Hello!
W zeszłym roku, podczas ankiety blogowej, ktoś napisał, że powinnam zacząć działać na Instagramie. W tamtym momencie nie miałam możliwości technicznych, ale nawet, gdy sytuacja się zmieniła pod koniec grudnia, jeszcze trochę zwlekałam z założeniem profilu. Pojawił się pod koniec stycznia. Niewiele było trzeba, aby Instagram mnie całkowicie pochłonął.
Jeśli w internecie faktycznie jest wszystko, to poszukiwania można spokojnie zacząć od Instagrama nie wyszukiwarki Google. Problemem bywa to, że na Insta łatwiej zobaczyć rzeczy, których się potem nie odzobaczy i to całkowitym przypadkiem.
Często przeglądam zdjęcia czy obrazki po hasztagach i denerwujące jest, gdy 80% rzeczy, to nie jest, to czego szukałam. Ludzie chyba chcą się takim sposobem wybić, ale to niezmiernie irytująca praktyka.
Instagram bywa też dziwny i niepokojący. Szczególnie na początku komentarze, jakiś profili z obserwatorami, zupełnie mnie o nie interesowało. Na szczęście po pewnym czasie przestało się to pojawiać. Kolejne niepokojąco-dziwne rzeczy, to oprócz tego, że zupełnie obcy ludzie mogą polubić Twoje zdjęcia, to kwestia dlaczego oni to robią. Jeśli dodaję zdjęcie moich ulubionych dźwigów i serduszkują je osoby, które też mają dźwigi na zdjęciach, to rozumiem i wszystko jest okey. Podobnie jak to, że komuś mogło się po prostu spodobać zdjęcie i na szczęście można, to dość łatwo rozpoznać po zajrzeniu na profil tej osoby. Gorzej, gdy trenerzy personalni i tym podobni, którzy stanowią chyba swojego rodzaju plagę Instargama, bo z rozmów z ludźmi wynika, że jest to powszechne, polubią zdjęcie. Bo mam jakieś 99,99% pewności, że to sposób promocji i dotarcia do ludzi. Słaby moim zdaniem, ale być może się sprawdza. Jednak najdziwniejsze są profile firm nie osób. Przykład: firma produkująca muszle sedesowe. Pojęcia nie mam, kto (chyba, że był to algorytm - ale to sugerowałoby, że bardzo słaby) stwierdził, że jestem grupą docelową ich produktu, ani co moje zdjęcie miałoby mieć z nim wspólnego. Zawsze miałam wrażenie, że reklama, promocja, marketing powinny być celowe i skuteczne, ale być może się mylę.
Mechanizmy działania Instagrama są dla mnie nie do końca zrozumiałe, ale ilość rzeczy i szybkość z jaką się tam znajdują, jest powalająca. Estetyka jest dla mnie sprawą drugorzędną. Jeśli potrzebuję ładnych, inspirujących obrazków, to najczęściej szukam ich jednak na Pintereście. Ale ja mam specyficzne podejście do wszelkich social mediów, cały czas też próbuję je zrozumieć i ogarnąć.
Wasze ulubione zdjęcia:
Zdjęciem, które ma najwięcej serduszek, jest zdjęcie wieżowca z <3 GDAŃSK. Od dawna wiem, że Gdańsk się kocha miłością ogromną i wzajemną, ale czemu musi to robić też ma moim Instagramie?
Mamy tu też dwa zdjęcia książek - "Bramy światłości" przez bardzo długi czas, dopóki nie udostępniłam wieżowca, miały najwięcej polubień. Uwielbiam wyglądać przez okna, już w zeszłym roku zachwycałam się widokiem z akademika. Zachód Słońca, który widzicie na środku, to jeden z najpiękniejszych, jakie miałam okazję widzieć. Deszczowa szyba to zaś widok z tramwaju. Mój ukochany obiekt fotografowania to dźwigi z budowy Forum Gdańsk. A z tego ich zdjęcia jestem szczególnie dumna. Po prawej widzicie kwitnącą mirabelkę. Zbieżność nieprzypadkowa. A niżej mnie z turkusowymi włosami, które uwielbiam. I to też ciekawe - wystarczy dodać selfie (pierwsze i pewnie ostatnie), a szybkość serduszek robi się zatrważająca. Natomiast dlaczego pudełko z herbatą zdobyło takie uznanie instagramowiczów, nie mam pojęcia. Widać społeczność tea lovers jest dużo większa niż myślałam.
Moje ulubione zdjęcia:
Moje ulubione zdjęcia pokrywają się z Waszymi ulubionymi, mniej więcej tak samo, jak ulubione posty na blogu. Czyli prawie wcale. Widać, że moje są bardzo tendencyjne - 3 związane z łyżwiarstwem bezpośrednio. Ciekawostka na temat mojego zdjęcia a'la Yuzuru Hanyu: byłam pewna, że dobrze go 'udawałam' do chwili, gdy przygotowując tę notkę i wyciągając zdjęcia z Insta (bo on w tej pozie też tam jest), nie zaważyłam, że podnoszę nie tę nogę co on - trzeba będzie naprawić tę pomyłkę w przyszłym roku. Wyżej jest Yuzuru z Brianem Orserem i Tracy Wilson, reagujący na jego wynik po programie dowolnym na MŚ w Helsinkach. Po krótkim był 7, ale długi pojechał tak, że jak był na 1 miejscu, tak nikt z 6, która jeszcze jeździła po nim, już mu podium nie odebrał. A na dole specjalne walentynkowe zdjęcie. 3 zdjęcia są związane z łyżwiarstwem nieco bardziej pośrednio. Żonkil jest symbolem nadziei. Yuzuru jeździł program dowolny do utworu "Hope and Legacy". Żonkil został opisany: Hope (and Legacy). Taki żart, który może zrozumiała jedna osoba. I dwa związane z łyżwiarstwem przez "Yuri!!! On Ice", czyli urocze, chibi wyszywanki oraz moja twórczość pisankowa na tegoroczną Wielkanoc. Ale jest tam też Loki, Kapitan Ameryka i Tardis. Ze zdjęć okolicznościowych jest jeszcze Szekspir, bo nie mogło go zabraknąć. I do tego dwa ujęcia z Gdańska, bo po prostu mi się podobają. A szczególnie te światła koła.
LOVE, M
A ja nie lubię Instagrama :) mam, ale praktycznie nie korzystam, bo ciągle mi się odinstalowuje na telefonie :(
OdpowiedzUsuńHej tutaj możesz fajnie wybić się na IG JEST ON TUTAJ (KLIKNIJ) Dzięki tej stronie zdobyłam 60000 obserwujących w miesiąc ;3
OdpowiedzUsuńJak ktoś chce się wybić na IG i szybko zdobyć sporo obserwujących to polecam ten program http://freehackpl.com/instagram-followers-bot/
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że instagram to must have w naszych czasach dla każdego, to platforma do wszystkiego, dla rozrywki i biznesu
OdpowiedzUsuń