślałem na początku, jak zobaczyłem, że napisałaś tego posta, że narobiłaś mi jeszcze większej ochoty na ten film :D Wiesz przecież, że miałem na niego ochotę i dość duże oczekiwania wobec niego. Teraz jednak jestem rozczarowany. Nie Tobą oczywiście, tylko tym filmem. Naprawdę, kurczę, liczyłem na horror życia... No, ale kto wie, może i tak mi się spodoba :D Dam Ci znać, jak obejrzę :P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
Gify cudne i tak dużo ślcznego Toma :) A tak na marginesie w "Tylko kochankowie przeżyją" obok Hiddlestona grała Tilda Swinton, a nie Mia Wasikowski :P
OdpowiedzUsuńMia grała siostrę postaci granej przez Tildę ;)
UsuńA faktycznie :P zmyliła mnie trochę ta "ciekawa relacja" i skupiłam się na mojej ukochanej Eve :)
Usuńwspaniale się czyta :) obserwuje.
OdpowiedzUsuńbrajank.blogspot.com