niedziela, 24 stycznia 2016

Rzecz o naiwności

Hello!
Dość długo zbierałam się do napisania dzisiejszego wpisu, ale w końcu zostałam zmotywowana różnymi mniejszymi i większymi informacjami i wiadomościami na innych blogach, które mniej lub bardziej bezpośrednio dotyczą tego o czym chciałbym napisać.


Bloga piszę 3 lata i prawie 5 miesięcy, a od nieco ponad 2 ma on obecną formę, w której dominują recenzje książek, seriali i filmów. Skoro nieco skonkretyzowałam to o czym piszę, to także blogi, na które zaglądam się zmieniły i dotyczą podobnych rzeczy, a faktycznie są to głównie blogi z recenzjami książek. Jednym z elementów prowadzenia takiego bloga są współprace z wydawnictwami. I tu pojawiam się ja i moja naiwność. Przez bardzo, bardzo długi czas myślałam, że to raczej wydawnictwa kontaktują się z blogerami i nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że to blogerki/blogerzy piszą pierwsi. Przeżyłam niemały szok, gdy na pewnym blogu wpadłam na poradnik w stylu "jak napisać do wydawnictwa, aby przysłali ci książkę". A potem gdy sprawdziłam blogi osób komentujących, które dziękują za rady i już zabierają się za pisanie, a blog działa od 2 miesięcy i jest na nim 10 wpisów. Teraz żałuję, że nie poprowadziłam małego śledztwa i nie sprawdziłam, czy faktycznie autorzy tych blogów otrzymali jakieś książki.

Kolejna sprawa związana z blogami, ale z nieco innej strony. Niedawno czytałam artykuł o pewnej bardzo znanej zagranicznej blogerce, w którym było napisane, że nad treścią bloga pracuje ok.20 osób. Dość jednoznacznie zostało zaznaczone, że ona sama jest tylko "twarzą" i nic nie robi. Z jednej strony nie wiem na ile jest to prawda, a z drugiej zastanawiając się nad tym kto stoi w cieniu najbardziej znanych "twarzy" nie sposób chyba, nie poczuć się oszukanym, inną sprawą jest fakt, że takie coś jest bezczelne w stosunku do czytelników, bo nie wiem na ile są świadomi, że ich "ikona" tylko ładnie wygląda na zdjęciach, albo tylko sygnuje treści swoim nazwiskiem.  W tym wypadku nie było takiego szoku, jak w sytuacji opisanej powyżej, ale to być może dlatego, że jak coś wygląda za pięknie to zdecydowanie nie może być prawdziwe i na najbardziej znane i zagraniczne blogi zawsze brałam poprawkę. Ale podobno plaga się szerzy i dotyczy także bardziej niszowych blogów.


Oczywiście w codziennym życiu też bardzo często denerwuję się na prawa rządzące światem. I niby zdaję sobie sprawę, że życie nie jest sprawiedliwe, ale jestem też trochę idealistką i chciałabym bardzo, aby jednak było. Ale to już być może temat na inne rozważania, a dziś chciałam tylko wspomnieć o tym co dotyczy blogów. I tak tylko zaznaczę, szczególnie jeśli chodzi o pierwszą sprawę, żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał, nie potępiam (to brzmi patetycznie i ważnie, nie o taki efekt mi chodziło, ale tylko to słowo tu pasuje) współprac i nic mi do tego w jaki sposób są one załatwiane, to tylko przykład dla zilustrowania mojego patrzenia na świat.

Pozdrawiam, M

2 komentarze:

  1. To prawda. C: Kiedyś pisałam do wydawnictw sama. Teraz rządzi za to nowa taktyka polegająca na dodawaniu popularnych blogów przez wydawnictwa do swoich list mailowych.
    Serio są takie posty? Chyba nie o to chodzi w pisaniu o książkach...
    W każdym razie, co do tej popularnej blogerki, to wcale bym się nie zdziwiła... W czasie, gdy powstają już specjalne magazyny oraz książki im dedykowane...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie najgorsze jest to, że niektórzy otrzymując egzemplarze recenzenckie nie są do końca szczerzy ze swoimi czytelnikami. W swoich recenzjach wychwalają książki, które nie zawsze na to zasługują. Według mnie najważniejsze jest to, żeby być uczciwym oraz szczerym w tym, co się robi. :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3