Nie kupuję zbyt wielu książek. Gdy już na jakąś się zdecyduję to znaczy, że musiała mnie bardzo zainteresować. Dziś spróbuję Wam wyjaśnić, jak książka z wielką twarzą Kim Dzong Ila na okładce, znalazła się w mojej biblioteczce.
Chciałam "Przemysł propagandy" czytać w tramwaju, ale zdecydowanie nie czułabym się komfortowo podróżując z taką okładką.
Od wiosny tego roku przeżywam wzmożone zainteresowanie południowokoreańską muzyką. A przy okazji także szerzej pojętą kulturą popularną Korei. Gdy pod koniec czerwca wróciłam do domu i zostałam odcięta od sprawdzania nowości w Epiku, musiałam zadowolić się zwykłą księgarnią. W której akurat były spore promocje. Trzeba przyznać, że okładka książki, o której piszę zwraca uwagę bardzo. Poza tym kosztowała 10 zł. To bardzo znaczący argument. Ale wtedy jeszcze nie byłam przekonana do zakupu. Do czasu, aż obejrzałam fragment koreańskiego programu rozrywkowego, których jest mnóstwo na YT, stacje telewizyjne same je wrzucają, bardzo często od razu z angielskimi napisami. A same programy są prześmieszne, nawet jeśli oglądając nie do końca rozumie się żarty bądź są one żenujące, to Koreańczycy są tak ekspresywni, że nie sposób się nie śmiać razem z nimi. Ale akurat ten fragment nie do końca był zabawny. Piosenkarka Kim Yonja opowiadała o tym, jak została zaproszona do Korei Północnej i została zapytana przez jedną z osób, czy się nie bała, że, gdy pojedzie, to nie wróci. Odpowiedziała, że się bała, a osoba, która pytała dodała, że przecież pewna para została porwana. Skojarzyłam fakty i stwierdziłam, że parą, o której wspominali byli zapewne bohaterowie książki, którą widziałam w księgarni. I ciekawość zwyciężyła, kilka dni później ją kupiłam.
Teraz, gdy znacie już historię mojego życia, zajmijmy się samą książką. Po pierwsze opis z tyłu okładki sugeruje, że będzie to tylko opowieść o porwaniu reżysera Shin Sang Oka oraz aktorki Choi Eun Hee (notabene: na okładce imiona zapisywane są z dywizem (Sang-Ok, Dzong-Il w tytule), ale w treści książki bez), a dostajemy o wiele więcej. Po pierwsze o życiu osobistym bohaterów, także Kim Dzong Ila. Nie jestem przekonana czy można tę książkę nazwać biografią, nawet fabularyzowaną. Jest to oczywiście opowieść oparta na faktach, ułożona chronologicznie, dotycząca życia tych osób, ale mimo wszystko do kategorii biografii nie można jej zaliczyć.
Oprócz historii ludzi i o ludziach "Przemysł propagandy" to opowieść o filmach. I w sumie dowiadujemy się bardzo dużo o rozwoju przemysłu filmowego w obu Koreach, trochę o Japonii i Chinach. Trochę historia filmu tamtego okresu w pigułce, a na pewno historia filmów reżysera Shina. Ale autor książki - Paul Fischer - wplata w nią elementy polityki, głównie dotyczące Korei Północnej. Możemy przeczytać o micie założycielskim, o przykładach innych porwań, o więzieniu głównie z perspektywy Shina, o filmowych ambicjach Kim Dzong Ila.
Najzabawniejsze jest to, że najmniej w tej książce propagandy. Bo przemysł propagandy to oczywiście przemysł filmowy, ale o filmach typowo propagandowych dowiadujemy się bardzo niewiele. Tyle, że nie były dobre i nie spełniały swojego zadania. Dlatego też Shin i Choi zostali porwani, aby zrobili lepsze filmy. Ale jak się okazuje do tytułów propagandowych było im na tyle daleko, na ile wolności twórczej pozostawił im Kim. Angielski tytuł książki brzmi "A Kim Jong-Il Production".
