Tegoroczny sezon letni anime był najtrudniejszym do przebrnięcia, odkąd zaczęłam oglądać anime wychodzące na bieżąco. A przecież miałam czas, ale zero ambicji aby pokończyć pozaczynane tytuły. Udało się tylko dwa, które zaczęłam (z 6) plus jedno, które ma 24 odcinki więc skończy się w sezonie zimowym. To w sumie nie tak źle, bo to połowa, ale sam fakt, że je dokończyłam to już sukces, bo było ciężko. Sezon letni 2017 to nie był dobry czas dla anime.
"Koi to Uso"
Niewiele brakowało, a wcale nie zobaczyłabym tego anime do końca. Utknęłam po 5 lub 6 odcinku i cała ta historia zaczęła być irytująca a nie intrygująca. Ale przyuważyłam, gdzieś kadry z kolejnych odcinków wyraźnie nawiązujące do "Romea i Julii", a ponieważ tropię Szekspira w anime, musiałam to sprawdzić. I okazało się, że bardzo dobrze zrobiłam, bo nie tylko sztuka była wystawiana przez bohaterów to także, co prawda trochę łopatologicznie, fabuła i główny bohater wyjaśniali powiązania
pomiędzy sztuką i systemem społecznym w jakim oni żyją. Także nie było to po prostu wystawienie przedstawienia, ale trochę głębsze nawiązanie. Samo przygotowanie było rozgrywane przez 3 odcinki, ale to już szczegóły do notki Szekspir w anime.
Po odcinkach z Szekspirem anime znów jest irytujące. Ale to chyba wina materiału wyjściowego, bo wydaje się, że fabuła mangi to bardzo zmarnowany potencjał. Delikatnie mówiąc zakończenie anime rozczarowuje nijakością. Jak na coś, co ma tytuł "Love and Lies" to miłości może i było dużo, jeśli nie za dużo, a i tak możliwości rozwoju niektórych wątków zostały zaprzepaszczone, szkoda. Natomiast o co chodzi z kłamstwami nie wiem nawet teraz. Oprócz jednego bardzo jasnego przypadku, reszta bohaterów coś sobie mówi o tym, że nie może o czymś powiedzieć, ale o jakie kłamstwa miałoby chodzić.
Poza tym główny bohater to taka ciepła klucha, jego prawdziwa miłość jest tylko odrobinę mniej nijaka jak on. Za to jego idealnie dopasowana kandydatka na przyszłą żonę to zaskakująca postać, jedyna, o której można napisać, że wyraźnie rozwija się w trakcie anime. I, chociaż na początku jest trochę dziwna, później bardzo się jej kibicuje, bo istnieje obawa, że zostanie sama. Przyjaciel głównego bohatera też był ciekawą, ale zmarnowaną postacią.
Trzeba jednak przyznać, że anime jest bardzo ładne i dobrze się na nie patrzy.
"Katsugeki / Touken Ranbu"
Muszę przyznać, że tu też trochę utknęłam, ale wiedziałam, że prędzej czy później dokończę to anime. Aby zrobić to wcześniej zmotywował mnie Copernicon i prelekcja dotycząca 'chłopcomieczy', na której byłam ja i prowadząca. A naprawdę anime i to 'poważniejsze' i to poprzednie Hanamaru, które było urocze, śmieszne i lekkie (choć też nie do końca), są super nie wiem jak można nie zachwycać się wojownikami zrodzonymi z mieczy. Tak na marginesie to w Japonii, ale i na świecie, patrząc po tym, co udostępnia Crunchyroll oraz dostępności gadżetów związanych z Touken Ranbu, 'chłopcomiecze' są wręcz niesamowicie popularni aż do skali fenomenu i szkoda, że w Polsce dużo mniej.
Przy pierwszych wrażeniach z minionego sezonu wyrażałam obawę, że seria mimo wszystko nie będzie jednak aż taka poważna, jak chciałabym aby była. Ale odrobinę się pomyliłam. Żarty, które pojawiały się w odcinkach służyły rozładowaniu napięcia a nie przykryciu go. Naszym wojownikom udaje się za każdym razem obronić historię i to nie konsekwencje związane z jej ewentualną zmianą są poważnym tematem, a konsekwencje tego, że ta historia w ogóle musi być broniona i działań wojowników w tym celu. Niestety tam, gdzie pojawia się armia złych zmieniaczy czasu tam pojawiają się niewinne ofiary. I z tym aspektem swojej misji 'chłopcomiecze' muszą się mierzyć. A także z osobistymi sprawami oraz relacji pomiędzy poszczególnymi członkami drużyny. Głównie towarzyszymy drugiemu unitowi, który jest mniej wyrobiony niż pierwszy, który można nazwać elitarnym. A z chęcią dowiedziałabym się o nim więcej, bo większości jego członków nie było w Hanamaru i nie znam tych postaci.
Ciekawe, bo końcówka sezonu znów skupia się na mieczach należących do członka Shinsengumi i tym razem dramaty przeżywają miecze samego Hijikaty. W Hanamaru załamanie miał jeden z mieczy Okity. Mam nadzieję, że nie tylko w temacie wybierania główniejszego wątku Katsugeki pójdzie w ślady komediowej wersji, ale podobnie jak ona, dostanie drugi sezon.
Poza tym jest prześliczne i przepiękne. Kreska jest cudna a animacja cud miód. Same zachwyty. I muzyka, muzyka też bardzo pozytywnie się wyróżnia.
Trzymajcie się, M
Nie mam zbytnio czasu na bycie z czymś na bierząco... O tym drugim nie słyszałam, ale gify wyglądają zachęcająco. Dziwne, że takie popularne, a ja wciąż nie miałam z nim do czynienia :D!
OdpowiedzUsuńyollowe.blogspot.com
Wstyd się przyznać, ale nie znam żadnego z wymienionych powyżej tytułów :v
OdpowiedzUsuńTeż niestety nie znam :)
OdpowiedzUsuń