wtorek, 25 kwietnia 2017

W pułapce optymizmu ("Doctor Who" S10 - "Smile")

Hello!
Z natury wolę odcinki "Doctora Who" dotyczące przeszłości, z natury też omijam większość materiałów promocyjnych przed premierą sezonu, ale gdy pojawiły się zapowiedzi z robotem porozumiewającym się za pomocą emotikonek, to nie mogłam się doczekać. 

Z Doctorem i Bill trafiamy do miasta z przyszłości. Miejsce jest prawie puste, w czasie zwiedzania bohaterowie trafiają tylko na robota. Początkowo myślą, że ludzie jeszcze do miasta nie dotarli, ale widzowie już wiedzą, że roboty są mordercze. Chociaż miasto zaprojektowano jako utopię, a one miały stać na straż szczęścia jego mieszkańców.

Zapowiada się, że będzie to odcinek o opresyjności i konieczności bycia wesołym i ciągle uśmiechniętym. I pośrednio tak jest, ale konkluzja całego epizodu sprowadza się bardziej do faktu, że nie nauczymy sztucznej inteligencji myśleć w ludzki sposób. A przynajmniej nie na poziomie uczuć, bo, jak się okazuje, pieniądze działają na wszystkie twory i stworzenia podobnie. 


Intryga nie jest wielka i dużo ciekawsze jest podejście do sprawy prezentowane przez Doctora. W pewnym momencie odcinka, gdy Bill stwierdza, że lubi on być kosmicznym policjantem, tylko się nie chce otwarcie przyznać, ale to dlatego Tardis ma formę policyjnej budki telefonicznej, Doctor prawie na nią krzyczy mówiąc, aby nie robiła z niego jakieś sentymentalnej postaci. Ale jak inaczej powiedzieć, gdy Doctor z własnej, nieprzymuszonej woli chce wracać do miasta, z które właśnie uciekli, aby uchronić ludzi, którzy do niego zmierzają przed nie do końca rozumiejącymi uczuć robotami? Oczywiście Doctor jest od tego, aby ratować ludzi, ale spodziewałam się, że Bill będzie musiała go przekonać (przypomniał mi się tu odcinek z wybuchem Etny i Donną, być może dlatego, że Peter Capaldi grał uratowanego Rzymianina), a on pobiegł tam sam. Może nie powinnam się dziwić, bo Doctor to Doctor. W sumie później koloniści, jak koty w worku i zachowanie Doctora wobec nich niweluje to wrażenie... Ogólnie końcówka odcinka jest taka sobie, ale ponieważ początek wypada tak dobrze, to bardzo łatwo dać się ponieść temu wrażeniu i przymknąć oko na to, co tam się  później dzieje.

Pozdrawiam, M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3