"Przemysł propagandy" jest wciągającą i intrygującą książką, czyta się ją z wielkim zainteresowaniem. Naprawdę, nie znoszę pisać takich zdań w recenzjach, ale to najkrótszy i najlepszy jej opis. Chociaż to nie do końca tak, że książka ta jakość szczególnie trzyma w napięciu, ale i chyba nie ma takiego zamiaru, przecież od początku wiemy, że w końcu bohaterom uda się zbiec. Co prawda dla osoby, która zupełnie nie interesuje się ani filmami, ani Koreami, ani nie przepada za biografiami (uznajmy na moment, że może znajdować się w tej kategorii) może nie być, aż tak fascynująca, jak dla osoby, która zainteresowana jest chociaż jednym z wymienionych aspektów. Ale warto dać jej szansę, bo można dowiedzieć się wielu zaskakujących rzeczy, naprawdę wielu. Dodano do niej też 4 kartki ze zdjęciami, co było świetnym pomysłem.
Ze względu na ilość podejmowanych tematów, choć połączonych wspólnym wątkiem bohaterów, którzy zostali porwani książka cierpi narracyjnie. Większość historii Shina i Choi opowiedziana jest w trzeciej osobie, ale z ich perspektywy, w fabularyzowanej formie. Ale między te części wplecione są fragmenty informacyjne, powiedzmy zostają wymienione przykłady innych porwań. Z tym, że często to nie jest ani nowy akapit, ani tym bardziej rozdział. Po prostu w pewnym momencie zostaje zawieszona fabuła, następuje przekazanie wiadomości, po czym opowieść znów się zaczyna. Podobnie jest, gdy autor cytuje pamiętniki bohaterów i nagle używa czasu przeszłego w dziwnym kontekście, chociaż historia opowiadana jest tak, jakby działa się teraz. Czasami też w tych informacyjnych częściach nie wiadomo do jakiego czasu autor się odnosi. Tego, gdy Shin czy Choi (porwana w 1977 roku) byli w Korei Północnej czy zakłada, że obecnie jest tam dokładnie tak jak było i odnosi się do współczesności. Zasadniczo nieszczególnie przeszkadza to w czytaniu, choć dla wrażliwych na chaos czytelników, może być irytujące.
Ciekawostką jest to, że można wyraźnie wyczuć, że autor faworyzuje w opowieści Choi Eun Hee. Poświęca jej dużo więcej uwagi, a przecież to Shin Sang Ok dwa razy próbował uciekać. Może to wynikać z faktu, iż Madame Choi jeszcze żyje, autor albo się z nią spotkał osobiście (to sugeruje epilog, ale nie zostaje bezpośrednio napisane, że to Fischer się z nią widział) albo utrzymywał blisko kontakt w czasie pisania książki. Praktycznie cały epilog poświęcony jest Choi. Tak jak wcześniej faworyzowanie było tylko silnym przeczuciem czytelnika, tak w epilogu zostaje potwierdzone. A nawet bardziej, autor zasadniczo pisze, że to ona była zdecydowanie ważniejsza.
Oprócz historii ludzi i o ludziach "Przemysł propagandy" to opowieść o filmach. I w sumie dowiadujemy się bardzo dużo o rozwoju przemysłu filmowego w obu Koreach, trochę o Japonii i Chinach. Trochę historia filmu tamtego okresu w pigułce, a na pewno historia filmów reżysera Shina. Ale autor książki - Paul Fischer - wplata w nią elementy polityki, głównie dotyczące Korei Północnej. Możemy przeczytać o micie założycielskim, o przykładach innych porwań, o więzieniu głównie z perspektywy Shina, o filmowych ambicjach Kim Dzong Ila.
Najzabawniejsze jest to, że najmniej w tej książce propagandy. Bo przemysł propagandy to oczywiście przemysł filmowy, ale o filmach typowo propagandowych dowiadujemy się bardzo niewiele. Tyle, że nie były dobre i nie spełniały swojego zadania. Dlatego też Shin i Choi zostali porwani, aby zrobili lepsze filmy. Ale jak się okazuje do tytułów propagandowych było im na tyle daleko, na ile wolności twórczej pozostawił im Kim. Angielski tytuł książki brzmi "A Kim Jong-Il Production".
"Przemysł propagandy" jest wciągającą i intrygującą książką, czyta się ją z wielkim zainteresowaniem. Naprawdę, nie znoszę pisać takich zdań w recenzjach, ale to najkrótszy i najlepszy jej opis. Chociaż to nie do końca tak, że książka ta jakość szczególnie trzyma w napięciu, ale i chyba nie ma takiego zamiaru, przecież od początku wiemy, że w końcu bohaterom uda się zbiec. Co prawda dla osoby, która zupełnie nie interesuje się ani filmami, ani Koreami, ani nie przepada za biografiami (uznajmy na moment, że może znajdować się w tej kategorii) może nie być, aż tak fascynująca, jak dla osoby, która zainteresowana jest chociaż jednym z wymienionych aspektów. Ale warto dać jej szansę, bo można dowiedzieć się wielu zaskakujących rzeczy, naprawdę wielu. Dodano do niej też 4 kartki ze zdjęciami, co było świetnym pomysłem.
Ze względu na ilość podejmowanych tematów, choć połączonych wspólnym wątkiem bohaterów, którzy zostali porwani książka cierpi narracyjnie. Większość historii Shina i Choi opowiedziana jest w trzeciej osobie, ale z ich perspektywy, w fabularyzowanej formie. Ale między te części wplecione są fragmenty informacyjne, powiedzmy zostają wymienione przykłady innych porwań. Z tym, że często to nie jest ani nowy akapit, ani tym bardziej rozdział. Po prostu w pewnym momencie zostaje zawieszona fabuła, następuje przekazanie wiadomości, po czym opowieść znów się zaczyna. Podobnie jest, gdy autor cytuje pamiętniki bohaterów i nagle używa czasu przeszłego w dziwnym kontekście, chociaż historia opowiadana jest tak, jakby działa się teraz. Czasami też w tych informacyjnych częściach nie wiadomo do jakiego czasu autor się odnosi. Tego, gdy Shin czy Choi (porwana w 1977 roku) byli w Korei Północnej czy zakłada, że obecnie jest tam dokładnie tak jak było i odnosi się do współczesności. Zasadniczo nieszczególnie przeszkadza to w czytaniu, choć dla wrażliwych na chaos czytelników, może być irytujące.
Ciekawostką jest to, że można wyraźnie wyczuć, że autor faworyzuje w opowieści Choi Eun Hee. Poświęca jej dużo więcej uwagi, a przecież to Shin Sang Ok dwa razy próbował uciekać. Może to wynikać z faktu, iż Madame Choi jeszcze żyje, autor albo się z nią spotkał osobiście (to sugeruje epilog, ale nie zostaje bezpośrednio napisane, że to Fischer się z nią widział) albo utrzymywał blisko kontakt w czasie pisania książki. Praktycznie cały epilog poświęcony jest Choi. Tak jak wcześniej faworyzowanie było tylko silnym przeczuciem czytelnika, tak w epilogu zostaje potwierdzone. A nawet bardziej, autor zasadniczo pisze, że to ona była zdecydowanie ważniejsza.
"Myśląc o Choi Eun Hee, kobiecie urodzonej w kraju rozdartym przez supermocarstwa, na której życie tak zasadniczo wpłynęli reżyser filmowy Shin oraz Drogi Przywódca Kim - dwaj mężczyźni o wielkim ego oraz ambicji decydowania, kontrolowania i kierowania - nie sposób zapomnieć o dwudziestu czterech milionach innych krewetek pośród wielorybów żyjących na północ od strefy zdemilitaryzowanej, bezwolnych statystach w produkcji filmowej na wielką, ogólnokrajową skalę."
Trzymajcie się, M
Myślę, że to może być bardzo ciekawa książka! Mnie ostatnio fascynuje Korea Północna pod tym względem, że w ogóle jeszcze coś takiego istnieje, więc pewnie zainteresowałbym się :)
OdpowiedzUsuńUczę koreamczyków angielskiego, ciekawe co by powiedzieli na taką książkę :D
OdpowiedzUsuńTeż mnie to bardzo ciekawi! ^^
Usuń